Danny Rose od 1 września jest bez klubu. Ostatnio przez ponad rok był piłkarzem Watfordu. Mimo kilku miesięcy bez gry mógłby bardzo dużo wnieść do ekstraklasy, gdyby faktycznie doszło do jego transferu do Widzewa Łódź. Anglik nie zagra na polskich boiskach. Rose był oferowany łodzianom, ale ci odpuścili temat ze względów czysto sportowych.
O zaoferowaniu Rose'a przez jego agentów Widzewowi poinformował Bartosz Jankowski z łódzkiego oddziału TVP. Klub z Łodzi jednak nie podszedł do rozmów. Po przeanalizowaniu sytuacji i możliwości Anglika uznano, że nie pomoże zespołowi pod względem piłkarskim. Kwestie finansowe były na drugim miejscu, ale i tak pensja Rose'a byłaby potencjalnie bardzo wysoka.
"W Widzewie nie skusili się jednak na samo nazwisko. Po analizie ostatnich kilku sezonów Rose'a pion sportowy uznał, że klub nie zdecyduje się na transfer. Finansowo temat też nie byłby łatwy do udźwignięcia, ale to nie pieniądze zadecydowały" - oznajmił Jankowski na Twitterze.
Rose przede wszystkim kojarzony jest z Tottenhamem, do którego trafił jako nastolatek. Przez lata wypożyczano go do różnych klubów, ale od 2013 r. był bardzo często w podstawowym składzie "Kogutów". W 2020 r. poszedł na krótkie wypożyczenie do Newcastle United, aż w końcu trafił do Watfordu, z którego odszedł po 13 miesiącach. Na poziomie Premier League zagrał w 202 meczach. Ma też doświadczenie w Lidze Mistrzów i Ligi Europy. Wystąpił też w 29 spotkaniach reprezentacji Anglii.
W tym sezonie Widzew dość niespodziewanie jest w grze o europejskie puchary jako beniaminek. Po 21 kolejkach PKO Ekstraklasy zajmuje czwarte miejsce z dorobkiem 35 punktów. Ma tylko jeden punkt mniej od trzeciego Lecha Poznań, obecnego mistrza Polski.
Okno transferowe w Polsce jest otwarte do końca lutego.