Czarny dzień w historii piłki nożnej. Największa tragedia Manchesteru United

Manchester United wyrastał pod koniec lat 50. na jedną z najlepszych drużyn w Europie. Wszystko zrujnowała katastrofa samolotu w Monachium, kiedy zespół wracał z meczu w Belgradzie.

Manchester United na początku lutego 1958 r. mógł świętować awans do półfinału Pucharu Europy. Wybronił w Belgradzie przewagę z pierwszego ćwierćfinału z Crveną zvezdą. Rewanż w stolicy Jugosławii był ostatnim spotkaniem tamtej drużyny, która wcześniej rozwijała się i prezentowała coraz wyższy poziom. Piłkarze przeczuwali, że 6 lutego 1958 r. dojdzie do tragedii, że ich samolot się rozbije.

Zobacz wideo Najważniejsze postanowienie sądu ws. Lewandowski - Kucharski

Katastrofa samolotu Manchesteru United

To było mroźne popołudnie w Monachium, z intensywnymi opadami śniegu. Samolot z piłkarzami Manchesteru United na pokładzie wylądował w Monachium o 14:17, gdzie miał zatankować. Po przystanku w Niemczech mieli lecieć prosto do domu. Rodziny i kibice byli gotowi, by przywitać ich jak bohaterów. O 15:31 mieli odlatywać, ale przy próbie startu z lotniska w Monachium zaczęły się problemy.

Piloci zauważyli, że jest coś nie tak z silnikiem, dlatego przerwali procedurę. Za drugim razem też nie udało się wystartować, tym razem były problemy z ciśnieniem paliwa. Załoga nie chciała nocować w Monachium. Za trzecim razem udało się unieść dziób samolotu. I wtedy ponownie pojawiły się kłopoty z ciśnieniem paliwa w jednym z silników, rosło ono zbyt szybko.

Trzęsienie ziemi w Turcji, 6 lutegoPiłkarz został mylnie uśmiercony. Chaos. Jego żona informuje, gdzie się znajduje

Samolot odmówił posłuszeństwa, stracił prędkość. Wypadł z zaśnieżonego pasa startowego, przerwał okalającą lotnisko barierkę, przeciął pobliską drogę, zniszczył skrzydłem dom i drzewo obok niego. Część rozbitego samolotu zatrzymała się 90 metrów dalej, na zniszczonym garażu, w którym był zaparkowany samochód. Zderzenie wywołało pożar. Przód samolotu zatrzymał się po kolejnych 65 metrach.

Większość z podróżnych zajmujących tylne rzędy siedzeń albo poniosła śmierć na miejscu, albo w szpitalu wskutek ciężkich ran. Łącznie zginęły 23 osoby, a 21 zostało rannych. Zginęła załoga, dziennikarze, część sztabu szkoleniowego i piłkarzy.

Średnia wieku zespołu wynosiła wówczas 22 lata. To miała być ekipa, która podbije Europę, zdominuje futbol w Anglii i na Starym Kontynencie oraz zakończy panowanie Realu Madryt. Media nazywały ich "Dzieciakami Busby'ego", wszyscy widzieli w nich ogromny potencjał, który zabrała ta tragedia.

Hirving Lozano i Piotr Zieliński (z prawej) podczas meczu Napoli"Ostatnia szansa" dla Napoli. Zieliński wyceniony. Włosi nawołują do transferu

Wśród ocalałych był Bobby Charlton, który później wygrał Puchar Europy z "Czerwonymi Diabłami", a w 1966 r. został mistrzem świata. Przeżył też Matt Busby, wybitny trener. Ze względu na stan zdrowia musiał zrezygnować z prowadzenia Manchesteru United na jakiś czas.

Harry Gregg, jeden z najlepszych bramkarzy w historii MU, wspominał, że "wszyscy w samolocie przeczuwali, że dojdzie do tragedii". To on uratował wtedy Charltona, Busby'ego i kilka innych osób. Ignorował polecenia nieporadnie gaszącego ogień pilota, by uciekał, bo samolot zaraz wybuchnie. Wyciągnął z samolotu też małe dziecko i jego ciężko ranną matkę, Billa Foulkesa (który miał siły, by później mu pomóc), Dennisa Violleta i zszokowaną stewardessę.

Początkowo winą za wypadek obarczono pilotów, jednak kilka lat później okazało się, że przyczyną katastrofy było zalegające na pasie startowym błoto pośniegowe, które uniemożliwiło samolotowi osiągnięcie prędkości rotacji.

Po katastrofie była potrzeba szybkiego odbudowania zespołu. Początkowo zajął się tym Jimmy Murphy, dotychczasowy asystent Busby'ego. On nie poleciał do Belgradu. - Nie miałem piłkarzy, ale miałem pracę do wykonania - mówił w jednym z wywiadów. W odbudowie MU pomagały inne angielskie kluby, Liverpool i Nottingham Forest. Całe środowisko zdawało sobie sprawę z tego, że to cios nie tylko dla angielskiej, ale dla europejskiej piłki.

Kibice Manchesteru United do dziś wspominają o tej katastrofie. Co roku działacze Bayernu oddają hołd tym, którzy zginęli w Monachium.

 
Więcej o: