Ostatnie tygodnie są dla fanów "trójkolorowych" serią niespodziewanych wydarzeń. Najpierw z gry w reprezentacji Francji zrezygnował wieloletni kapitan zespołu Hugo Lloris. Niedługo po bramkarzu, na podobną decyzję zdecydował się Raphael Varane, który miał przejąć opaskę po starszym koledze. W przypadku zawodnika Manchesteru United kluczowy okazał się przepełniony kalendarz, który nie pozwala mu na utrzymywanie wystarczająco wysokiego morale.
Już kilka miesięcy temu, piłkarze grający na topowym, europejskim poziomie, poważnie narzekali na przepełnienie kalendarza spotkaniami o najwyższą stawkę. W tej sprawie wypowiadał się choćby Thibaut Courtois, który sprzeciwiał się zwiększeniu liczby spotkań w fazie ligowej Champions League.
Jedną z pierwszych ofiar ciągłego grania "o coś" został Raphael Varane. Francuz, mimo zaledwie 29 lat, zdecydował się zrezygnować z gry w reprezentacji Francji, by mieć nieco więcej czasu na ładowanie baterii i utrzymywanie wysokiego morale, niezwykle ważnego w światowej piłce.
- Dałem z siebie wszystko, zarówno fizycznie, jak i mentalnie. Granie na najwyższym poziomie jest jednak jak życie w pralce, cały czas rywalizujesz z najlepszymi i nigdy się nie zatrzymujesz. Czuję, jakbym się dusił. Varane piłkarz pożera Varane'a człowieka - powiedział piłkarz w rozmowie z francuskim Canal+.
Decyzja środkowego obrońcy, czego można było się spodziewać, nie spodobała się m.in. byłym reprezentantom "trójkolorowych". Głos w sprawie zabrał m.in. Jerome Rothen, który wybór Varane'a określił jako "głupotę, zważając na jego wiek". Niezadowoleni byli także kibice, którzy poczuli, że gra w klubie jest ważniejsza od bronienia barw narodowych.
Zawodnik Manchesteru United był jednym z najważniejszych architektów sukcesu zespołu Didiera Deschampsa podczas mistrzostw świata w Katarze. Francuzi przez cały turniej przegrali w sumie dwa spotkania, z Tunezją w fazie grupowej i z Argentyną w wielkim finale.