"Tak zdjęto poręczenie" - przyznał Sport.pl mec. Krzysztof Ways, obrońca Cezarego Kucharskiego. W siedzibie Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia menedżera jednak nie było. To ten sąd prowadzi sprawę o rzekomy szantaż na Robercie Lewandowskim i próbę wyłudzenia od niego 20 mln euro. Prokuratora twierdzi też, że swoje groźby Kucharski spełnił, a efektem tego były artykuły prasowe dziennikarza śledczego Rafaela Buschmanna pracującego dla "Der Spiegel". To jemu Kucharski miał przekazać poufne dokumenty.
Do zażalenia prokuratury przyłączył się pełnomocnik Lewandowskiego
Sąd o zwolnieniu Kucharskiego z poręczenia majątkowego zadecydował już w marcu, ale wtedy prokuratura złożyła od tej decyzji zażalenie. Jak tłumaczył nam Marcin Saduś, rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Warszawie, było ono wynikiem obawy o "bezprawne wpływanie na bieg postępowania, a takim działaniem jest wpływanie na treść zeznań świadków poprzez publiczne ujawnianie treści protokołów sporządzonych w toku śledztwa". Prokuraturze chodziło tu choćby o publikacje na Twitterze fragmentu zeznań Anny Lewandowskiej, w których ta przyznała, że konflikt z byłym agentem wpłynął negatywnie na jej zdrowie.
Prokuratura dodawała też, że wpłacona przez Kucharskiego kwota "może zmniejszyć ryzyko bezprawnego zachowania oskarżonego", który jak przypomniano ma już w zarzutach "ujawnianie przez niego poufnych danych dziennikarzowi, celem dokonania szkód w wizerunku jednego z pokrzywdzonych".
Jak się dowiedzieliśmy, do zażalenia prokuratury przyłączył się w czwartek też pełnomocnik Roberta Lewandowskiego, prof. Tomasz Siemiątkowski.
Sąd odwoławczy jednak nie podzielił argumentacji prokuratury i pełnomocnika pana Lewandowskiego
- Sąd kolejny raz uznał, tym razem w składzie trzech zawodowych sędziów, że Cezary Kucharski w żaden sposób nie torpeduje postępowania, a zwłaszcza swoimi publicznymi wypowiedziami nie stwarza zagrożenia jakiegokolwiek matactwa - przekazał nam Ways.
- Sąd przypomniał, że poręczenie majątkowe służy, temu, by dyscyplinować samego oskarżonego, a nie jak chcieliby skarżący stwarzać "komfort" innym uczestnikom postępowania. Jakim? To wiadomo: Robertowi i Annie Lewandowskim. Reasumując wszystkie zaprezentowane argumenty dotyczące ewentualnej bezprawności działań pana Kucharskiego i obawy jego mataczenia sąd uznał, za gołosłowne, zwłaszcza w sytuacji gdy materiały ze śledztwa dla przestrzeni publicznej udostępniały obie strony, w tym też pani Anna Lewandowska, która na bieżąco dzieliła się z mediami swymi lękami i obawami - relacjonuje to Ways.
- Jeśli uznalibyśmy, że oskarżony może w sposób bezprawny utrudniać postępowanie i wpływać na zeznania świadków za pomocą tweeta z przekazem sprowadzającym się do apelu "zacznij mówić prawdę", to byłoby naprawdę kuriozum - kończy Ways.
Jak usłyszeliśmy zdjęcie poręczenia na pół miliona i zasądzenie odsetek Kucharski przyjął z zadowoleniem.
Kwestia poręczenia majątkowego jest tylko elementem w toczącej się sprawie przeciw Cezaremu Kucharskiemu. Przypomnijmy, że w lutym sąd przychylił się do wniosku adwokatów Lewandowskiego, by większość rozpraw nie była jawna. Publiczne będzie tylko odsłuchanie taśm z rozmowami agenta z piłkarzem, które są dowodem w sprawie o szantaż. Sąd przychylił się wtedy też do wniosku obrońców Kucharskiego o ponowne zbadanie autentyczności nagrań. Ten proces właśnie trwa i ma zakończyć się najpóźniej w czerwcu. Kolejna rozprawa czeka nas zatem najszybciej w wakacje.