Lech Poznań był o krok od dogrywki w walce o półfinał Ligi Konferencji Europy. Mimo że tydzień temu zespół Johna van den Broma przegrał z Fiorentiną 1:4, to w rewanżu bardzo mocno postraszył faworyzowanego rywala.
W czwartek Lech prowadził po 69 minutach 3:0 po golach Afonso Sousy, Kristoffera Velde oraz Artura Sobiecha. Ten wynik sprawiał, że mistrzowie Polski graliby we Włoszech dogrywkę. Niestety w 78. minucie bramkę na 1:3 zdobył Riccardo Sottil, a w doliczonym czasie gry rywalizację zamknął Gaetano Castrovilli.
"Fiorentina była blisko popełnienia sensacyjnego harakiri w ćwierćfinale Ligi Konferencji Europy. Drużyna Vincenzo Italiano przegrywała już 0:3 z Lechem Poznań, ale ostatecznie uratowały ją gole Sottila i Castrovillego" - czytamy na portalu goal.it.
"Fiorentina trzeci raz w ciągu 15 lat zagra w półfinale europejskich pucharów. Ale zwycięstwo z Lechem Poznań nie przyszło łatwo, mimo że przed rewanżem wydawało się, że wszystko jest już jasne. Fiorentina przegrywała 0:3 i była blisko sensacyjnego odpadnięcia" - relacjonowała "La Gazzetta dello Sport".
"Wiele było w tym meczu niespodziewanych emocji, ale najważniejsze, że na końcu Fiorentina mogła się cieszyć z awansu do półfinału europejskich pucharów. Nie wszystko ułożyło się po myśli Italiano i jego drużyny, co wykorzystali dzielni piłkarze Lecha Poznań, ale gole Sottila i Castrovillego zdecydowały o sukcesie Fiorentiny" - to z kolei dziennik "la Repubblica".
"To jeden z najdziwniejszych awansów w historii. Po zwycięstwie 4:1 w Poznaniu wydawało się, że Fiorentina może być spokojna. Nic z tych rzeczy. W czwartek Lech zaskoczył, prowadził 3:0 i sensacyjnie odrobił straty. Zmiennicy oraz gole Sottila i Castrovillego rozwiały wszystkie obawy i strach" - czytamy na włoskim Eurosporcie.
Lech Poznań był pierwszą od 30 lat polską drużyną, która zagrała w ćwierćfinale europejskich pucharów.