Na początku stycznia Bartosz Bereszyński udał się do Napoli na wypożyczenie. Jednak od początku pobytu w Neapolu ani razu nie zagrał w Serie A, we wtorek w Lidze Mistrzów z Eintrachtem Frankfurt także nie podniósł się z ławki. Wystąpił w dwóch meczach w Pucharze Włoch, ale Napoli odpadło już z tych rozgrywek. Wypadnięcie z rytmu meczowego może być kosztowne w kontekście marcowych meczów reprezentacji Polski.
Polak jest na razie w głębokiej rezerwie Napoli i nic nie wskazuje na to, by ta sytuacja miała się nagle zmienić. Po latach regularnej gry w Sampdorii, gdzie zrobił wrażenie na obserwatorach z Neapolu, zderza się z nową, trudną rzeczywistością.
- To jest dla mnie nowa sytuacja. Przez poprzednie 10 lat byłem w zasadzie zawodnikiem podstawowym. Oczywiście, wiedziałem, że przychodzę do najlepszego klubu we Włoszech i w tej układance nie brakuje wiele do tego, żeby tak funkcjonować. Akurat brakowało prawego obrońcy, który ma być opcją zapasową i być zawsze gotowy. Zdawałem sobie z tego sprawę - przyznał w rozmowie z Polsatem Sport.
Mimo braku regularnej gry stara się wyciągnąć pozytywne wnioski z wypożyczenia do lidera Serie A. Stara się nie odpuszczać na treningach. - Nie jest to nic łatwego, bo to coś nowego. Natomiast same treningi z tymi zawodnikami to duże wyzwanie i z tego staram się czerpać jak najwięcej. Oczywiście, brakuje tych meczów, ale ja sam sobie narzucam presję, czuje się gotowy i nie pozostaje nic innego niż trenować - mówił.
Ułożenie odpowiedniej linii obrony to będzie duże wyzwanie dla nowego selekcjonera reprezentacji Polski Fernando Santosa. Sytuacja kluczowych graczy defensywnych całkowicie się zmieniła po mistrzostwach świata i to nie do końca na lepsze. Po dobrych występach w Katarze Bereszyński wydawał się pewny gry na lewej obronie w najbliższych miesiącach. Ale brak gry co tydzień może wpłynąć na formę. Mimo to piłkarza ma dobre nastawienie na marcowe zgrupowanie i liczy na występy z Czechami i Albanią.
- Jestem przygotowany. Nie raz udowodniłem, że to nie jest moja nominalna pozycja, ale daje na niej radę. Trenując tutaj, myślę o reprezentacji. Treningi przeciwko Chwiczy Kwaraccheli wznoszą mnie na wyżyny i robię wszystko, żeby być w optymalnej formie. Brakuje tych minut, ale "trzymam się pod prądem" i robię wszystko, żeby być gotowym - stwierdził Bereszyński.