Było gruzowisko, a jest piękne boisko. Czołowej akademii grozi upadek przez spór z władzami Warszawy

Antoni Partum
Escola Varsovia to czołowa stołeczna akademia piłkarska. Ale jeśli nie porozumie się z władzami Warszawy, może upaść. - Gdybym wiedział, że po tylu latach będę miał takie kłopoty, to nigdy bym się za to nie brał - mówi Sport.pl założyciel Wiesław Wilczyński.

Marcin Bułka to bramkarz OGC Nice, który wcześniej zwiedził PSG i Chelsea. Titas Milasius gra dla Podbeskidzia i reprezentacji Litwy. Zan Luk Leban występuje w zespole młodzieżowym Evertonu. Fryderyk Gerbowski jest w Stali Mielec i reprezentacji Polski U-21, a wyceniany na 600 tys. euro Balthazar Pierret gra w Ligue 2. Łączy ich fakt, iż są wychowankami Escoli, warszawskiej akademii czerpiącej z metodologii Barcelony i współpracującej z katalońskim klubem. I choć obok Legii, uchodzi ona za czołową warszawską szkółkę, to w najgorszym scenariuszu grozi jej upadek. Wszystko przez wieloletni spór z miastem.

Zobacz wideo Po wygranej z ZSRR "Przegląd" ukazał się z poślizgiem

Akademia powstała dekadę temu i mieści się na Białołęce. Konkretnie: na Tarchominie. I spór właśnie tyczy terenów przy ul. Aleksandra Fleminga, w które właściciel Escoli - jak sam twierdzi - zainwestował z własnej kieszeni ponad siedem mln zł, a na cały projekt - aż dziesięć milionów.

- Po tzw. "komunie" miasto przez ponad 20 lat w ogóle się nie interesowało tymi terenami, więc straciły one swoją funkcjonalność sportową. Tereny wokół działki, ale i sama działka była ukrytym wysypiskiem śmieci z pobliskich fabryk. To był jeden wielki syf, który zagrażał zdrowiu i bezpieczeństwu mieszkańców. A my zbudowaliśmy cztery boiska, w tym trzy pełnowymiarowe. Do tego halę pneumatyczną, klubową kawiarnie, zaplecze socjalne i nawet gabinet fizjoterapeutyczny. Mało tego! Z własnych pieniędzy oświetliliśmy ulicę na terenach przyległych i zamontowaliśmy monitoring. To nasza akademia wyłożyła pieniądze dla dobra dzieci i młodzieży. Musieliśmy brać kredyty, a wiele osób pracowało społecznie. I co najważniejsze: zostało to wykonane olbrzymim wysiłkiem naszej społeczności - tłumaczy Sport.pl Wilczyński.

Przed laty rzeczywiście były to tereny sportowe. W 1974 r. Polfa, jedna z najstarszych firm farmaceutycznych w Europie, otrzymała decyzję lokalizacyjną. Część z nich, dokładnie 11 hektarów, które obecnie dzierżawi Escola, była przeznaczona na rekreacje i sport. I tak do 1989 r. grał tu klub zakładowy o nazwie "Farmacja". Po zmianie ustroju Polfa przestała się tym miejscem zajmować, a tereny się zapuściły. Na początku lat 2000. Polfa otrzymała od Skarbu Państwa użytkowanie wieczyste 10 z 11 działek. Własność jedenastej była kwestią sporną, bo pojawiło się roszczenie osoby prywatnej.

Polfa zabiegała o to, by tamta działka z pozostałymi działkami stanowiła całość jako nieruchomość sportowa. Ale sąd w 2010 r., gdy roszczenie zostało oddalone, działkę przyznał Skarbowi Państwa. Trzy lata później Escola wydzierżawiła od Polfy, a więc Spółki Skarbu Państwa cały teren, czyli 11 działek.

Dziesięć z działek Polfa miała w użytkowaniu wieczystym. Jedenasta należała do Skarbu Państwa, a w jego imieniu zarządza nią stołeczny samorząd. Tylko tyle, że od lat korzystała z niej Polfa, która w 2013 r. była pewna, że dostanie ją na użytkowanie wieczyste. W 2015 r. miasto, które ma prawo do dysponowania działką, odmówiło jednak oddania Polfie terenu. I tu warto otworzyć nawias: Skarbem Państwa rządzi PiS, a miastem PO. - A po środku tego zamieszania są dzieci, które chcą grać w piłkę - wzdycha Wilczyński.

I co najważniejsze: jedenasta działka zahacza o dwa najważniejsze boiska Escoli. 

Tak wyglądał teren przy ul. Fleminga, zanim pojawiła się EscolaTak wyglądał teren przy ul. Fleminga, zanim pojawiła się Escola Wilczyński

ul. Fleminga, zanim przyszła Escolaul. Fleminga, zanim przyszła Escola Wilczyński

Escola Varsovia - Barca AcademyEscola Varsovia - Barca Academy Wiesław Wilczyński

Escola Varsovia - halaEscola Varsovia - hala W. Wilczyński

"Umowy trzeba respektować"

W 2016 r., na wniosek Escoli, miasto ogłosiło przetarg na korzystanie ze spornego terenu. I co ciekawe: do przetargu zgłosiła się tylko Escola. Ale Polfa uznała, że nie wyda akademii terenu. A żeby tego było mało, to nagle miasto zaczęło domagać się od Escoli odszkodowania za bezpodstawne korzystanie z terenu. Dziś całość roszczeń wynosi około 400 tysięcy złotych.

Zgłosiliśmy się więc do dzielnicy Białołęka o komentarz w tej sprawie, ale dzielnica nie czuje się do końca częścią sporu.

"Każde miejsce do uprawiania sportu przez dzieci, zwłaszcza na Białołęce, najmłodszej pod względem wieku mieszkańców dzielnicy Warszawy, jest ważne i potrzebne. Z drugiej strony należne opłaty trzeba wnosić i miasto musi o to dbać. Mamy nadzieję, że uda się znaleźć pozytywne rozwiązanie tego problemu" - oświadczyła dzielnica.

Obszerniejsze stanowisko zajął ratusz, który pisze, że w 2013 roku Polfa wydzierżawiła ten teren firmie Wilczyńskiego, pomimo faktu, że nie miała prawa dysponowania nieruchomością.

"Przepisy dopuszczają taką sytuację, jednak obie ze stron zawierających taką umowę muszą liczyć się z możliwymi roszczeniami właściciela. Obie ze stron znały okoliczności zawarcia umowy oraz stan prawny nieruchomości. Polfa oraz WM Sport [firma Wilczyńskiego - red.] umówiły się, że prawo użytkowania wieczystego nieruchomości zostanie uzyskane do IV kwartału 2013 r., a termin okresu obowiązywania umowy ustalono na 30 maja 2025 r. Umowa na żadnym etapie nie była konsultowana z Urzędem m.st. Warszawy. Do dziś użytkowanie wieczyste nie zostało ustanowione. Doszło więc do samowolnego zajęcia nieruchomości, a działka użytkowana jest bezumownie. Zostało wszczęte postępowanie wyjaśniające. W jego wyniku WM Sport - podmiot korzystający z nieruchomości bezumownie - został zobowiązany do zapłaty odszkodowania. By określić jego właściwą wysokość, Urząd m.st. Warszawy zlecił wykonanie operatu szacunkowego" - odpisał nam Jakub Leduchowski, rzecznik prasowy ratusza.

I podkreślił, że wysokość należności za samowolne zajęcie terenu (czyli bez zgody właściciela) nie jest uznaniowa. Jasno określają ją przepisy. To kwota, jaką Skarb Państwa uzyskałby, gdyby przeznaczył nieruchomość do wydzierżawienia jakiemukolwiek podmiotowi.

"Ubolewamy nad faktem ciągłego odrzucania przez WM Sport oferty współpracy, jaką w imieniu Skarbu Państwa przedstawialiśmy spółce od samego początku. Pierwotnie odszkodowanie - w 2018 r. - opiewało na kwotę 187,4 tys. zł. Dotyczyło okresu trzech lat (od listopada 2015 do listopada 2018 r.). Wszystko ponad tę kwotę jest efektem odrzucania przez spółkę oferty współpracy - są to odszkodowania za kolejne okresy samowolnego korzystania z działki oraz odsetki od nieuregulowanych należności. Nie ma tutaj mowy o żadnym czynszu. Postawa władz spółki dziwi. Uregulowanie należności w pierwszym możliwym terminie zapobiegłoby narastaniu kwoty, a co więcej otworzyłoby drogę do udostępnienia nieruchomości na warunkach preferencyjnych. O tym również władze spółki były wielokrotnie informowane. Mimo to - w pełni świadome konsekwencji prawno-finansowych - odrzucały ofertę i brnęły w spór, działając tym samym na szkodę spółki oraz mieszkańców korzystających z jej oferty" - dodał Leduchowski. I podkreślił, że powrót do rozmów jest wciąż możliwy, ale dopiero po uregulowaniu płatności.

Ale tu się pojawia problem, bo Wilczyński kwestionuje wyliczenia miasta.

- Zacznijmy od tego, że mamy ważną umowę na cały teren sportowy [35000 m2] z Polfą i tego miasto nie kwestionuje. Urząd Miasta ma roszczenie co do 1/11 terenu o powierzchni 3000 m2. Uważa, że ta działka należy do Skarbu Państwa, a nie do spółki Skarbu Państwa jaką jest Polfa - tłumaczy Wilczyński.

Szef akademii dodaje, że od początku, jak tylko pojawiły się problemy, udał się na spotkanie z wiceburmistrzem Białołęki oraz wiceprezydentem Warszawy Jarosławem Jóźwiakiem.

- Pokazałem im naszą umowę z Polfą. Działka z roszczeniem jest objęta umową dzierżawy. My chcemy spokojnie i zgodnie z prawem pracować, zajmować się sportem, a nie działkami. Poradzono mi, żebym złożył wniosek o wydzierżawienie. I tak też zrobiłem. Wykazałem inicjatywę, by uregulować sytuację. Miasto ogłosiło przetarg z ceną 0,23 groszy za metr kwadratowy, co jest zgodne z zarządzeniem Prezydenta. Po wygranym przetargu Urząd Miasta nie podpisał z nami umowy, po czym nagle wystąpiło z roszczeniami wobec naszej akademii. I nagle stawka poszła w górę ponad siedem razy, bo już 1,66 zł za metr kwadratowy. Pozostałe kluby sportowe w Warszawie płacą siedem razy mniej. Wyceny dokonał rzeczoznawca, który miał stałą umowę z miastem na tego typu usługi. Jesteśmy spółką prowadzącą działalność pożytku publicznego, prowadzimy działalność non profit, jej trzon statutowy stanowią rodzice naszych wychowanków, którzy też włożyli niemałe pieniądze. Stan prawny naszej akademii potwierdziło Biuro Prawne UM w 2014 roku. Miasto odmawiając Polfie sprzedaży prawa użytkowania wieczystego tej małej działki przedstawiło argumenty, że do chwili uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania dla Trasy Mostu Północnego nie można zmienić użytkowania, czyli funkcji tego terenu. Nam z kolei mówią, że mogliby zrobić biznes na tej działce i uzyskać cenę rynkową. Nie zważając na to, że ta działka wchodzi na dwa boiska o wartości 3,5 mln zł. Boisk, które wybudowaliśmy przy akceptacji miasta - tłumaczył założyciel Escoli. 

- Realizujemy zadania własne gminy. Ubiegamy się o pomoc publiczną i ją dostaliśmy. Jesteśmy bardzo, bardzo wdzięczni za pieniądze ze stołecznych dotacji, ale to raptem kilka procent naszego budżetu - dodał Wilczyński.

Ratusz jednak twierdzi, że klub nie jest traktowany na zasadach komercyjnych. I nie wygląda na to, by przyjął propozycję Wilczyńskiego o zapłaceniu pieniędzy według stawki 0,23 groszy za metr.

"Zastosowanie warunków preferencyjnych wstecz, czyli do odszkodowania, nie jest możliwe - wysokość odszkodowania jasno określają przepisy krajowe i nie ma tutaj pola do modyfikacji. Takie działanie byłoby nie tylko niezgodne z prawem, ale też nieetyczne, przypominam, że spółka samowolnie zajęła teren bez jakiegokolwiek porozumienia. Władze Warszawy nieustannie wspierają sport niekomercyjny. (...) By nie dopuścić do przerwania ciągłości działalności szkółki sportowej na tym terenie, nie wszczęliśmy procedury wydania na rzecz Skarbu Państwa bezumownie zajmowanego gruntu" - podsumował całą sytuację rzecznik prasowy ratusza.

Ale może jednak istnieje pole do mediacji?

O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy Dariusza Dziekanowskiego. Były reprezentant Polski obecnie jest przewodniczącym warszawskiej Komisji Sportu, Rekreacji i Turystyki.

- Rozmawiamy. Część członków KSRiT dwa tygodnie temu odbyła spotkanie z panem Wilczyńskim oraz z przedstawicielem miasta Tomaszem Bratkiem, zastępcą prezydenta Rafała Trzaskowskiego. I czekamy na kolejne spotkania. Członkowie mojej Komisji nie mają wątpliwości, że zależy nam na tym, by Escola dalej szkoliła młodzież w Warszawie - powiedział Dziekanowski.

I dodał: - Mam nadzieję, że obie strony się dogadają. Szukamy rozwiązań. Muszę jedynie przyznać, że jestem mocno zaskoczony, że dowiedzieliśmy się o całej sytuacji dopiero z mediów. Nikt nas wcześniej o tym nie poinformował. Ale gdy tylko temat się pojawił, to od razu podjęliśmy działania. Zależy nam na tym, by Warszawę łączyła z Escolą rozsądna i uczciwa umowa. Mam nadzieję, że problem zostanie rozwiązany. Nie możemy sobie pozwolić, by obecny spór dalej trwał.  Escola od ponad dekady dobrze pracuje i dobrze szkoli, więc Warszawa powinna być zainteresowała, by akademia dalej funkcjonowała. Ale na szczęście miasto jest tym zainteresowany, więc to dobry prognostyk.

Wilczyński też nie traci nadziei, ale powtarza, że na całym konflikcie stracił dużo zdrowia.

- Nasi młodzi piłkarze w ostatnim rankingu za 2022 rok, na podstawie współzawodnictwa organizowanego przez MZPN, zajęli pierwsze miejsce przed Legią i MKS Polonią. Jesteśmy od lat czołową akademią w Polsce. Wychowaliśmy kilkunastu kadrowiczów, reprezentantów Polski oraz kilkuset kadrowiczów i reprezentantów Mazowsza. Akademia realizuje projekty społeczne dla dzieci niepełnosprawnych. Zatrudniamy 90 osób, w tym 60 trenerów, fizjoterapeutów, lekarzy czy psychologów sportu. Spełniamy dużą rolę społeczną na rynku pracy. I to jest coś, co mnie napędza. Gdybym kilka lat temu wiedział, że tak się wszystko potoczy, to nigdy bym w to nie wchodził. Kosztuje mnie to wiele nerwów i nieprzespanych nocy. Apeluję tylko o spokój i o to, żebyśmy usiedli i spróbowali się dogadać. Dla nas najważniejsze są dzieci i młodzież. Przez progi naszej akademii przeszło 10 tysięcy wychowanków - podsumował Wilczyński.

I nie jest powiedziane, że Wilczyński jednak się nie dogada z miastem. To działacz o wielkim doświadczeniu negocjacyjnym. W końcu był wiceministrem Edukacji Narodowej i Sportu, a także głównym doradą premiera Marka Belki. 

Mieszkańcy Warszawy też powinni mieć nadzieję, że Escola dalej będzie działała. Bo nie chodzi o kilku czy kilkunastu chłopców, którzy być może zostaną piłkarzami. Chodzi o tysiące dzieci, których sport uczy zasad fair play, dyscypliny i radzenia sobie z emocjami, jakie niosą sukcesy i porażki. Ten mecz się jednak nie skończył. Czeka nas jeszcze dogrywka.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.