Różowowłosa bestia Griezmann. Francja zmiażdżyła Holandię na start eliminacji [WIDEO]

Francja pokonała Holandię 4:0 w pierwszym meczu eliminacji do mistrzostw Europy w 2024 roku. Sam fakt zwycięstwa wicemistrzów świata nie jest niespodzianką, ale rozmiary tej wygranej już tak.

Od mocnego uderzenia zaczynała się walka w grupie B eliminacji do mistrzostw Europy. Finaliści zeszłorocznego mundialu Francuzi podejmowali ćwierćfinalistów Holendrów. Obie reprezentacje łączyło jedno - doznały minimalnej porażki z Argentyną dopiero po rzutach karnych. Teraz w obu ekipach miało rozpocząć się nowe rozdanie.

Zobacz wideo Mecz Francja-Argentyna elektryzował kibiców. "Mógł się różnie potoczyć"

Nowa era francuskiego futbolu przyszła wraz z rezygnacją Noela Le Graeta z funkcji prezesa federacji piłkarskiej, a także z przejściem na emeryturę kilku kluczowych reprezentantów w tym dotychczasowego kapitana Hugo Llorisa. Holandia legitymowała się fantastyczną serię (poza przegraną serią rzutów karnych z Argentyną) - była niepokonana w podstawowym czasie gry od 20 spotkań.

Gospodarzom na Stade de France udało się kompletnie zdominować pierwsze minuty gry. Już pierwsza ich akcja ofensywna zamieniona została na gola. Z lewej strony pola karnego dobrym przeglądem sytuacji wykazał się Kylian Mbappe, który dostrzegł nabiegającego z głębi pola Antoine'a Griezmanna i podał mu w tempo.

Antoine Griezmann "maczał palce" przy golach na 1:0 i 2:0

Różowowłosy pomocnik przymierzył i było 1:0 w zaledwie trzeciej minucie spotkania, a to nie koniec. Kilka momentów później Griezmann zabrał się za wykonywanie rzutu wolnego z prawej flanki. Dośrodkował bardzo dobrze, podkręcając piłkę w taki sposób, by dochodziła do dłuższego słupka. Źle zabrał się do obrony Jasper Cillessen, który wydawał się zaskoczony przelotem piłki mimo obecności tak wielu zawodników.

Odbita od golkipera w sposób niekontrolowany futbolówka wpadła na nabiegającego Dayota Upamecano i wynik zmienił się na 2:0. To nie był koniec, choć tym razem przerwa pomiędzy trafieniami na korzyść "Trójkolorowych" była dłuższa. W 21. minucie defensywa holenderska pomyliła się, krycie "na radar" wykorzystał Mbappe, który doszedł do sytuacji sam na sam i nie zmarnował jej.

Do przerwy rezultat wynosił 3:0. Druga połowa nie miała już tak wysokiego tempa, bo wicemistrzowie świata byli zadowoleni z tego co już uzyskali, a "Oranje" wciąż na niewiele było stać. Pośmiać można się było w okolicach 55. minuty, gdy Aurelien Tchouameni wziął piłkę w ręce, wyrzucił ją za boisko sugerując, że jest przebita. Sędzia nie pozwolił, by to Francuz decydował o takich rzeczach i ukarał go żółtą kartką.

Za głównego bohatera pierwszej połowy, ale i automatycznie całej potyczki uchodził Griezmann. Pozazdrościł mu nieco nowy kapitan kadry narodowej Mbappe, który w końcowej fazie konfrontacji strzelił swojego drugiego gola i ustalił wynik na 4:0. Zrobił to we wspaniałym stylu, myląc obrońców kilkakrotnie zwodami markującymi strzał.

Już w dodatkowym czasie gry, w polu karnym piłkę ręką zagrał Upamecano. Sędzia podjął prawidłową decyzję, dał żółtą kartkę i podyktował rzut karny. Za wykonanie "jedenastki" zabrał się Memphis Depay i... dał się odczytać bramkarzowi Mike'owi Maignanowi. Ten poradził sobie nie tylko z pierwszym uderzeniem, ale i dobitką.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.