Oskar Zawada doskonale spisuje się w trwającym sezonie australijskiej A-League. Były napastnik Wolfsburga, Wisły Płock czy Stali Mielec zdobył już 15. gola w tym sezonie w barwach Wellington Phoenix. Mimo iż jego ekipa ma siedzibę w stolicy Nowej Zelandii, to na co dzień występuje przeciwko klubom z Australii. Tym razem mierzyła się na wyjeździe z Macarthur FC. Śmiało możemy mówić tu o polskim meczu. Bramki gospodarzy strzegł bowiem Filip Kurto.
Wellington wyszło na prowadzenie już w 11. minucie. Środkiem boiska popędził Brazylijczyk Yan Sasse, wypatrzył sprytnie wchodzącego w pole karne Davida Balla, a ten stanął oko w oko z polskim bramkarzem. Kurto wyszedł daleko z bramki i zatrzymał angielskiego napastnika, tyle że piłka odbiła się od niego tak niefortunnie, że trafiła wprost pod nogi Oskara Zawady. 27-letni napastnik nie miał litości dla rodaka. Mając przed sobą bramkę pilnowaną jedynie przez dwóch obrońców Macarthur, huknął z całej siły i po chwili mógł świętować gola na 1:0.
Więcej bramek już nie padło i Wellington Phoenix wygrało 1:0. Ekipa Zawady na ten moment zajmuje szóste miejsce w tabeli, a więc ostatnie dające prawo startu w play-offach. W dużo gorszym położeniu jest zespół Kurty, który zamyka ligową stawkę.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Dla Zawady pierwszy sezon w lidze australijskiej jest niezwykle udany. Polak jest zawodnikiem pierwszego wyboru, a do siatki trafia ze znakomitą regularnością. Tylko w tym miesiącu może pochwalić trzema bramkami. Wcześniej pokonywał bramkarzy w przegranym 1:2 meczu z Melbourne Victory oraz w zremisowanym 2:2 starciu z Brisbane Roar. W sumie jego licznik dobił już do 15. Dzięki temu zajmuje wysokie, trzecie miejsce w klasyfikacji strzelców A-League. Do prowadzącego Jamiego Maclarena z Melbourne City traci aż dziewięć goli, ale do drugiego Jason Cummingsa z Central Coast Mariners - już tylko jednego.