Ten transfer wywołał prawdziwą burzę. Łukasz Gikiewicz wrócił do Polski. Napastnik znany z licznych wojaży po różnych egzotycznych ligach nie trafił jednak do Ekstraklasy, ani nawet pierwszej ligi. 35-latek podpisał kontrakt ze... Szturmem Junikowo, poznańskim klubem z ligi okręgowej. Tak głośne nazwisko od razu przyciągnęło zainteresowanie.
Sięgniecie po słynnego, a zarazem bardzo doświadczonego piłkarza przez zespół z tak niskiej ligi od razu przywołało skojarzenia z Wieczystą Kraków. Właściciel Szturmu Robert Rochowiak odżegnuje się jednak od tego typu porównań. - Nie chcę być drugą Wieczystą. Tam jest taki problem, że właściciel chce coś w Krakowie udowodnić i nie patrzy na pieniądze. W III lidze wydaje 19 mln zł na klub. To są jakieś chore kwoty - stwierdził w rozmowie z Interią.
Co zatem jest celem ekipy z Wielkopolski? - Chcę zbudować klub, który będzie prezentował styl, a nie tylko wygrywał ligę po lidze. Chciałbym, abyśmy byli trzecią siłą w Poznaniu po Lechu i Warcie, a styl gry przyciągał kibiców na nasze mecze. Mamy zamiar opierać budowę klubu na młodzieży. Mamy jej w Poznaniu dużo - wyjaśnił dalej Rochowiak.
Mimo wszystko transfer Gikiewicza pozostaje bardzo zaskakujący. Piłkarz dotychczas zarabiał ogromne pieniądze w Arabii Saudyjskiej, Jordanii, Bahrajnie czy Indiach. W Polsce nie mógł na takie liczyć. Negocjował kontrakt z pierwszoligową Resovią, ale ostatecznie postawił na Szturm Junikowo. Właściciel klubu zdradził, czym udało się go nakłonić. - Głównie tym, że chcemy tutaj coś fajnego zbudować od podstaw. Jest czysta karta. Nie ma żadnych układów, układzików. Łukasz może tworzyć coś ze mną od początku. Zależy mu na tym, jest zaangażowany w tworzenie klubu 24 godziny na dobę - wyjawił.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Gikiewicz to nie jedyny znany zawodnik w kadrze Szturmu. Są w niej jeszcze m.in. były obrońca Lecha Poznań Luis Henriquez, były pomocnik Pogoni czy Zagłębia Miłosz Przybecki oraz znany z Warty Poznań Krzysztof Biegański.