Lechia Zielona Góra to największa rewelacja tegorocznej edycji Pucharu Polski. Trzecioligowiec zmagania w tych rozgrywkach rozpoczął na szczeblu okręgowym w województwie lubuskim, w pierwszej rundzie centralnej rywalizacji pokonał po dogrywce pierwszoligowe Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1. Nagrodą i prawdziwym świętem miało być starcie z Jagiellonią Białystok. Jak się okazało, był to dopiero początek drogi.
Maciej Stolarczyk na spotkanie w Zielonej Górze wystawił w większości podstawowy skład, z Jesusem Imazem na czele w roli kapitana. Na nic się to jednak nie zdało. Zespół Andrzeja Sawickiego zwyciężył 3:1, a dwoma trafieniami popisał się Przemysław Mycan. Na etapie 1/8 finału do stolicy województwa lubuskiego przyjechał kolejny ekstraklasowy klub - Radomiak Radom. On również miał problemy z przeforsowaniem defensywy gospodarzy, mimo oddania aż 37 strzałów i o wszystkim zadecydowały rzuty karne. W nich, tak jak w całym spotkaniu, fenomenalnie bronił Wojciech Fabisiak, bramkarz i kapitan Lechii Zielona Góra, który ma za sobą przeszłość na pierwszoligowych boiskach. 28-latek obronił trzy z czterech jedenastek wykonywanych przez graczy Radomiaka i dał awans swojej drużynie do ćwierćfinału Pucharu Polski.
Prezesem Lechii Zielona Góra jest postać znana sporej grupie kibiców. To Maciej Murawski, były piłkarz reprezentacji Polski czy Lecha Poznań oraz Legii Warszawa. Obecnie jest ekspertem telewizyjnym, a funkcję w zarządzie klubu pełni od 2021 roku. Tegoroczna edycja Pucharu Polski pozwala kibicom z Zielonej Góry zasmakować piłkarskiej ekstraklasy, co samo w sobie jest dużym wydarzeniem. Wszystko dlatego, że licząca 140 tysięcy mieszkańców Zielona Góra jest największym miastem w Polsce, które nigdy nie miał klubu w ekstraklasie. Mało tego - w najwyższej klasie rozgrywkowej nie miał okazji występować żaden klub z całego województwa lubuskiego.
- Najbliżej tego celu był Stilon Gorzów, tam było blisko awansu, ale on także zatrzymał się na obecnej pierwszej lidze, gdzie spędził też na pewno więcej lat od nas – przyznaje Murawski i tłumaczy powody takiego stanu rzeczy:
- Jesteśmy małym województwem – nasze dwa największe miasta, czyli Gorzów i Zielona Góra, mają po 150 tysięcy mieszkańców, więc nie są też bardzo duże. W naszym regionie bardzo popularny jest żużel, który jest sportem dominującym. Jest też koszykówka na wysokim poziomie – w Zielonej Górze męska, w Gorzowie kobieca. W piłce nożnej z kolei tego sukcesu osiągnąć się nie udało.
- Nie ma u nas większych przedsiębiorstw i zakładów, nie było ich w czasach socjalizmu. Nikt nie budował, nie wspierał klubów piłkarskich, nie stworzył tradycji - mówi Murawski. - A gdy pieniądze się pojawiały, to przeznaczane były na koszykówkę czy żużel, podczas gdy piłka nożna w Zielonej Górze nigdy nie miała swojego opiekuna. A jak nie było pieniędzy, to nie było też silnego zespołu. Jak dodamy do tego, że stadion jest lekkoatletyczny, to brakowało też tej piłkarskiej atmosfery. To, co mamy, wystarczało najwyżej na drugi poziom rozgrywkowy – analizuje sześciokrotny reprezentant Polski.
Założona w 1946 roku Lechia nie może się pochwalić wieloma sezonami na zapleczu ekstraklasy. Łącznie na tym poziomie rozgrywek klub z województwa lubuskiego spędził tylko sześć sezonów (1952, 1973/74, 1995-99). Największym sukcesem Lechii jest awans do ćwierćfinału Pucharu Polski w sezonie 1986/87.
- Ten ostatni awans na drugi poziom został wywalczony przez piłkarzy z Zielonej Góry i okolic – wychowanków Zrywu oraz Lechii, którzy z IV ligi awansowali do II i przez kilka sezonów grali na tym poziomie - zaznacza Murawski. - Mam nadzieję, że kiedyś tam wrócimy, a o sile zespołu także będą stanowić piłkarze z naszego regionu. Tak budujemy naszą kadrę w III lidze, mamy też rezerwy w IV lidze, gdzie grają nasi bardzo młodzi zawodnicy, w większości wychowankowie. Tych, którzy się wyróżniają, co pół roku przesuwamy do pierwszego zespołu. Taka jest nasza filozofia i chciałbym, żeby w przyszłości przyniosła ona awans na wyższy poziom – zaznacza Maciej Murawski.
Ubiegły rok był kluczowy dla funkcjonowania Lechii Zielona Góra, która zostawiła za sobą, a klub poszerzył grono udziałowców. - Chcemy co roku być mocniejszym klubem, zwiększać nasz budżet oraz liczbę kibiców. Naszym celem jest też poprawa infrastruktury treningowej i meczowej – mówi prezes Lechii. - Otworzyliśmy "balon", który pozwoli nam zimą grać i trenować w komfortowych warunkach. Niebawem powinniśmy też zadaszyć jedną z trybun. W przyszłości z kolei chcemy awansować do wyższej ligi – w swoim najlepszym okresie Lechia grała na drugim poziomie rozgrywkowym i kiedyś chcielibyśmy tam wrócić - zaznacza. Lubuski klub na półmetku sezonu zajmuje piąte miejsce z dziesięcioma punktami straty do lidera rozgrywek, rezerw Rakowa Częstochowa.
Ale choć Lechia jest klubem zaledwie trzecioligowym, to jest jednak coś, czego mogą jej zazdrościć nawet kluby z ekstraklasy. - Bazę treningową mamy jedną z najlepszych w Polsce – nie boję się tego powiedzieć – mówi dumny Murawski. - Niewiele miast i klubów ma takie warunki jak my, nie wspominając o tym, że Zielona Góra jest tak położona, że jest tu dużo cieplej niż np. w Białymstoku czy Suwałkach. Dzięki temu możemy też dużo dłużej trenować na boiskach naturalnych, których mamy bardzo wiele. W Zielonej Górze jest kilkanaście boisk trawiastych, o które miasto dba i pozwala z nich korzystać klubom oraz szkółkom za darmo. Mamy też szkołę sportową z internatem i boiskami dookoła. Warunki szkoleniowe mamy jedne z najlepszych w Polsce, szczególnie teraz, gdy powstał "balon". A będzie jeszcze lepiej – zapowiada były piłkarz Legii i Lecha.
Mecz z ekipą Kosty Runjaicia rozpocznie się we wtorek o godz. 13:00, co jest nietypową godziną, jak na mecz w środku tygodnia. Jest to efekt braku obiektu ze sztucznym oświetleniem. To właśnie stadion jest największą bolączką infrastrukturalną klubu. - Marzymy, aby w Zielonej Górze powstał stadion piłkarski, który pozwoliłby nam wejść na wyższy poziom i gościć więcej niż 999 kibiców, których możemy przyjmować obecnie – opowiada Murawski. - Wszędzie powstają nowe piękne stadiony piłkarskie. Niedawno taki obiekt otworzył Szczecin, niedługo zrobi to Płock, a budowane są także obiekty w Opolu czy Radomiu. Wierzę, że to będzie standard i mimo że jesteśmy małym województwem z małymi miastami i bez większych tradycji piłkarskich, to w Zielonej Górze i Gorzowie także powstaną stadiony, które pozwolą rozwijać się klubom i może któremuś z nich uda się wywalczyć ten awans do ekstraklasy – zdradza swoje marzenie prezes Lechii.
I choć na razie ekstraklasa w Zielonej Górze pozostaje w sferze marzeń, a w Lechii twardo stąpają po ziemi, to Murawski po cichu wierzy, że przykłady innych klubów będą inspiracją dla jego drużyny w dalszej perspektywie.
- Miedź Legnica też nigdy wcześniej nie grała w ekstraklasie, a w ostatnich latach awansowała do niej już po raz drugi. Tak samo Bruk-Bet Termalica, więc wszystko jest możliwe. Raków Częstochowa kiedyś grał w ekstraklasie, ale bez większych sukcesów, a teraz dzięki Michałowi Świerczewskiemu i ludziom z klubu z Markiem Papszunem na czele walczy o najwyższe cele. My także mamy swoje marzenia, ale nie mamy takiego Michała Świerczewskiego i możliwości, żeby już teraz bić się o awans nawet do II ligi. Chcemy być jednak niedługo do tego gotowi i w tym kierunku zamierzamy podążać – zaznacza były pomocnik.
Ćwierćfinałowe starcie Pucharu Polski pomiędzy Lechią Zielona Góra a Legią Warszawa odbędzie się we wtorek 28 lutego 2023 roku o godz. 13:00.