To była pierwsza decyzja sądu w sprawie Lewandowski – Kucharski. Dzień przed spotkaniem na sali sądowej pełnomocnicy piłkarza złożyli wniosek o niejawność rozprawy. Sąd rozpatrywał wniosek przez niemal dwie godziny, ostatecznie do prośby się przychylił.
"Sąd może wyłączyć jawność rozprawy, gdyby jawność mogła naruszyć ważny interes prywatny stron postępowania. Szczególnie że materiał dowodowy sprawy zawiera informacje z postępowania cywilnego toczącego się z wyłączeniem jawności" - zakomunikował prowadzący sprawę sędzia Łukasz Zioła.
Pełnomocnicy Lewandowskiego byli z takiego obrotu sprawy zadowoleni. Bez obecności mediów odbędą się wszystkie posiedzenia oprócz tego, na którym prezentowane będą nagrania rozmów między menedżerem i piłkarzem.
- W kwestii wyłączenia jawności rozumiem, że oskarżony chciał uczynić z rozprawy sądowej medialny spektakl, co w mojej ocenie byłoby niczym innym jak kontynuacją działań, które rozpoczął swoimi kontaktami z dziennikarzem niemieckiego tygodnika - przekazał nam prof. Tomasz Siemiątkowski, pełnomocnik Lewandowskiego. - Naszym obowiązkiem i nadrzędnym celem jest chronienie prywatności pokrzywdzonych, bo sprawa zahacza również o kwestie natury głęboko osobistej, w szczególności, że jawność rozprawy w żaden sposób nie przyczyniłaby się do ustalenia prawdy przez Sąd - zakomunikował.
Innego zdania są adwokaci oskarżonego.
- Byliśmy za tym, żeby postępowanie było transparentne. Nasz klient nie ma nic do ukrycia. Powinniśmy prowadzić sprawę przy pełnej jawności. Taka jest jednak decyzja sądu i ją szanujemy. Wcześniej była deklaracja drugiej strony, aby to postępowanie było jawne. Zostało to jednak zmienione wskutek wniosku złożonego dzień przed rozprawą – oznajmił Ways.
Profesor Siemiątkowski jest też zadowolony, że sąd skierował nagrania do kolejnej analizy ekspertów. To był wniosek obrońców agenta. Jak przekazywaliśmy, materiały trafią teraz do krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Prof. dr. Jana Sehna. To ten sam zakład, który zajmował się analizą "czarnych skrzynek" z prezydenckiego tupolewa, który rozbił się 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku.
- Rozprawa zakończyła się decyzją Sądu o kontynuowaniu postępowania dowodowego, z której jesteśmy bardzo zadowoleni, bo autentyczność nagrań będzie potwierdzana również przez biegłego wskazanego przez Sąd. Jesteśmy pewni, że ostatecznie zakończy to nieustanne insynuacje Oskarżonego, który z podważania nagrań uczynił linię obrony – przekazuje Siemiątkowski.
Adwokaci Kucharskiego, którzy też zlecali ekspertyzy materiału, są zdania, że nagrań nie będzie można uznać za autentyczne, gdyż są na nich ślady edycji, tj. m.in. cięcia i skracania nagrania.
Krakowski instytut na swoją ekspertyzę ma czas do czerwca. To prawdopodobnie wtedy będzie mogło dojść do kolejnej rozprawy.
Więcej o tym, co działo się w czwartek w Sądzie Rejonowym dla Warszawy - Śródmieścia, gdzie toczona jest sprawa, pisaliśmy TU.