Ależ końcówka w Łodzi. Zwycięski gol w 93. minucie

Widzew Łódź wyszarpał zwycięstwo ze Śląskiem Wrocław (1:0) w trzeciej minucie doliczonego czasu gry. Dzięki temu udało mu sie przełamać serię remisów w lidze. Czołówka wciąż czuje oddech łodzian na plecach.

Kibice nie byliby zadowoleni z czwartego z rzędu remisu w 2023 r., piłkarze także. W końcu doszło do przełamania. W 93. minucie wysokie dośrodkowanie z lewej strony spadło na głowę Pawłoskiego, który dograł do Kristoffera Hansena. Rezerwowy Widzewa nagle był nieobstawiony w polu karnym i uderzył głową poza zasięgiem rąk bramkarza.

W ostatnich kilkunastu minutach łodzianie zamknęli gości w ich własnym polu karnym. Ci sporadycznie wychodzili z piłką poza własną połowę. Piłka kilka razy ocierała się o boczną siatkę bramki Leszczyńskiego. Gol wisiał zatem w powietrzu.

Zobacz wideo Minister sportu o zwolnieniach z wuefu. "To patologia. Powinno być odwrotnie"

Otwarta gra Widzewa i Śląska

Jeśli Widzew Łódź chciał gonić czołówkę i myśleć o sensacyjnym awansie do europejskich pucharów, musiał przestać tracić serią punkty. Zremisował trzy ostatnie spotkania, a potrafił notować dłuższe serie zremisowanych spotkań na wiosnę w 1. i 2. Lidze. Śląsk Wrocław za to łapał wiatr w żagle i zaczął odbijać się od dna. Dlatego piątkowy mecz dla łodzian był wyzwaniem

Obie strony starały się przeprowadzać dynamiczne akcje, angażować w atak jak największą liczbę zawodników. Brakowało w tym wszystkim porządku, spokoju, chłodnej głowy. Gracze z Łodzi czesto szukali pod polem karnym Bartłomieja Pawłowskiego i Jordiego Sancheza. Obu brakowało niewiele do zdobycia bramki. Pewnie w bramce wyglądał Rafał Leszczyński.

Z kolei Śląsk swoje ataki opierał głownie o Johna Yeboaha. Skrzydłowy wrocławskiej ekipy miał wybitną sytuację do strzelenia gola złym wybiciu bramkarza Widzewa. W ostatniej chwili pustą bramkę zasłonił ciałem jeden z defensorów łodzian, który odbił piłkę.

Pierwsza połowa skończyła się bezbramkowym remisem, ale mecz mógł się podobać. Było dużo ofensywnej gry prowadzonej w całkiem szybkim tempie.

Druga odsłona tego spotkania toczyła się na podobnej intensywności, ale przewagę coraz bardziej zaznaczał Widzew. Lepiej wytrzymywał mecz kondycyjnie, choć brakowało konkretów z przodu. Pawłowskiemu, Matejowi Hanouskowi i zmiennikom brakowało zdecydowania w wielu sytuacjach. Powinni szybciej podejmować decyzje o strzale, bowiem bardzo szybko doskakiwało do niech kilku zawodników Śląska.

Widzew wygrał ze Śląskiem 1:0 i przełamał swoją niemoc w tym roku. Dzięki temu jest na czwartym miejscu i ma na koncie 35 punktów i jest tuż za Lechem Poznań (36 pkt.) i Legią Warszawa (39 pkt.). Śląsk został na 11. pozycji z dorobkiem 25 pkt.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.