Wymarzony kandydat dla Polski zastąpił Santosa i już zachwyca. "Nie do pomyślenia"

Był wymarzonym kandydatem do objęcia Polski po Czesławie Michniewiczu, ale przyjął ofertę Portugalii. Roberto Martinez ma za sobą pierwsze zgrupowanie, po którym kibice i dziennikarze już są nim zachwyceni. Mało kto tęskni za Fernando Santosem. - Portugalia może grać pięknie z takimi zawodnikami jak Bernardo Silva, Joao Felix czy Rafael Leao - mówi Sport.pl Flavio Miguel Silva, dziennikarz portugalskiego "Recordu".

Myślisz: "Roberto Martinez", mówisz: "reprezentacja Belgii". To właśnie z nią Hiszpan osiągał największe sukcesy. Pracował ze złotym pokoleniem i przez trzy lata przewodził w rankingu FIFA. Belgia dotarła z nim do dwóch ćwierćfinałów mistrzostw Europy i zdobyła brązowy medal na mundialu w Rosji. W Katarze nie wyszła z grupy, a Martinez już przed turniejem zdecydował, że nie przedłuży kontraktu. - Odszedłbym bez względu na wszystko. Nawet gdybyśmy zostali mistrzami świata - mówił po remisie z Chorwacją (0:0).

Zobacz wideo Kluczowy problem reprezentacji Polski. "Santos miał w Grecji takiego piłkarza"

Długo wydawało się, że Martinez obejmie reprezentację Polski po tym, jak rozstano się z Czesławem Michniewiczem. Nawet Łukasz Piszczek twierdził, że to najlepszy wybór dla polskiej piłki. Ostatecznie się nie udało m.in. przez wymagania finansowe. Portugalczycy mogli wtedy ruszać do ofensywy.

Martinez nie był spełnieniem marzeń. Ale z nim Portugalia może grać pięknie

Co ciekawe, Martinez nie był pierwszym wyborem Portugalczyków. Ich głównym celem był Jose Mourinho, ale na przeszkodzie stanął kontrakt z Romą. Włosi nie zgadzali się na łączenie funkcji i odwoływali się do wykupu kontraktu. Federacja była gotowa powierzyć kadrę na krótko Ruiemu Jorge, trenerowi kadry U-21, byle tylko Mourinho opuścił Romę z końcem sezonu i objął reprezentację. Kiedy okazało się, że nic z tego nie będzie, Portugalia zintensyfikowała swoje działania w sprawie Martineza.

Dla Portugalii było to też wyjście ze strefy komfortu, ponieważ ostatnim zagranicznym selekcjonerem był Luiz Felipe Scolari w latach 2002-2008. Wcześniej jedynym obcokrajowcem był inny Brazylijczyk Otto Gloria, który prowadził Portugalczyków w 1983 r. Od odejścia Scolariego kadrę prowadzili Carlos Queiroz (2008-2010), Paulo Bento (2010-2014) oraz Fernando Santos (2014-2022). Zatrudnienie Martineza miało jasny cel: sprawić, by Portugalię w końcu dało się oglądać i by wykrzesać jej pełny potencjał ofensywny. - Dla mnie ważne jest, by zespół był konkurencyjny. W Belgii byliśmy niepokonani przez 28 meczów - mówił Martinez na pierwszej konferencji prasowej.

- Ostatnie lata w Portugalii pokazują, że trenerzy stawiają nie tylko na zdobywanie tytułów, ale też na przekazywanie zespołom swojej filozofii. Tak czyni Ruben Amorim w Sportingu Lizbona, Roger Schmidt w Benfice czy Sergio Conceicao w Porto. Myślę, że federacja wyszła z podobnego założenia. Chciała oglądać ładną piłkę, a to było rzadko widoczne u Santosa. Portugalia może grać pięknie z takimi piłkarzami jak Bernardo Silva, Joao Felix czy Rafael Leao - mówi Sport.pl Flavio Miguel Silva, dziennikarz portugalskiego "Recordu".

Portugalskie media podawały, że Martinez szybko zdobył zaufanie kadry i wywarł na nią pozytywny wpływ. Nie bez powodu Cristiano Ronaldo podkreślał na początku zgrupowania, że czuć w kadrze powiew świeżego powietrza. Martinez skorzystał też ze sprawdzonego sposobu za czasów pracy w Belgii. Wtedy miał w sztabie asystenta, który był reprezentantem kraju i grał poza jego granicami. W tej roli sprawdzał się Thomas Vermaelen, a w Portugalii ta funkcja przypadła Ricardo Carvalho, byłemu obrońcy Realu Madryt. Gazeta "A Bola" wśród kandydatów wymieniała jeszcze Costinhę, Bruno Alvesa czy Heldera Postigę.

Tak Martinez wkupił się w łaski mediów. Santos tego nie robił

Martinez szybko zachwycił portugalskie media, szczególnie gdy te doceniały jego obecność na lutowym treningu kadry do lat 17. W trakcie zgrupowania pojawił się też na meczach młodzieżówek. Alexandre Carvalho z Golaco TV napisał wymownie na Twitterze, że Fernando Santos w ogóle tego nie robił w trakcie swojej pracy. Poza tym Martinez zapunktował w oczach opinii publicznej, gdy zadeklarował dziennikarzom, że nauczy się hymnu Portugalii. Wtedy stwierdził, że "hymn reprezentuje uczucia drużyny narodowej". W trakcie marcowych meczów już można było zauważyć, że Martinez nuci portugalski hymn.

- Martinez jest w swojej mowie ciała bardzo naturalny, zawsze uśmiechnięty. Ale też nie jest normalne, że Hiszpan próbuje mówić po portugalsku od razu po rozpoczęciu pracy w kraju. Inaczej jest w drugą stronę, gdy portugalski trener zaczyna pracę w Hiszpanii. A tu Martinez od początku chce mówić po portugalsku. I poradził sobie bardzo dobrze. Podjął się ogromnego wysiłku. Już w trakcie pierwszego meczu śpiewał hymn, takie obrazki w wielu innych krajach są wręcz nie do pomyślenia - zauważa Silva.

Pewnie też Martinez zyskał szacunek wśród reprezentantów Portugalii, gdy ogłosił, że nie będzie zaglądał w metrykę przy powołaniach. To wykluczałoby rezygnację z 40-letniego Pepe czy 38-letniego Ronaldo. - Nie rozważałem odcięcia się od przeszłości. Cristiano może pomóc kadrze i przekazać jej doświadczenie - tłumaczył selekcjoner. Niestety nie udało mu się namówić Rafy, skrzydłowego Benfiki Lizbona, by wznowił karierę w kadrze po tym, jak z niej zrezygnował we wrześniu zeszłego roku.

Tak Martinez upiększa Portugalię. "Nigdy nie było tak utalentowanego pokolenia"

Jedną z istotnych zmian u Martineza było odejście od formacji z czwórką obrońców i przejście na system z trójką defensorów. W trakcie marcowych meczów z Liechtensteinem (4:0) i Luksemburgiem (6:0) Portugalia grała w ustawieniu 5-3-2. - Z trójką obrońców bronimy mniejszą liczbą zawodników. Ale głupotą byłoby ograniczanie się do jednego systemu. Najpierw patrzę na dostępnych piłkarzy, a potem dobieram pod nich system - wyjaśnił Martinez. Podkreślił, że stawia na przewagę w posiadaniu piłki, sporą intensywność, kompaktową grę w defensywie czy szybki odbiór po stracie.

- Martinez założył, że jego główną formacją będzie 3-4-3, ale to punkt wyjścia do dalszych modyfikacji. Nie ma wielkiej zmiany w powołaniach, ale w tym, jak kadra ma grać. Portugalia nigdy nie miała tak bardzo utalentowanego pokolenia. Ani za czasów Eusebio, ani za czasów Luisa Figo. W 2016 r. kadra, która wygrywała Euro, miała gorszą jakość od obecnej. Największa zmiana to przejście na trójkę obrońców. Dzięki temu w kadrze m.in. zadebiutował Goncalo Inacio ze Sportingu i zdecydowanie na to zasłużył. Będzie ważnym piłkarzem w przyszłości tej kadry - przyznaje Silva.

I wspomniane założenia były widoczne w pierwszych meczach Portugalii. Może przeciwnicy nie byli najbardziej wymagający, ale grę kadry Martineza oglądało się z wielką przyjemnością. Przeciwieństwo do kadry Santosa, która grała bardzo pragmatycznie, wręcz nudno i przewidywalnie. Tu było nieszablonowo, intensywnie, a przede wszystkim skutecznie. Było też potwierdzenie słów selekcjonera, że są w stanie łączyć różne style gry.

Najwyżej po zgrupowaniu oceniany był Joao Cancelo (wypożyczony do Bayernu Monachium) oraz Joao Palhinha (Fulham). - Kilku zawodników jest w centrum uwagi, ale wszyscy i tak mówią o Ronaldo oraz o tym, jak daleko może zajść z tą reprezentacją. Na Euro 2024 będzie miał 39 lat i wszyscy się zastanawiają, jak będzie grał w, mimo wszystko, słabej lidze. Strzelił cztery gole, ale pokazał, że dla niego najważniejszy jest kolektyw. A przecież tak ostatnio zarzucano mu egoistyczne podejście - twierdzi Silva.

Martinez spotka się z Santosem? To może być medialna zagrywka

Na razie nie doszło do spotkania Martineza z Santosem, ale może trenerzy spotkają się w maju. Zdaniem naszego rozmówcy fakt, że nie porozmawiali ze sobą od razu po przejęciu funkcji przez Hiszpana, nie jest przypadkiem. - To była dziwna sytuacja. Normalnie taka rozmowa odbywa się, gdy jeden trener przychodzi, a drugi odchodzi. Federacja raczej nie chciała ponownie wprowadzić nazwiska Santos do mediów w Portugalii. Udowodniono, że on nie miał najlepszych relacji z Ronaldo, choćby z tego powodu, że Cristiano u niego nie grał wszystkiego. Raczej Martinez wspomniał o chęci spotkania z grzeczności - tłumaczył.

Pierwsze zgrupowanie Martineza dało już odpowiedzi na pewne pytania, ale Flavio Miguel Silva podkreśla, że na resztę odpowiedzi trzeba poczekać. - Jeszcze nie widzieliśmy prawdziwej reakcji zespołu w obronie w ustawieniu z trójką obrońców. Będziemy mądrzejsi, dopiero gdy Portugalia zagra z lepszymi zespołami, a Martinez będzie miał więcej czasu na pracę z piłkarzami. Jest zbyt wcześnie, żeby czynić poważniejsze porównania. Wydaje mi się, że niektórzy w kraju jeszcze mają wątpliwości, bo byli przyzwyczajeni do pracy Santosa przez lata - podsumował dziennikarz.

Kolejny rozdział tej historii nastąpi w czerwcu, gdy Portugalia zagra dwa mecze w eliminacjach - najpierw z Bośnią i Hercegowiną (17 czerwca), a potem z Islandią (20 czerwca). Rywale dużo silniejsi od poprzednich. To będzie okazja dla Martineza, by jeszcze bardziej upiększyć kadrę, a dodatkowo przekonać wciąż niewiernych.

Więcej o: