Problemy Daniego Alvesa trwają już niemal sześć miesięcy. Na przełomie roku były piłkarz Barcelony miał dopuścić się gwałtu na jednej z kobiet podczas imprezy, za co został aresztowany i odesłany do jednego z hiszpańskich więzień.
W sprawie Alvesa pojawiło się wiele informacji, które nie pomagają doświadczonemu graczowi. Brazylijczyk zmieniał zeznania aż czterokrotnie, finalnie przyznając, że doszło do stosunku seksualnego między nim a oskarżającą go o gwałt kobietą. Przyznał to, mimo że wcześniej utrzymywał, iż do niczego nie doszło.
Choć sprawa wciąż nie jest wyjaśniona, życie prawego obrońcy zmieniło się w koszmar. Brazylijczyk nie tylko cały czas jest w areszcie, ale jest też wyszydzany przez innych więźniów. Opuściła go też żona, która nie chce być dłużej kojarzona z człowiekiem, który mógł dopuścić się karygodnego czynu.
W ostatnich dniach na światło dzienne wypłynęły nowe fakty, które ponownie uderzają w byłego gracza FC Barcelony. W hiszpańskim programie telewizyjnym "El programa de Ana Rosa" opublikowane zostały słowa ofiary, która kontaktowała się z policją bezpośrednio po całym zajściu. W nim pada wiele ważnych słów, które mogą mieć wpływ na dalszy tok postępowania.
- Weszliśmy razem do łazienki i po pocałunku chciałam wyjść. On powiedział "nie" i zamknął drzwi. Wtedy zaczął mówić do mnie sprośne rzeczy, bić mnie i nazywać swoją k*** - powiedziała ofiara na zarejestrowanym nagraniu.
Proces Daniego Alvesa ma ruszyć w tym roku. Prokuratura zebrała już większość potrzebnych dowodów. Piłkarzowi grozi od czterech do 12 lat pozbawienia wolności. Nieoczekiwanie Brazylijczyk jest też oskarżany o udział w przemycie papierosów na terenie więzienia, za co może mu grozić dodatkowa kara.