Lewandowski "narobił bałaganu". Hiszpanie wskazują, co poszło nie tak

FC Barcelona wygrała z Realem Betis po serii rzutów karnych i awansowała do finału Superpucharu Hiszpanii. Bramkę dla drużyny Xaviego zdobył Robert Lewandowski, ale nie prezentował najlepszej formy. Hiszpański "Sport" tłumaczy Polaka.

W regulaminowym czasie gry spotkania FC Barcelona zremisowała z Realem Betis 1:1 po bramkach Roberta Lewandowskiego i Nabila Fekira. Do rozstrzygnięcia potrzebna była więc najpierw dogrywka, w której dla Barcy trafiał Ansu Fati, a dla Betisu Loren Moron. Przy wyniku 2:2 o wyniku zdecydowała seria rzutów karnych, w której lepiej strzelali piłkarze trenera Xaviego i ostatecznie wygrali w niej 4:2 i awansowali do finału rozgrywek. 

Zobacz wideo MŚ w piłce ręcznej. Jędraszczyk po przegranej z Francją: Szkoda, ale ta porażka niczego nie skreśla

Robert Lewandowski strzelił, ale nie był najlepszy na boisku. Hiszpanie wyjaśniają powód

Dla Roberta Lewandowskiego mecz z Betisem był to pierwszym w tym roku, ponieważ wciąż nie skończyło się jego zawieszenie za czerwoną kartkę przeciwko Osasunie. Od samego początku spotkania wykazywał chęć gry, ale dwukrotnie jego akcje kończyły się stratą. Oddał dwa niecelne strzały i nie wygrywał pojedynków z obrońcami. "To nie przystoi piłkarzowi jak on. Narobił bałaganu chcąc uderzyć piętą, a potem źle rozegrał akcję" - podkreśla dziennik "Sport". FC Barcelona zdobyła bramkę w 23. minucie meczu, ale sędziowie VAR anulowali trafienie z powodu spalonego. 

Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Kolejne minuty w wykonaniu Lewandowskiego również nie wyglądały najlepiej, ale w 40. minucie gry wykorzystał świetną akcję i podanie od Ousmane Dembele i wyprowadził Barcelonę na prowadzenie. "Sport" wskazuje, że "wytrwałość Lewandowskiego została wynagrodzona". Polak w pierwszej części gry chętnie pomagał partnerom nawet w defensywie, raz przerywając groźną kontrę Fekira. 

W drugiej części meczu drużyna Xaviego oddała rywalom inicjatywę, co znacznie przełożyło się na wpływ polskiego napastnika na mecz. "Prawie żadne piłki do niego nie dotarły. Kontynuował ćwiczenia defensywne, pomimo braku finezji" - wskazują hiszpańscy dziennikarze. 34-latek naciskał przede wszystkim Wiliama Carvalho i popełniał taktyczne faule. Upragnioną sytuację, do strzelenia gola, Lewandowski otrzymał w 81. minucie spotkania, kiedy to w polu karnym podawał do niego Ferran Torres. Zamienił akcję na bramkę, ale sędziowie dopatrzyli się spalonego asystującego Hiszpana. 

W dogrywce polski napastnik nie miał ani jednej sytuacji bramkowej, a w serii rzutów karnych jako pierwszy podszedł do piłki w zespole Xaviego. Uderzył w swoim stylu i pewnie pokonał bramkarza rywali. Lepiej "jedenastki" strzelali piłkarze FC Barcelony i to oni wygrali to spotkanie. 

"Nie był natchniony, ale nastawienie miał pozytywne. Trudno mu było wejść w rytm rywalizacji w swoim pierwszym meczu w 2023 roku" - podsumowuje występ Polaka "Sport", jednocześnie wskazując powód jego nie najlepszej formy. 

W finale Superpucharu Hiszpanii FC Barcelona zmierzy się z Realem Madryt. Mecz zaplanowano na niedzielę 15 stycznia o godzinie 20:00.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.