Od wielu lat liga boliwijska jest dość szeroko komentowana w Europie. Ma to związek z wieloma niespodziankami w meczach ligowych oraz mocnych skokach kursów na poszczególne drużyny w azjatyckich firmach bukmacherskich. To, co stało się we wtorek na boisku Atletico Palmaflor, jest jednak wyjątkowe.
W nocy z poniedziałku na wtorek, na boisko w mieście Chochacamba wyszły drużyny Atletico Palmaflor i Blooming, by zmierzyć się w meczu szóstej kolejki ligi boliwijskiej. Gdy wydawało się, że całe spotkanie przebiegnie stosunkowo spokojnie, swoje trzy grosze do dramaturgii postanowiła wtrącić pogoda.
Od początku drugiej połowy spotkania nad sercem Andów poważnie się rozpadało. W związku z tym, z minuty na minutę boisko stawało się coraz trudniejsze, gdyż ziemia nie była w stanie wystarczająco szybko przyjmować dużej ilości wody. Mimo to sędzia Juan Carlos Gutierez postanowił kontynuować mecz, doliczając do drugiej połowy ponad 40 minut (choć planowo miało to być zaledwie 10).
Jego decyzja okazała się opłakana w skutkach. Z każdą minutą na boisku tworzyły się bowiem coraz większe kałuże, przez co z biegiem czasu murawa zaczęła przypominać basen, a piłka nie była w stanie się odbijać, zatrzymując się w miejscu.
Jakby tego było mało, przemoczeni zawodnicy obu drużyn zaczęli grać coraz agresywniej. W związku z tym, przy stanie 2:1 dla gospodarzy (dwie bramki dla Atletico padły z rzutów karnych, w tym druga w 82. minucie meczu), z boiska wyrzucony został zawodnik gości Cesar Menacho. Mimo to Blooming w 114. minucie zdołało wyrównać stan meczu.
Cztery minuty później, goście grali już w dziewiątkę, gdyż kolejną czerwoną kartkę obejrzał Miguel Beccera. Choć przewagi liczebnej nie dało się sensownie wykorzystać, piłkarze Altetico Palmaflor wzięli się do roboty i strzelili zwycięskiego gola w 38. minucie doliczonego czasu gry, ustalając wynik meczu na 3:2.
Niedługo po spotkaniu do pracy wziął się boliwijski związek piłkarski, który poważnie przyjrzał się wtorkowemu meczowi. Działacze postanowili nie czekać na tłumaczenia sędziów prowadzących spotkanie, zawieszając sześciu z nich.
Oficjalnym powodem takiej decyzji jest nieprzerwanie spotkania, gdy pogoda wymknęła się spod kontroli. W nieoficjalnych komunikatach z Boliwii można jednak doczytać się doniesień, jakoby spotkanie zostało przedłużone o ponad 40 minut ze względu na "konieczność" wygranej gospodarzy 3:2. Nie wiadomo jednak, czy ma to cokolwiek wspólnego z prawdą.
Obecnie w tabeli ligi boliwijskiej na prowadzeniu znajduje się zespół The Strongest, który ma przewagę jednego oczka nad Bolivarem. Atletico Palmaflor zajmuje trzecie miejsce z czterema oczkami straty. Blooming z kolei okupuje przedostatnią lokatę z zaledwie jednym punktem na koncie.