W teorii spotkanie z Fulham miało być dla Manchesteru City formalnością, bowiem ekipa z zachodniego Londynu przegrała pięć z ostatnich siedmiu spotkań w Premier League. Zaczęło się perfekcyjnie dla "The Citizens" ale Fulham dość szybko się przebudziło, a w drugiej połowie walczyło, by urwać punkty.
Pierwszy gol dla Manchesteru City padł już w trzeciej minucie spotkania z rzutu karnego, który został podyktowany po faulu Tima Reama na jednym z piłkarzy gości. Bardzo pewnie z jedenastu metrów strzelił Erling Haaland. To był jego 34. gol w sezonie ligowym i tym samym wyrównał wyniki Andy'ego Cole'a i Alana Shearera z lat 90.
Mistrzowie Anglii grali piłką, wydawało się, że coraz bardziej będą zaznaczać swoją przewagę. Ale nadziali się na kontrę Fulham w 15. minucie, którą wykończył z zimną krwią Carlos Vinicius. Nieoczekiwanie gospodarze złapali wiatr w żagle i poczuli, że faktycznie mogą powalczyć z Manchesterem City o coś więcej.
Spotkanie obfitowało w starcia fizyczne na granicy faulu, ale sędzia Simon Hooper dawał dużo swobody w grze i walce o piłki. "The Citizens" potrzebowali przebłysku geniuszu któregoś z zawodników, aby ponownie wyjść na prowadzenie. Przebojowej akcji nie przeprowadził Haaland, nie zrobili tego też Riyad Mahrez i Ilkay Gundogan. Udało się to Julianowi Alvarezowi, który w 36. minucie sprytnie zwiódł aż czterech rywali, uciekł spod presji, znalazł miejsce do strzału zza pola karnego i przymierzył w samo okienko bramki Fulham. Do przerwy utrzymał się wynik 2:1 dla gości.
W drugiej części spotkania gospodarze zaczęli grać szybciej, agresywniej, niewiele brakowało im do stworzenia naprawdę dobrej sytuacji strzeleckiej. W 68. minucie domagali się rzutu karnego po tym, jak Bobby Reid upadł po starciu z jednym z obrońców, ale sędzia nie wskazał na "wapno". Mimo chęci ofensywnej gry Fulham musiało mieć na uwadze ciągłe zagrożenie ze strony Haalanda i Alvareza. Ale gospodarzom udało się ten duet powstrzymać do końca spotkania.
Manchester City nie grał tak pewnie jak przed przerwą. Dał się zaskoczyć wyższą intensywnością ze strony gospodarzy, ale przetrwał napór w najtrudniejszych momentach. W końcówce meczu goście grali na czas i to się opłaciło. Udało się utrzymać korzystny wynik z pierwszej połowy i ostatecznie wygrać 2:1.
Dzięki temu zwycięstwu "The Citizens" wyprzedzili Arsenal i zostali nowymi liderami Premier League. Mają punkt przewagi nad "Kanonierami", którzy odpowiedzą Manchesterowi we wtorek w spotkaniu z Chelsea. City ma jeden mecz rozegrany mniej od londyńczyków.