Rewolucja w piłce nożnej wstrzymana. Trzy kraje chciały grać nowym systemem już w przyszłym sezonie

Podzielenie meczów piłkarskich na dwie połowy po 30 minut z zatrzymywaniem czasu to pomysł, który władze FIFA rozważają już od 2017 roku. W sezonie 2023/24 m.in. angielska Premier League miała przystąpić do testowania nowego systemu gry, ale tak się nie stanie. Międzynarodowa Rada Piłkarska (IFAB) postanowiła, przynajmniej na razie, zablokować zmiany.

O rewolucji w piłce nożnej szykowanej przez FIFA pisaliśmy już w 2021 roku. Od tamtej pory trwają dyskusję o nadchodzących zmianach, które miałby zwiększyć atrakcyjność rozgrywki. Jednym z najważniejszych pomysłów jest skrócenie meczów piłkarskich z 90 do 60 minut i wprowadzenie zatrzymywania czasu gry, w przypadku m.in. wyjścia piłki za boisko, celebracji bramek, kontuzji zawodników oraz zmian. W przyszłym sezonie do testowania nowego podejścia miałby przystąpić Premier League (więcej TUTAJ), Ligue 1 i MLS. Nadchodzące zmiany zablokowała jednak Międzynarodowa Rada Piłkarska.

Zobacz wideo MŚ w piłce ręcznej. Mateusz Kornecki po przegranej z Hiszpanią: Z Francją wyglądało to dobrze

Nie dla 2 razy 30 minut w piłce nożnej. Zmiany na razie wstrzymane przez IFAB

W środę obyło się spotkanie władz Międzynarodowej Rady Piłkarskiej (IFAB), która zajmuje się przede wszystkim nowelizacją przepisów gry w piłkę nożną. Tematem dyskusji było wyeliminowanie malejącego "efektywnego czasu gry", o którym dyskutowano w trakcie mundialu. Władze IFAB przyjęły trzy koncepcję rozwiązania problemu. Dziennik "The Times" wskazał, że były to: wprowadzenie zatrzymywania czasu i skrócenie połów do 30 minut, zwiększenie doliczonego czasu gry oraz zachowanie obecnych przepisów. 

W trakcie mundialu w Katarze zastosowano opcję z doliczaniem do spotkań nawet dziesięciu minut i IFAB uznało, że to na razie najlepsza opcja. - Na spotkania było wiele zdecydowanych i bardzo różnych opinii. Nie osiągnęliśmy porozumienia - przekonywał dyrektor generalny Angielskiej Federacji Piłkarskiej Mark Bullingham. Członek zarządu FA był jednym z optujących za wprowadzeniem zatrzymywanego zegara. 

- Uzgodniliśmy, że dalej będziemy przyglądali się temu pomysłowi - dodał Bullingnam, cytowany przez "Daily Mail". Oznacza to, że zmian w piłce nożnej nie będzie. Przynajmniej na razie. Skuteczne wdrożenie nowego systemu gry może zająć nawet kilka lat i wymaga wielu dyskusji z udziałem specjalistów. Władze IFAB nie mają zamiaru przyśpieszać procesu. 

Były szef angielskiej FA David Dein przed kilkoma miesiącami opublikował dokument "Czysty Czas", w którym przekonywał o korzyściach wprowadzenia zatrzymującego się zegara w meczach piłkarskich. Jego zdaniem spotkania powinny być przejrzyste, a rzeczywisty czas gry zmaksymalizowany.
- Nadszedł na to odpowiedni czas. Ludzie powinni widzieć na stadionie, ile pozostało do skończenia gry oraz ile faktycznie grały oba zespoły. To nie powinno być żadną tajemnicą - stwierdził. 

Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Zajmująca się analizami sportowymi firma OPTA publikowała w przeszłości statystyki dotyczące "efektywnego czasu gry" w hiszpańskiej LaLiga. Wynikało z nich, że podczas spotkań niektórych drużyn piłka spędzała w grze niecałe 50 minut. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.