Do zdarzenia doszło podczas 2. połowy meczu na obiekcie imienia Giuseppe Sinigaglii. Młody fan gospodarzy nagle poczuł się gorzej i konieczna była pomoc medyczna. Spotkanie zostało przerwane na 25 minut i nie obyło się też bez problemów organizacyjnych.
Problemy 23-letniego kibica rozpoczęły się około 67. minuty. Jeden z jego kolegów natychmiast wspiął się na barierki i zaczął prosić o pomoc. W międzyczasie inny z kibiców próbował udzielać pomocy mężczyźnie, jednak upadł na ziemię i doznał urazu twarzy.
Więcej artykułów o podobnej treści znajdziesz na portalu Gazeta.pl
Kilka chwil później na trybunach stadionu w Como pojawili się medycy, którzy natychmiast ruszyli do udzielenia fachowej pomocy fanowi gospodarzy. Jak się okazuje, zgłaszał on problemy z sercem i konieczny był transport do szpitala z powodu zawału. Mężczyzna trafił do kliniki Sant'Anna w ciężkim stanie. Do drugiego z fanów, który miał problemy z twarzą, również przyjechała karetka. Jego stan nie był jednak aż tak poważny.
Problemów miało nie zabraknąć też, gdy karetka opuszczała teren stadionu. Ponoć jedna z bram była zamknięta, co uniemożliwiało wyjazd pojazdu. Klub to zdementował to i wydał oficjalne oświadczenie w sprawie. "Como 1907 wskazuje, że na stadionie nie było problemów z dostępem lub odpływem obu karetek przez wyjścia ewakuacyjne, które były obsługiwane zgodnie z planem operacyjnym" - czytamy.
Mecz został wznowiony po około 25-minutowej przerwie i zakończył się dwubramkową przegraną Como 1907.