Piłkarz stracił przytomność w trakcie meczu w Gdańsku. Życie uratowali mu dwaj zawodnicy

Sparing Korony Cedry Małe z Bałtykiem Sztutoto trzeba było przerwać już po kilku minutach gry. Jeden z zawodnikow drugiego zespołu zasłabł na boisku i stracił przytomność. Udzielono mu natychmiastowej pomocy. Został przewieziony karetką do szpitala.

Występujący w gdańskiej A-klasie zespół Korona Cedry Małe zagrał w sobotę sparing z B-klasowym Bałtykiem Sztutowo. Potrwał on zaledwie sześć minut, ponieważ nagle jeden z zawodników Bałtyku stracił przytomność. Życie uratowało mu dwóch piłkarzy Korony, którzy na co dzień są strażakami. Gracz Bałtyku dziś jest w śpiączce, ale jego stan stabilny.

Zobacz wideo Krzynówek wskazał wzór dla Santosa. "Szatnia była razem z nim"

Piłkarz stracił przytomność

Korona zagrała sparing z Bałtykiem na jednym z boisk w Gdańsku. Sześć minut po rozpoczęciu gry trzeba było przerwać mecz. Jeden z zawodników Sztutowa zasłabł, osunął się na ziemię i stracił przytomność. Pomoc medyczna musiała być udzielona natychmiast.

Na szczęście dwóch zawodników Korony wiedziało, jak się zachować w sytuacji zagrożenia życia i zdrowia. To Adrian Petryczko i Jakub Przanowski. Na co dzień służą w Ochotniczej Straży Pożarnej Gdańsk - Świbno, są tam druhami.

"Sytuacja była dramatyczna i tylko dzięki opanowaniu dwóch naszych zawodników, którzy bez zastanowienia podjęli się czynności ratujących życie, nie doszło do tragedii" - czytamy w poście Korony na Facebooku.

Na miejsce wezwano karetkę, która zabrała piłkarza Bałtyku do szpitala. Klub poinformował o jego stanie zdrowia.

"Obecnie przebywa w szpitalu, jest w śpiączce, ale jego stan jest stabilny. Wierzymy, że szybko wróci do pełnego zdrowia" - oświadczył Bałtyk Sztutowo. Korona także wyraziła "głęboką nadzieję, że wszystko zakończy się pomyślnie".

Zachowanie piłkarzy Korony docenił też oddział Państwowej Straży Pożarnej w Gdańsku. "Do czasu przyjazdu zespołu PRM prowadzili akcję resuscytacyjną, także z wykorzystaniem defibrylatora, dostarczonego z pobliskiej pływalni. Akcja była wspomagana przez dyspozytora PRM, który pozostawał w łączności telefonicznej ze strażakami po zgłoszeniu zdarzenia na numer alarmowy. Przybyli na miejsce ratownicy medyczni przejęli poszkodowanego, któremu po kolejnym użyciu defibrylatora przywrócono czynności życiowe - nieprzytomny został przewieziony do szpitala. Powyższa sytuacja pokazuje również, że warto szkolić się z udzielania pierwszej pomocy. Umiejętne postępowanie wdrożone przez świadków zdarzenia daje poszkodowanemu szanse na przeżycie" - oświadczyła PSP.

Więcej o: