Jest decyzja ws. obscenicznego gestu Ronaldo. Zaskoczenie. "Mogą myśleć, co chcą"

Władze ligi saudyjskiej przychyliły się do interpretacji Al-Nassr i nie uznały gestu Cristiano Ronaldo za obsceniczny. Portugalczyk, który w końcówce ostatniego meczu złapał się za krocze, uniknął kary.

We wtorek Al-Nassr przegrało z Al-Hilal 0:2 w hicie saudyjskiej ekstraklasy. Porażka drużyny, w której występuje Cristiano Ronaldo, może ją kosztować utratę szans na mistrzostwo kraju. Obecnie Al-Nassr traci do lidera - Al-Ittihad - trzy punkty, ale rozegrało też o jeden mecz więcej.

Zobacz wideo Piłkarz Lecha Poznań tłumaczy kontrowersyjne zdjęcie z koszulką Salamona

Mimo tego istotnego wyniku po spotkaniu więcej mówiło się o Ronaldo. I kolejny raz nie był to aspekt sportowy, bo Portugalczyk nie strzelił kolejnych goli. Chodziło zaś o obsceniczny gest, jaki Ronaldo wykonał w stronę trybun w końcówce meczu.

Portugalczyk, sprowokowany przez fanów Al-Hilal, załapał się za krocze. Ronaldo rzekomo miał wściec się na okrzyki o Lionelu Messim. Jego gest został skrytykowany, tym bardziej że został wykonany w okresie ramadanu, czyli świętym dla muzułmanów czasie.

W mediach społecznościowych część kibiców domagała się zerwania umowy z Ronaldo. Niektórzy chcieli nawet interwencji państwa, domagając się deportacji gwiazdora z Arabii Saudyjskiej. Zawodnika bronił jednak klub.

Ronaldo uniknął kary

- Ucierpiał z powodu kontuzji. Jego starcie z Gustavo Cuellarem zaczęło się od uderzenia we wrażliwe miejsce. Spekulacje fanów nas nie interesują, mogą myśleć, co chcą. On nie miał żadnych złych intencji - powiedział jeden z członków zarządu klubu.

Do jego interpretacji przychyliły się władze ligi. Ronaldo nie został ani ukarany przez klub, ani tym bardziej deportowany z kraju. Karę będzie musiało zapłacić za to Al-Nassr. Klub Portugalczyka został ukarany grzywną 15 tys. riali.

Wszystko za spóźnienie drużyny na początek drugiej połowy. Dla klubu to drobna kara, bo w przeliczeniu to niespełna 3800 euro. Ronaldo uniknął dalszych konsekwencji, ponieważ jak poinformował portal goal.com, przedmiotem dyskusji władz ligi były oficjalne raporty sędziów, a nie wideo z mediów społecznościowych.

Więcej o: