Dramatyczny apel żony Daniego Alvesa po aresztowaniu Brazylijczyka. "Proszę"

Żona Daniego Alvesa - Joana Sanz - zabrała głos w sprawie sytuacji 126-krotnego reprezentanta Brazylii. 39-latek oskarżony jest o napaść seksualną.

Wielkie problemy z prawem może mieć Dani Alves, który przebywa w areszcie pod zarzutem napaści na tle seksualnym. Do zdarzenia miało dojść 30 grudnia w jednym z klubów w Barcelonie. 126-krotny reprezentant Brazylii początkowo oskarżany był o molestowanie jednej z kobiet, której miał wsadzać ręce pod bieliznę.

Zobacz wideo Paweł Fajdek podważa wyniki plebiscytu: Dałbym siebie na drugim miejscu!

Sytuacja była jednak dynamiczna i już następnego dnia, w trakcie zeznań, sytuacja Alvesa jeszcze się pogorszyła. Kobieta zeznała bowiem, że piłkarz nie tylko ją molestował, ale też uderzył i zgwałcił. Brazylijczyk miał podstępem zwabić kobietę do toalety i tam zmusić do stosunku seksualnego. Potwierdzać to mają nagrania z kamer, o których pisały w niedzielę hiszpańskie media. 

Sam piłkarz wszystkiemu zaprzeczył. - Byłem w tym miejscu z większą liczbą ludzi, bawiłem się. A kto mnie zna, wie, że kocham tańczyć. Tańczyłem i bawiłem się, nie naruszając przestrzeni innych. Nie wiem, kim jest ta pani. Nigdy nie naruszyłem jej przestrzeni osobistej - mówił przed sądem 126-krotny reprezentant Brazylii.

To wszystko okazało się jednak za mało, ponieważ sąd przychylił się do wniosku prokuratury, która wnioskowała o tymczasowy areszt dla Alvesa. Co więcej, zawodnik nie ma możliwości opuszczenia aresztu za kaucją, co oznacza, że do kolejnej rozprawy pozostanie za kratkami.

Żona Alvesa zabrała głos 

Po kilku dniach głos w sprawie zabrała żona piłkarza. Joana Sanz wypowiedziała się w mediach społecznościowych, prosząc o uszanowanie jej prywatności. Tym bardziej że kilka dni temu kobieta straciła matkę, która zmarła po długiej chorobie.

"Proszę media, które zbierają się pod naszym domem, by w tym czasie szanowały moją prywatność. Tydzień temu odeszła moja matka. Dopiero dociera do mnie, że nie ma jej już w pobliżu, a muszę zadręczać się sytuacją mojego męża" - napisała.

I dodała: "Straciłam dwa filary mojego życia. Bardzo proszę was o odrobinę empatii. Pokażcie ją, zamiast pisać kolejne teksty, żerując na cudzym bólu".

Na sytuację Alvesa natychmiastowo zareagował jego klub - Pumas UNAM. Meksykanie natychmiastowo rozwiązali z Alvesem kontrakt, który obowiązywał do końca czerwca tego roku. Brazylijczyk to były zawodnik m.in. Sevilli, FC Barcelony, Juventusu oraz PSG. Alves grał też na ostatnim mundialu w Katarze.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.