W przypadku przygody Macieja Skorży w Japonii można powiedzieć, że pierwsze koty za płoty. Nie miał udanego otwarcia sezonu. Urawa Red Diamonds przegrali na wyjeździe z FC Tokyo i Yokohama Marinos 0:2. Ale zespół polskiego trenera zaczął w końcu piąć się w górę.
Po słabym lutym Urawa Reds mają bardzo dobry marzec. W trzeciej kolejce J. League zagrali pierwszy mecz w sezonie u siebie i odnieśli upragnione zwycięstwo. Pokonali Cerezo Osaka 2:1.
Wygrana była początkiem dobrej serii utytułowanego japońskiego klubu. W następnej serii gier zespół prowadzony przez Skorżę grał z liderem J. League, Vissel Kobe i pokonał go 1:0. W sobotę był lepszy od Albireksu Niigata, wygrywając 2:1. Bramki zdobyli Hiroki Sakai, który popisał się mocnym strzałem ze skraju pola karnego i Takahira Akimoto, który efektownie uderzył z powietrza w polu karnym.
Dzięki serii trzech ligowych zwycięstw Urawa Reds wydostali się z dołka i obecnie zajmują piąte miejsce z dorobkiem dziewięciu punktów. Mają tyle samo punktów co czwarte Kyoto Sanga, które także jest na fali wznoszącej. Wyprzedza Urawę dzięki lepszemu bilansowi bramek.
Po drodze Urawa zagrała w pucharze ligi japońskiej, gdzie zremisowała bezbramkowo z Shonan Bellmare. Może zatem się pochwalić serią czterech spotkań bez porażki.
W zespole Urawy na razie nie wyklarował się superstrzelec. Każdą z pięciu ligowych bramek zdobył inny zawodnik. Na liście strzelców nie ma Jose Kante, byłego gracza m.in. Wisły Płock, Legii Warszawa i Górnika Zabrze.
Skorża preferuje ustawienie 4-2-3-1 i takie stosuje także w Japonii. Poniżej skrót spotkania Urawa Red Diamons - Albirex Niigata.
W następnej kolejce J. League Urawa Reds zagrają z przedostatnią w tabeli Kashiwą Reysol.