Media podają kolejne skandaliczne wiadomości o sytuacji Daniego Alvesa, który miał napaść na 23-letnią Annę Martin w jednym z nocnych klubów. Były zawodnik FC Barcelony rzekomo użył wobec kobiety przemocy, a następnie ją zgwałcił. Piłkarz kolejny raz postanowił zmienić zeznania.
Jak informuje hiszpańska "Marca", Dani Alves, którego obrońcą został Cristobal Martell, który jest uznanym fachowcem i prawnikiem m.in. Leo Messiego, kolejny raz zmienili zeznania. Tym razem według gazety miało dojść do stosunku seksualnego, ale miał być on dobrowolny. Wokół tego jego adwokat planuje stworzyć nową linię obrony. Dodatkowo Martell ma złożyć apelację do 31 stycznia, aby zażądać tymczasowego zwolnienia byłego prawego obrońcy Barcelony przebywającego w katalońskim więzieniu Brians 2.
Wcześniej piłkarz już plątał się w zeznaniach. Zdaniem TV3, miał przedstawić już trzy różne wersje zdarzeń. Za pierwszym razem wyparł się wszystkiego i uważał, że nie zna oskarżającej go 23-latki. Następnie przyznał, że kojarzy ją z tamtego wieczoru w klubie, ale nie doszło między nimi do żadnego kontaktu. Potem stwierdził, że to ona rzuciła się na niego. Obecnie utrzymuje, że stosunek miał być dobrowolny, jednak przeczą temu pozostałe fakty.
Zdaniem mediów do nieszczęśliwego zdarzenia miało dojść w piątek 30 grudnia nad ranem w nocnym klubie Sutton w Barcelonie. Jak podaje hiszpańskie "El Periodico", "Dani Alves zmusił kobietę, by usiadła na nim. Następnie rzucił ją na ziemię i zmusił do seksu oralnego. Był zirytowany aktywnie opierającą się ofiarą, dlatego uderzył ją, podniósł z ziemi i penetrował aż do wytrysku" - napisano zgodnie z wersją 23-latki.
Dziennik "La Vanguardia" dodatkowo uzupełnił, że były obrońca FC Barcelony miał jeszcze przypadkiem trafić na swoją ofiarę podczas opuszczania klubu. 39-latek po sytuacji w toalecie najpierw udał się do baru, gdzie zamówił ostatniego drinka, a przy wyjściu z Sutton, zawodnik wpadł na zgwałconą kobietę, którą próbował uspokoić kierownik sali. Brazylijczyk całkowicie zignorował jednak sytuację, udając się do taksówki.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
"El Periodico" podało również, że Dani Alves przebywa w celi z innym Brazylijczykiem. Co ciekawe, towarzysz piłkarza nazywa się... Coutinho. Dokładnie tak samo, jak były pomocnik Liverpoolu i FC Barcelony, obecnie grający w Aston Villi. Współwięzień Alvesa również jest oskarżony o przestępstwo seksualne. Władze placówki Brians 2 wybrały go, by pomógł piłkarzowi przystosować się do więziennej rutyny. Dzień tam rozpoczyna się o godzinie 8:00, a kończy o 22:00, kiedy gasną światła w modułach.
Po ostatniej zmianie legislacyjnej według "Marki": nowe prawo przewiduje kary od 4 do 12 lat więzienia, jeśli napaść obejmuje stosunek pochwowy, analny lub oralny. Według innych źródeł może być to jednak nawet 18 lat pozbawienia wolności.
Od czasu pojawienia się zarzutów Dani Alves jest również bezrobotny. Kontrakt z nim rozwiązał jego dotychczasowy pracodawca. - Uważamy, że to jedyna słuszna decyzja. W ten sposób chcemy pokazać, że żaden zawodnik ani pracownik klubu nie może naruszać wartości, jakie reprezentujemy - oznajmił prezes meksykańskiego UNAM Leopoldo SIlva.