Łukasz Gikiewicz od czerwca 2022 roku pozostaje bez klubu, po tym, jak wygasł jego kontrakt z indyjskim Chennaiyin FC. 35-latek łączony był z powrotem do Polski i miał negocjować warunki kontraktu m.in. z Motorem Lublin i Resovią Rzeszów. Z drugim klubem trenował przez trzy tygodnie i miał udać się na obóz przygotowawczy przed wznowieniem rozgrywek I ligi. Finalnie nie został piłkarzem zespołu z Podkarpacia i wskazał winnego niepowodzenia.
Drużyna Resovii poleciała na zgrupowanie zimowe zgrupowanie do Turcji, ale w jej kadrze zabrakło Łukasza Gikiewicza. W programie "Studio Ekstraklasa" piłkarz zdradził, że był przekonany, że również uda się na przygotowania przed wznowieniem rozgrywek i dołączy do drużyny w rundzie wiosennej.
- Byłem tam trzy tygodnie, a dzień przed obozem idzie to w tym kierunku, że już prawie jestem w autokarze z biletem. No i miałem lecieć do Turcji. Przez trzy tygodnie byłem w Resovii i byłem praktycznie dogadany - twierdzi zawodnik. Negocjacje nie doszły jednak do skutku, a 35-latek wskazał winnego niepowodzenia. - Nie chciałbym za wiele mówić, bo miałem telefon od pani prezes, czyli żony Miłosza Kruczka. Dlaczego nie będę grał w Resovii to trzeba zapytać szefa rady nadzorczej, czyli Pawła Jandy - dodał.
Janda najwidoczniej był przeciwko podpisaniu umowy z napastnikiem, ponieważ ten zapowiedział ewentualny atak i wyjawienie prawdy o zachowaniu szefa rady nadzorczej. - Czekam aż Paweł Janda zabierze głos, a później ja mam przygotowaną i naładowaną bazukę. Nie pozwolę sobie na takie traktowanie - przekonuje Gikiewicz.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Ponadto olsztynianin dodał, że brak porozumienia z Resovią nie wynikał z niedogadania się w sprawach finansowych. Całą prawdę wyjawi jednak dopiero, kiedy władze klubu skomentują zaistniałą sytuację. - Grałem w trochę lepszych klubach, szanując Resovię. Powiedziałem to panu Jandzie, panu prezesowi i pani prezes. Szanując Resovię, bo jestem normalny chłopak. Nie noszę głowy w chmurach i chciałem pomóc. Tutaj nie chodziło o pieniądze, bo chciałem zagrać na poziomie centralnym. Czekam, aż klub zabierze głos, a później powiem jak to wyglądało z mojej perspektywy - zakończył zawodnik.
Władze Resovii Rzeszów nie odniosły się do słów Łukasza Gikiewicza. Wiadomo jedynie, że piłkarz nadal pozostaje bez klubu.