Była trzecia minuta doliczonego czasu gry meczu 18. kolejki ligi portugalskiej: Sporting - SC Braga. Mecz już był rozstrzygnięty, bo gospodarze prowadzili aż 4:0 po dwóch golach Japończyka Hidemasy Mority (8., 46.), Anglika Marcusa Edwardsa i Brazylijczyka Matheusa Reisa (85.). Arbiter przyznał wtedy rzut karny gospodarzom.
Wtedy doszło do zabawnej, ale też kuriozalnej sytuacji. Piłkę wziął w ręce Pedro Goncalves, 24 letni pomocnik Sportingu, jedna z największych gwiazd drużyny. Kibice gospodarzy domagali się jednak, by jedenastkę wykonał Ricardo Esgaio. Sam Esgaio podszedł do Goncalvesa, który szykował się do oddania strzału i poprosił go, by oddał mu piłkę oraz pozwolił wykonać rzut karny. Goncalves nic sobie jednak z tego nie robił i odmówił. Wtedy fani Sportingu zaczęli głośno gwizdać. Zaledwie 18-letni napastnik z Lizbony, Youssef Chermiti pokazywał w ich kierunku gestem rękami, by przestali to robić.
- Esgaio to zawodnik, który potrzebuje gry i wsparcia. Pokazał to przez wiele lat w SC Braga i w swoim pierwszym sezonie w Sportingu. Miał pecha, że miał na swojej pozycji wyjątkowego zawodnika, jakim jest Porro. Nie zawsze wszystko układało się też po jego myśli. Kibice zawsze jednak wspierali Esgaio. Połowa jego sukcesów była właśnie zasługą fanów - powiedział Rubet Amorim, trener Sportingu.
Portugalskie media nie wyjaśniły, dlaczego Pedro Goncalves nie chciał oddać piłki. Być może dlatego, że ma szansę na koronę króla strzelców ligi portugalskiej. Ma bowiem dziesięć goli i zajmuje trzecie miejsce wśród najskuteczniejszych. Tyle samo trafień mają Mehdi Taremi (FC Porto) i Joao Mario (Benfica). Dwa gole więcej od wymienionej trójki piłkarzy mają Fran Navarro (Gil Vicente) oraz Goncalo Ramos (Benfica).
Sporting po 18. kolejkach ma 35 punktów i zajmuje czwarte miejsce w tabeli. Do prowadzącej Benfiki traci aż piętnaście punktów i ma jeden mecz rozegrany mniej.