Szymon Marciniak reaguje na pretensje Francuzów po finale MŚ. "Podszedł do nas Deschamps"

- Pamiętam, jak podbiegłem dać kartkę. Nie wiedziałem nawet po co biegnę, tak szczerze. Zawołał mnie techniczny. Powiedział: "Będzie żółta kartka". Jak podbiegłem, to powiedział mi: "Numer 9". Mówię: "O kurde, Giroud" - powiedział Szymon Marcianiak w "Hejt Parku" w "Kanale Sportowym". Polski sędzia odniósł się też do oskarżeń ze strony Francuzów.

Szymon Marciniak i jego zespół przez długi czas byli na ustach całej piłkarskiej Polski. Polscy sędziowie perfekcyjnie poprowadzili to spotkanie i zebrali najwyższe noty od niemal wszystkich obserwatorów. Niemal, bo mocno narzekali Francuzi. W opinii reszty ekspertów i dziennikarzy arbitrzy wywiązali się ze swoich obowiązków wzorowo.

Zobacz wideo Dawid Kubacki wypalił do dziennikarzy: Laktacji jeszcze nie rozkręciłem

Marciniak skomentował pretensje Francuzów. "Nie bierzesz tego na poważnie do siebie"

Pretensje do Marciniaka mieli głównie francuscy dziennikarze i kibice. Piłkarze, jak się okazuje, przynajmniej na boisku, nie mieli żalu ani zastrzeżeń. - Wiadomo, że po każdym meczu presja za wynik będzie kierowana na sędziego i cały zespół - powiedział Marciniak w "Hejt Parku" na "Kanale Sportowym". - Pamiętam, jak podbiegłem dać kartkę Giroud [wówczas był on już na ławce rezerwowych – red.]. Nie wiedziałem nawet po co biegnę, tak szczerze. Zawołał mnie techniczny. Powiedział: "Będzie żółta kartka", żebym podbiegł. Jak biegłem, to nie wiedziałem do kogo. Jak podbiegłem, to powiedział mi: "Numer 9". Mówię: "O kurde, Giroud". Jakbym wiedział wcześniej, to inaczej bym to zrobił, albo o co ma pretensje – opowiadał Marciniak.

Było to zaraz po bardzo dobrej sytuacji dla Francji. Jeden z Francuzów był faulowany nieopodal pola karnego w bocznym sektorze boiska. Marciniak jednak bardzo przytomnie puścił akcję i to była dobra decyzja, bo Francja oddała strzał i była blisko zdobycia gola. Giroud jednak z ławki wściekał się, że Marciniak nie wskazał na "wapno".

- Faul był prawie dwa metry przed polem karnym. Kiedy do niego biegłem, powiedział mi: "Simon, musisz to sprawdzić, sto procent karny!". Ja mu mówię: "Olivier, półtora metra poza polem. Dałem korzyść" – powiedział sędzia.

Po meczu, kiedy Argentyńczycy świętowali, Marciniak miał okazję, żeby porozmawiać z francuskimi zawodnikami i z trenerem. - Podszedł do nas Deschamps [selekcjoner Francji – red.]. Ja stałem z Pierluigim Colliną. Podał mi rękę, podziękował. Nic, zero pretensji. Porozmawiał jeszcze z Pierluigim. Ja jeszcze zapytałem, czy miał cokolwiek do mnie. A on powiedział, że nie, absolutnie. "Bardzo trudny mecz" i nie miał nic kompletnie do sędziowania dzisiaj – relacjonował Marciniak.

Warto tutaj wspomnieć, że niedługo potem, bo na konferencji prasowej po meczu, Deschamps sprawiał wrażenie, jakby jednak miał coś do sędziowania. Kiedy dostał pytanie od Marciniaka od jednego z dziennikarzy, odpowiedział: - Wolałbym, żebyś nie zadał tego pytania. Będę uważać na to, co mówię. Był, jaki był, mógł być gorszy, mógł być lepszy. Przed finałem pozwoliłem sobie powiedzieć, że Argentyna nie była nieszczęśliwa, po meczu nie powiem czegoś przeciwnego. Ale nie chcę odbierać im zasług za wygranie tego turnieju. Po meczu rozmawiałem z sędziami, ale nie będę wchodził w szczegóły.

Po rozmowie z Deschampsem Marciniak zamienił kilka słów z piłkarzami. - Potem podszedł Lloris. Rozmawialiśmy z 25 sekund. Powiedziałem, że fantastyczny mecz, ale ktoś musi wygrać, ktoś musi przegrać. On mi też powiedział, że to był fantastyczny "job" [fantastyczna robota – red.]. Potem był Giroud. Zbiłem piątkę i powiedział: "Zostawmy tę żółtą kartkę" - opowiadał arbiter.

Marciniak odpowiada Francuzom na pretensje ws. gola na 3:2

Odniósł się także do absurdalnych zarzutów Francuzów, że gol na 3:2 dla Argentyny nie powinien być uznany, bo zanim padła bramka, rezerwowi Argentyny wpadli na boisko. Marciniak odpowiedział, że tego nie da się uniknąć, choćby nie wiadomo jak prowadził spotkanie. - Możesz tam postawić 15 policjantów, myślisz, że by to coś dało? - zapytał Krzysztofa Stanowskiego.

- Nie bierzesz tego na poważnie do siebie. Mówimy o finale mistrzostw świata. Mogą mieć do ciebie pretensje o wszystko. Podchodzą najwięksi z największych, podają rękę, zero pretensji. Podkreślają tylko, że bardzo trudny mecz. To jest dla mnie ocena mojej pracy - dodał.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.