Klęska Realu. Mecz kończył w dziesiątkę. Barcelona już może szykować fetę

Real Madryt stracił kolejne punkty w ligowej tabeli. "Królewscy" przegrali z Realem Sociedad 0:2 i są na najlepszej drodze, by stracić wicemistrzostwo Hiszpanii. Z potknięcia rywali cieszy się FC Barcelona, która już w następnej kolejce może przypieczętować mistrzostwo Hiszpanii.

Choć sytuacja Realu Madryt w tabeli La Liga nie była dobra od kilku tygodni, podopieczni Carlo Ancelottiego wciąż pozostawali w walce o tytuł mistrzów Hiszpanii. O przedłużeniu szans "Królewskich" na tytuł decydował wtorkowy mecz z Realem Sociedad, który dla każdej drużyny w La Liga jest niewygodnym rywalem.

Zobacz wideo Chalidow: Askham będzie chciał mnie ubić

Kluczowa przewaga własnego stadionu

Real Sociedad to drużyna, która wielokrotnie wykorzystywała atut własnego stadionu w walce z najsilniejszymi przeciwnikami w lidze hiszpańskiej. Estadio Anoeta, zwany także Reale Arena, na przestrzeni lat był prawdziwą twierdzą w Kraju Basków, gdzie nawet wielka FC Barcelona Pepa Guardioli przeżywała wiele trudniejszych chwil.

Przed wtorkowym meczem "biało-niebiescy" mogli liczyć też na dodatkową "pomoc" Carlo Ancelottiego. Włoski menadżer Realu Madryt, zważając na duże natężenie gier w najbliższych dniach, w wyjściowym składzie na wtorkowy mecz dał szansę kilku zmiennikom, którzy nie prezentowali ostatnio najwyższego poziomu. Mowa m.in. o Mariano Diazie, który zastąpił niedysponowanego Karima Benzemę.

Przewaga przez całe 90 minut

Już w pierwszej połowie spotkania na boisku było widać wyraźną przewagę gospodarzy. David Silva i jego partnerzy doskonale kontrolowali grę, choć nie oddawała tego statystyka posiadania piłki. Efektem tego było kilka bardzo dobrych sytuacji na strzelenie gola w czasie pierwszych 45 minut, lecz najlepszego dnia nie mieli Alexander Sorloth i Martin Zubimendi, którzy zmarnowali doskonałe sytuacje na strzelenie bramki.

Druga połowa zaczęła się jednak po myśli gospodarzy. Już w 47 minucie spotkania gigantyczny błąd przed własnym polem karnym popełnił Eder Militao, który podał wprost pod nogi wbiegającego w pole karne Takefusy Kubo. Japończyk nie miał problemów z wykorzystaniem sytuacji i pewnie zdobył gola.

Kilkanaście minut później o ciężarze żółtej kartki za protesty przekonał się Dani Carvajal. Prawy obrońca Realu Madryt najpierw został ukarany przez arbitra za przesadne protesty, by chwilę później obejrzeć drugi żółty kartonik za faul na Aihenie Munozie. Od 61 minuty meczu przyjezdni grali więc z jednym zawodnikiem mniej. 

To dodatkowo napędziło drużynę z San Sebastian, która do końca spotkania nie oddała już inicjatywy. Mecz można było uznać za zamknięty w 85 minucie, gdy ładnym strzałem przy krótkim słupku Thibaut Courtoisa pokonał David Barrenetxea. Tablica wyników wskazywała wówczas rezultat 2:0, który utrzymał się do ostatniego gwizdka arbitra.

Barcelona o krok od tytułu

Kolejna porażka Realu Madryt oznacza, że już w następnej kolejce ligowej FC Barcelona może zapewnić sobie mistrzostwo Hiszpanii. Jej przewaga nad Realem Madryt wzrosła bowiem do 14 oczek. "Królewscy" mogą też stracić wicemistrzostwo kraju. Na ich kolejnym potknięciu może zyskać grające swój mecz w środę Atletico Madryt, które w przypadku zwycięstwa przeskoczy zespół z Madrytu, mając na koncie jedno oczko więcej.

Więcej o:
Copyright © Agora SA