Lechu, ciesz się i walcz. To rywal musi się obawiać tego dwumeczu

Jakub Seweryn
Lech Poznań zagra w ćwierćfinale Ligi Konferencji Europy z włoską Fiorentiną. Choć dwumecz ze słynnym włoskim zespołem śmiało można uznać za nagrodę za wielki sukces mistrza Polski w tej edycji europejskich pucharów, to "Kolejorz" w tej rywalizacji wcale nie jest bez szans. Zapracował na nie swoją znakomitą postawą w ostatnich meczach LKE.

Włoska Fiorentina będzie rywalem Lecha Poznań w ćwierćfinale Ligi Konferencji Europy. Pierwszy mecz zostanie rozegrany 13 kwietnia przy Bułgarskiej w Poznaniu, rewanż z kolei tydzień później na Stadio Artemio Franchi we Florencji. Zwycięzca tego dwumeczu w półfinale zmierzy się z kolei z lepszym z pary FC Basel (Szwajcaria) - OGC Nice (Francja).

Zobacz wideo Największy kryzys Lewandowskiego w karierze? "Nie pamiętam takich miesięcy"

Cieszyć się i marzyć. Lech Poznań z Fiorentiną nie jest bez szans

I choć Fiorentina czasy świetności ma dawno za sobą, to dwumecz z tak renomowanym włoskim zespołem jest prawdziwą nagrodą dla Lecha Poznań za dotychczasowe występy w Lidze Konferencji Europy. I tak "Kolejorz" powinien do tej rywalizacji podchodzić - z radością i optymizmem, ale bez strachu.

Bo niby dlaczego kogokolwiek miałby bać się zespół, który w ostatnich pięciu meczach Ligi Konferencji nie stracił choćby jednego gola, wyeliminował Bodo/Glimt, wrzucił "piątkę" w dwumeczu Szwedom z Djurgardens i rozbił przy Bułgarskiej hiszpański Villarreal 3:0?

Lech Poznań swoją znakomitą postawą zapracował na to, żeby nawet najwięksi faworyci tegorocznej Ligi Konferencji Europy spoglądali na drużynę Johna van den Broma z respektem i uznaniem. A do tych faworytów należy Fiorentina, która w swoim składzie ma kilku bardzo ciekawych zawodników, jak Nicolas Gonzalez, Luka Jović, Arthur Cabral, Gaetano Castrovilli, Sofyan Amrabat czy Nikola Milenković.

I to zespół Vincenzo Italiano, choć w lidze spisuje się poniżej oczekiwań, będąc na 11. miejscu w tabeli, będzie faworytem konfrontacji z mistrzami Polski, ale podkreślmy - dla tak mądrze i skutecznie grającego w europejskich pucharach Lecha Poznań nie ma w tych rozgrywkach rywala będącego poza zasięgiem. "Kolejorza" stać na kolejną w tym sezonie Ligi Konferencji niespodziankę. Szczególnie, gdy cała presja spoczywa na rywalu, który poprzez LKE stara się uratować niezbyt udany sezon, a po drugiej stronie jest przeciwnik w bardzo dobrej formie, który nie będzie miał nic do stracenia.

Kluczem do sukcesu w tym ćwierćfinale będzie pierwszy mecz w Poznaniu. To właśnie skuteczna obrona "Twierdzy Bułgarska" będzie najważniejsza dla mistrza Polski. Tam przecież Lech spisuje się fenomenalnie w tej edycji europejskich pucharów. Wygrywał z Villarrealem, Bodo/Glimt, Austrią Wiedeń czy Djurgardens, zwyciężając łącznie w 8 z 9 meczach rozegranych na własnym stadionie. Tylko jedynemu Hapoelowi Beer Szewa udało się zagrać przy Bułgarskiej na tyle zachowawczo i skutecznie w defensywie, by wywieźć z Poznania bezbramkowy remis. 

Bez dobrego wyniku przy Bułgarskiej trudno będzie marzyć o awansie, choć Lechowi kilka lat temu zdarzyło się wygrać również we Florencji. W 2015 roku zespół prowadzony Jana Urbana zwyciężył tam niespodziewanie 2:1 po golach Dawida Kownackiego i Macieja Gajosa w fazie grupowej Ligi Europy. Z awansu do kolejnej rundy cieszyła się jednak tylko Fiorentina. 

Lechu Poznań, ciesz się i walcz! Nic nie musisz, a wszystko możesz. Do odważnych świat należy.

Więcej o:
Copyright © Agora SA