Marciniak wyjawił, jak zachowywał się Martinez w finale MŚ. Dał mu w kość. "Jak głupki"

- Miałem do siebie pretensje, uciekł mi moment, gdy odrzucił piłkę Tchouameniemu - powiedział Szymon Marciniak w Kanale Sportowym o sytuacji z finału mistrzostw świata w Katarze. Prowodyrem był Emiliano Martinez, bramkarz Argentyny, który w trakcie meczu kilkukrotnie zmusił Polaka do interwencji.

Kilka tygodni temu Szymon Marciniak poprowadził finał mistrzostw świata pomiędzy Argentyną a Francją (3:3, 4:2 w rzutach karnych). Spotkanie było bardzo intensywne, przez co polski sędzia miał ręce pełne roboty.

Zobacz wideo „Każdy się przygląda i mówi: Boże, jakie to jest brutalne"

Szymon Marciniak opowiedział o zachowaniu Emiliano Martineza w finale mundialu. "Czułem od niego duży szacunek"

Jednym z piłkarzy, który najbardziej dał się Marciniakowi we znaki, był Emiliano Martinez, bramkarz reprezentacji Argentyny. W Kanale Sportowym sędzia przyznał, że jest to piłkarz "bardzo ciężki", a szczególnie było to widoczne w serii rzutów karnych.

- Miałem do siebie pretensje, uciekł mi moment, gdy odrzucił piłkę Tchouameniemu. On jej nie musi podawać, to jest jasność, może ją wziąć, rzucić w górę, nie ma obowiązku podawać. Za każdym razem chciał podejść do zawodnika, mówił mi, że będzie podchodził - wyjawił Marciniak.

Taktyka okazała się skuteczna, gdyż Francuz strzelił obok bramki. - Mówił do niego "nie ma cię, nie bój się patrzeć mi w oczy, tu strzelasz, widziałem tego karnego w snach, mam cię i koniec". Mówię szczerze, Tchouameni nie podniósł głowy - dodał Marciniak.

Ta sytuacja sprawiła, że przed kolejnym strzałem Polak starał się nie dopuścić do powtórki. - Później jak głupki obaj biegliśmy za piłką, nie dałem mu jej, chciał podejść do Kolo Muaniego, ale mu nie dałem. Jest zdjęcie, jak go odepchnąłem przedramieniem, za tę sytuację dostał kartkę - powiedział. Marciniak przyznał też, że mógł napomnieć Martineza już przy okazji poprzedniego karnego.

Więcej podobnych treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

W trakcie czasu podstawowego oraz dogrywki Martinez dwukrotnie musiał bronić rzuty karne Kyliana Mbappe (w obu przypadkach Francuz trafił). Już wtedy szukał sposobu, aby wyprowadzić rywala z równowagi, lecz Marciniak do tego nie dopuścił.

- Nie dałem mu. Stanąłem między nimi, wziąłem piłkę, czułem od niego bardzo duży szacunek do mojej osoby. On chciał zamienić słowo, powiedział mi "daj mi, ja go zjem", jak to bramkarz. Ja się śmiałem, odpowiedziałem mu "Emiliano, nie możesz", odpowiedział, że "jestem silnym gościem". Trochę chciał mnie kupić, cały czas podchodził te pięć centymetrów dalej, bo chciał złapać kontakt wzrokowy, krzyczał "jem go, daj mi go" - zdradził. Dodał, że jednocześnie czuć było respekt, jakim darzy Mbappe.

Jeszcze przed meczem Marciniak zwracał uwagę piłkarzom, aby nie wchodzili z nim w zbędne dyskusje. Mimo to w trakcie gry nie dało się ich uniknąć, w pewnym momencie Polak zamienił się rolami z Martinezem. - Mówię mu "nie żartuj ze mnie, ja już nie chcę żartować, jestem zmęczony, przez ciebie była dogrywka, ja jej nie chciałem". Patrzył na mnie jak na wariata i odparł "okej, jesteś twardy". Cały czas to powtarzał, jakby perfekcyjnie nauczył się tego jednego zdania po angielsku - wyznał.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.