Skandal na stadionie w Sztokholmie. Polscy dziennikarze zaatakowani

Podczas meczu Djurgardens IF - Lech Poznań (0:3) doszło do skandalu, w którym ofiarą byli polscy dziennikarze. Przez prowokacje i agresywne zachowanie szwedzkich kibiców nie mogli normalnie pracować. W dodatku jeden z pijanych VIP-ów zalał laptopa alkoholem.

Od początku czwartkowego meczu Djurgardens IF - Lech Poznań na trybunach Tele2 Areny w Sztokholmie było gorąco. Kibice wypełnili stadion po brzegi, w ruch poszły materiały pirotechniczne, ciągle było słychać gwizdy, ale też coraz bardziej odczuwalna była frustracja z gry i wyniku. Szwedzi męczyli się i nie mogli zdobyć bramki. Do tego dostali czerwoną kartkę i dochodziło do kilku spięć. Sędzia sprawiał wrażenie, że nie panuje nad tym meczem. Nad sobą nie zapanowali też szwedzcy kibice, którzy zaatakowali polskich dziennikarzy pracujących podczas meczu.

Zobacz wideo Na tym polega fenomen Lecha Poznań w Europie. "A w ekstraklasie bryndza"

Polscy dziennikarze zaatakowani przez szwedzkich chuliganów

Sprawę opisuje "Przegląd Sportowy Onet", bo dotyczy ona m.in. dwóch ich dziennikarzy. Do skandalicznego incydentu miało dojść w drugiej połowie spotkania, kiedy Djurgardens próbowało nacierać, ale bez efektu. Fani szwedzkiej drużyny zajmujący miejsca w sektorze VIP zaczęli prowokować pracujących dziennikarzy i rzucali w nich chipsami. Zwrócenie uwagi nic nie dało, tylko rozjuszyło jeszcze bardziej kibiców, którzy byli pod wpływem alkoholu.

"Po kilku próbach, jako dziennikarze zaczęliśmy im zwracać uwagę, prosząc o utrzymanie nerwów i pozwolenie na kontynuowanie pracy. To nie pomogło, a wręcz jeszcze bardziej ich rozochociło. W kierunku naszym i innych polskich dziennikarzy frunęły kolejne porcje chipsów. Sytuacja robiła się coraz bardziej napięta, zwłaszcza że w międzyczasie Lech objął prowadzenie" - czytamy.

Służby porządkowe próbowały interweniować, ale nie uspokoiły pijanych VIP-ów. Robili się oni coraz bardziej agresywni, obrażali polskich dziennikarzy, używali wobec nich wulgarnych słów. Próbowali przebić się przez barierki ogradzające sektor VIP od trybuny prasowej, mogło dojść do niepotrzebnej bójki. Z biegiem czasu porem na trybunach zaczęła interesować się coraz większa grupa szwedzkich kibiców, którzy także prowokowali, rzucając elementami oprawy.

W ruch też szły kubki po piwie, a polscy dziennikarze zostali oblani też samym piwem, przez co jeden z ich komputerów został zalany i nie można było na nim pracować.

"Kontynuowanie pracy było niemożliwe. Czas na zegarze upływał, Lech zdobywał kolejne bramki, co tylko zwiększało frustrację Szwedów" - opisano.

Ochrona i policja nie mogły skutecznie poradzić sobie z agresywnymi i pijanymi kibicami, którzy szukali zaczepki także tuż po meczu. Oberwali też szwedzcy dziennikarze, którzy nie ukrywali, że jest im wstyd za zachowanie fanów Djurgardens. Przepraszali Polaków za zaistniały skandal.

Lech Poznań wygrał rewanż z Djurgardens 3:0, a cały dwumecz 5:0 i awansował do ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.