Starcie z Gironą było dla FC Barcelony ostatnim ligowym meczem bez Roberta Lewandowskiego. Ale znów było widać, jak bardzo jest zależna od Polaka. Mimo dominacji i grania głównie na połowie rywala męczyła się w ofensywie brakowało konkretów, odpowiedniego wykończenia. "Blaugranie" pomogło szczęście i wygrała 1:0.
Trybuny stadionu w Gironie wypełniły się do ostatniego miejsca, ale kibice byli zmuszeni oglądać bardzo defensywną grę gospodarzy. Od razu oddali inicjatywę Barcelonie i cofnęli się do głębokiej i agresywnej obrony. Goście mieli problem ze stworzeniem klarownej sytuacji. Przez prawie 40 minut oddali tylko jeden celny strzał.
"Duma Katalonii" miała też sporo pretensji do sędziego w końcówce pierwszej połowy, że praktycznie nie zwraca uwagę na zbyt ostrą grę Girony i nie gwiżdże rzutów karnych, które jej zdaniem były ewidentne. W efekcie za dyskusje żółte kartki zobaczyli Xavi i Pedri.
Do tego Barcelona straciła Ousmane'a Dembele. Francuz był zmuszony opuścić boisko w 26. minucie z powodu kontuzji. Według pierwszych doniesień jego uraz nie powinien być poważny, ale z biegiem czasu sytuacja zaczęła się pogarszać. Po meczu dziennikarze będący blisko klubu podawali, że nastroje w sztabie szkoleniowym nie są optymistyczne.
W drugiej części meczu nie było żadnej wyraźnej poprawy w grze Barcelony. Brakowało elementu zaskoczenia, nikt nie odważył się na gwałtowne przyspieszenie gry. Dopiero w 61. minucie udało się przełamać tę niemoc. Ansu Fati uruchomił szybszym zagraniem Jordiego Albę, ten zagrał z lewej strony pod bramkę. Paulo Gazzaniga odbił piłkę, ale prosto pod nogi Pedriego, który nie miał prawa się pomylić i strzałem z bliska dał Barcelonie upragnione prowadzenie.
Aż prosiło się pójść za ciosem, ale dalej Barcelona miała problemy z dokładnym graniem w polu karnym, o wykończeniu akcji nie wspominając. To się mogło zemścić, bo Girona wypracowała w drugiej połowie dwie naprawdę dobre okazje. Najpierw oko w oko z Markiem-Andre ter Stegenem stanął Arnau Martinez. Pokonał golkipera, ale sędziowie zauważyli, że spalił akcję. Później pojedynek z Niemcem przegrał Toni Villa. Świetną szansę miał też Ivan Martin. Dostał mocną piłkę z prawego skrzydła, był nieobstawiony w polu karnym, ale z kilku metrów trafił minimalnie obok bramki.
Gospodarze starali się grać bardziej otwarty futbol i niewiele im brakowało do wywalczenia remisu. FC Barcelona skupiła się na obronieniu skromnego prowadzenia. Sprzyjało jej szczęście, czas płynął na jej korzyść. Ostatecznie goście wygrali 1:0 i powiększyli przewagę nad Realem Madryt do sześciu punktów.
Barcelona wygrała wszystkie trzy ligowe mecze bez Lewandowskiego takim samym wynikiem, czyli 1:0. Polak wróci na starcie z Betisem 1 lutego.