Nowe informacje ws. Daniego Alvesa. Nagrania wideo obalają jego wersję

Dani Alves ma coraz większe kłopoty. Brazylijczyk przebywa w areszcie i jest podejrzewany o napaść seksualną na kobietę. On sam zaprzecza, że dopuścił się molestowania i gwałtu, ale jak piszą hiszpańskie media, pogrążyć go mogą nagrania z kamer. Według źródeł dziennikarzy obalają one zeznania piłkarza.

Dani Alves popadł w poważne tarapaty. Brazylijczyk jest podejrzany o napaść na tle seksualnym. Do zdarzenia miało dojść w piątek 30 grudnia nad ranem w jednym z klubów nocnych w Barcelonie. Jak podaje hiszpańskie "ABC", według relacji kobiety piłkarz miał ją molestować, wsadzając jej rękę pod bieliznę. Przerażona uciekła najpierw do znajomych, którzy zaalarmowali menadżerów klubu. Ci z kolei wezwali policję. Wersji ofiary zaprzeczył Alves i w piątek 20 stycznia udał się dobrowolnie na komisariat w Barcelonie. Około godziny 10:00 został przewieziony radiowozem do sądu

Zobacz wideo Kobiece rugby. „Każdy się przygląda i mówi: Boże, jakie to jest brutalne"

Alves spędził około pięciu godzin w celi sądowej, zanim trafił przed wymiar sprawiedliwości. Najpierw wyjaśnienia złożyła pokrzywdzona. Kobieta zeznała, iż Brazylijczyk nie tylko ją obmacywał, ale również spoliczkował, a następnie zgwałcił. Piłkarz miał podstępem zwabić kobietę do toalety, zamknąć drzwi i przemocą zmusić ją do stosunku seksualnego. Po wszystkim Alves jako pierwszy wyszedł z toalety i opuścił lokal. Dopiero po chwili z WC wyszła również pokrzywdzona, do której miała podbiec przyjaciółka i pracownicy klubu. Ci wezwali pogotowie i policję. Później kobieta została poddana badaniom i dwa dni później sprawa trafiła do prokuratury. 

Media: nagrania z monitoringu obciążają Daniego Alvesa

Alves zaprzecza wersji kobiety, ale jak donosi El Periodico, jego zeznania rzekomo rozjeżdżają się z zapisem z monitoringu. W przeciwieństwie do zeznań ofiary, której relacja według autorów tekstu miała być spójna i zgodna z nagraniami.

Alves twierdził, że wszedł do toalety i przypadkowo spotkał kobietę w środku. Materiał z kamer ma wskazywać, że tak nie było. Alves miał z kobietą do czynienia wcześniej, po czym miał spędzić z nią w łazience około 15 minut. Wcześniej utrzymywał, że nie wie, kim w ogóle jest ta kobieta, a w łazience nic się nie wydarzyło. Z kolei portal El Taquigrafo, który jako pierwszy podał informację o zatrzymaniu Alvesa, pisał, że oboje spędzili w łazience niecałą minutę. Teraz Alves ma za to utrzymywać, że cokolwiek wydarzyło się w łazience odbyło się za obopólną zgodą. Rzekomo nie był w stanie utrzymać wcześniejszej wersji.

Media podają też, że Alves został tymczasowo aresztowany głównie dlatego, że mógłby uciec do Brazylii, a ten kraj nie ma podpisanej umowy ekstradycyjnej z Hiszpanią. Sytuacja piłkarza może stać się jeszcze gorsza, bo śledczy badają próbki biologiczne pobrane z ciała kobiety i z jej ubrania, a także z miejsca zdarzenia. Wcześniej lekarze stwierdzili na jej ciele niewielkie obrażenia. Jeżeli funkcjonariusze znajdą DNA Alvesa, to w zasadzie będzie oznaczało, że wszystko przemawia na jego niekorzyść.

Dani Alves to legenda FC Barcelony. W tym klubie wygrał sześć tytułów mistrza Hiszpanii, cztery Puchary Króla, trzykrotnie sięgał po Ligę Mistrzów, Superpuchar Europy i klubowe mistrzostwo świata. W czerwcu zeszłego roku Barcelona pożegnała się z nim, a 39-letni Alves znalazł zatrudnienie w UNAM Pumas, ale został wyrzucony z klubu na skutek ostatnich wydarzeń. Zagrał też na ostatnich mistrzostwach świata.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.