2023 rok trener Spartaka Moskwa Guille Abascal zaczął od medialnej plątaniny. Nieobecność lidera drużyny Quincy'ego Promesa na dwóch pierwszych obozach przygotowawczych do rundy wiosennej najpierw tłumaczył nieodpowiednią formą, a potem kontuzją holenderskiego napastnika. Ale kiedy hiszpański szkoleniowiec gubił się w kolejnych wyjaśnieniach, wokół Promesa działy się rzeczy szokujące.
W środę holenderskie media poinformowały, że nazwisko Promesa pojawiło się w sprawie handlarza narkotyków Pieta Wortela, który został zatrzymany w marcu zeszłego roku w Arubie, wyspie na Morzu Karaibskim, i przewieziony do Holandii, gdzie jest sądzony za przemyt na dużą skalę. Otóż piłkarz miał zapłacić Wortelowi aż 250 tys. euro odszkodowania za skradzioną, 400-kilogramową paczkę kokainy. Promes podejrzany jest też o pomoc w przemycie około dwóch ton narkotyków.
Chociaż zawodnik i jego prawnik zareagowali natychmiastowo, nazywając oskarżenia "głupstwami", to faktem jest, że Holender nie poleci ze Spartakiem na dwa obozy do Zjednoczonych Emiratów Arabskich i prawdopodobnie też na trzeci do tureckiego Belek. Dlaczego? To w rosyjskich mediach wyjaśnił jeden z prawników.
- W 2021 r. ZEA i Holandia podpisały umowę o współpracy i wzajemnej ekstradycji przestępców oraz oskarżonych. Gdyby Promes poleciał ze Spartakiem na obóz przygotowawczy do ZEA, mógłby trafić do ojczyzny i nigdy nie wrócić do klubu. Pewnie postawiliby go przed sądem i skazali - powiedział.
Sprawa kradzieży 400 kg kokainy powiązana jest z morderstwem dwóch osób. Gensiel Feller oraz Kelvin Maynard - byli piłkarze m.in. holenderskiego FC Volendam - zostali zastrzeleni we wrześniu 2019 r. Pierwszy został zamordowany w karaibskim Curacao, drugi niedługo później w Amsterdamie.
Śledztwo prowadzone przez holenderskie organy ścigania wykazało powiązania między morderstwami a Wortelem i wspomnianą kradzieżą. Feller i Maynard zostali zamordowani na zlecenie handlarza, który w ten sposób zemścił się za utracone narkotyki.
Holenderskie media informowały, że lista dłużników przemytnika była dłuższa. Mieli znajdować się na niej m.in. holenderski raper Joey AK i właśnie Promes, który dobrze znał się z Maynardem. Zawodnik jeszcze jako junior grał w Ajaksie z jego bratem.
- To tylko niepotwierdzone plotki. Nie znam żadnego z nich. Nie mam nic wspólnego ani z nimi, ani z morderstwami. Co mam zrobić, by udowodnić swoją niewinność? - pytał Wortel przed sądem.
Chociaż przestępca zaprzeczał swojej znajomości z Promesem, to policja znalazła w jego telefonie numer piłkarza Spartaka i ustaliła, że mężczyźni komunikowali się wielokrotnie. Właśnie w kwestii uregulowania długu. Sporo wskazuje na to, że Wortel wycenił życie Promesa na wspomniane 250 tys. euro.
Promes podejrzewany jest nie tylko o pomoc w przemycie narkotyków, ale też o udział w innych, dużych inwestycjach w kokainę, którą handlować mieli członkowie jego rodziny. Narkotyki miały trafić nawet do Australii, a na ich trop wpadła belgijska policja. W zeszłym roku w Antwerpii zatrzymano kilka osób z otoczenia piłkarza, a jego samego oskarżono o udział w zorganizowanej grupie przestępczej.
To niejedyne problemy piłkarza z prawem. W lipcu 2020 r. Promes w trakcie rodzinnej kłótni domowej zaatakował nożem swojego kuzyna. Pierwotnie piłkarz nie przyznawał się do winy i robił wszystko, by uniknąć kary.
Ale jesienią tego samego roku do poszkodowanego mężczyzny zgłosili się dwaj przyjaciele Promesa, którzy mieli zaoferować ofierze 20 tys. euro za zmianę zeznań. Niedługo później jeden z mężczyzn został skazany za handel narkotykami, co zwiększyło podejrzenia wobec samego piłkarza.
Promesa próbował ratować jeszcze jego szwagier, który sam zgłosił się na policję i wziął winę na siebie, ale było już za późno. W tamtym czasie holenderska policja wiedziała, że sprawcą ataku był Promes.
Stało się to jasne po tym, jak w telefonie piłkarza zamontowano podsłuch. Chociaż znalazł się on tam z powodu podejrzeń o przemyt i handel narkotykami, to przy okazji Promes nieświadomie przyznał się do zaatakowania kuzyna.
- Dlaczego nas rozdzieliłeś? Dlaczego wkroczyłeś? Zdajesz sobie sprawę, że uratowałeś mu życie?! Ja i tak go zabiję! Rozumiesz? Chłopak ma szczęście, że nie nie miałem broni palnej, bo byłby jeszcze brzydszy - mówił do swojego ojca Promes, co cytowały holenderskie media.
W marcu zeszłego roku zawodnikowi postawiono zarzut usiłowania zabójstwa. Rozprawa sądowa nie odbyła się jednak w terminie z powodu choroby kluczowego świadka w sprawie. Kiedy proces karny opóźniał się, ofiara wszczęła postępowanie cywilne. W nim Promes został uznany za winnego ataku, a od wyroku się odwołał.
Dziś tak naprawdę trudno połapać się w liczbie podejrzeń i oskarżeń wobec Promesa. Wiadomo, że na początku marca ma w końcu rozpocząć się proces karny w sprawie ataku na kuzyna. Nie wiadomo jednak, czy piłkarz Spartaka pojawi się w Amsterdamie. 31-latek wystąpił bowiem o rosyjski paszport i to właśnie w Moskwie chce ukrywać się przed holenderskim wymiarem sprawiedliwości.
- Mój klient jest zastraszany i tak naprawdę nie ma żadnych praw. Chociaż nie został skazany prawomocnym wyrokiem, to w Holandii już dawno wydano wyrok. To wszystko bardzo niekorzystnie odbiło się na jego zdrowiu - mówił prawnik Promesa.
To był początek 2021 r., a piłkarz właśnie wracał do Spartaka po wymuszeniu transferu z Ajaksu Amsterdam. Holendrzy oddali Promesa do Rosji ze stratą, mimo że ten przez półtora roku był podstawowym zawodnikiem drużyny Erika ten Haga. W lipcu 2019 r. Ajax zapłacił Sevilli za skrzydłowego 16 mln euro, by półtora roku później oddać go Spartakowi za około połowę tej kwoty.
Promes chciał jednak uciekać i ukrywać się w Rosji. Wystąpił też o tamtejsze obywatelstwo, na co według rosyjskich mediów ma wielkie szanse. Bo sam Promes Rosję nazywa swoją prawdziwą ojczyzną i krajem, który pozwolił mu spełnić marzenia.
Pierwszy raz Holender trafił do Spartaka w 2014 r. Rosjanie zapłacili za 22-letniego wówczas skrzydłowego 11,5 mln euro. Nie była to szczególnie wygórowana kwota jak za piłkarza, który sezon wcześniej w barwach Twente strzelił 11 goli i miał 8 asyst w 31 występach. Promes został okrzyknięty jednym z większych holenderskich talentów, zadebiutował nawet w reprezentacji kraju, a zainteresowane nim miały być kluby angielskiej Premier League.
Ale zamiast niej Promes wybrał rosyjską Priemjer-Ligę. I z marszu stał się jej gwiazdą. W dwóch pierwszych sezonach kibice Spartaka wybierali go najlepszym piłkarzem roku, a w dwóch kolejnych duży portal internetowy Championat.com uznał go za najlepszego zawodnika całej ligi.
W sezonie 2016/17 Promes poprowadził Spartaka do pierwszego od 16 lat mistrzostwa Rosji. Rok później Holender został królem strzelców ligi. Chociaż wciąż interesowały się nim większe kluby, to on nie chciał słyszeć o wyjeździe z Rosji. To tam stał się gwiazdą, to tam uzyskał status, o jakim zawsze marzył.
W Spartaku Promes spełnił dziecięce marzenia. Rodzice piłkarza przyjechali do Holandii w latach 90. z Surinamu, byłej niderlandzkiej kolonii. Tę samą drogę przebyli też inni byli i obecni reprezentacji Holandii jak np. Tyrell Malacia, Denzel Dumfries, Clarence Seedorf, Edgar Davids, Ki Jana-Hoever czy Jimmy Floyd Hasselbaink.
Promes dorastał w biedzie na obrzeżach Amsterdamu, bo emigracja nie okazała się dla jego rodziny zbawieniem. Rodzice piłkarza nigdy nie byli w stanie zarobić wiele, przez co Promes dość często miał do czynienia z szemranym towarzystwem i to prawdopodobnie wtedy zdobył kontakty, które dziś stanowią podstawę jego problemów z prawem.
Ratunkiem dla małego Quincy'ego była piłka nożna, ale i ta przygoda mogła nie potrwać długo. W wieku 16 lat Promes został wyrzucony z akademii Ajaksu za złe sprawowanie. Po latach piłkarz przyznał, że w tamtym okresie był bliski porzucenia piłki, co prawdopodobnie już wtedy oznaczałoby dla niego początek kłopotów z prawem.
Promes został przy piłce po namowach matki, która początkowo nie chciała, by syn został zawodowcem. Kobieta zdała sobie jednak sprawę, co może czekać jej syna, jeśli ten zamiast boiska wybierze ulicę. Promesa przygarnął klub Haarlem FC, skąd po roku trafił do Twente.
Gwiazdą stał się jednak dopiero w Spartaku. Sława i wielkie pieniądze, które zawsze były pragnieniem Promesa, nie posłużyły mu. Piłkarz często publikował zdjęcia ociekające bogactwem i przepychem, a w Holandii zarzucano mu, że od poważnej kariery wolał rosyjskie pieniądze.
Tak zaczęła się miłość piłkarza do Rosji i jednoczesne odsuwanie od Holandii. Kiedy w tej drugiej zachowanie Promesa było krytykowane, w Moskwie rosło uwielbienie do niego. Rosjanie nadali mu nawet swojski przydomek "Antocha" lub "Antoszka". Wszystko przez to, że drugiego imienia piłkarza - Anton - nagminnie używał lekarz Spartaka.
- Czuję się Rosjaninem. To mój dom - mówił Promes, kiedy wracał do Spartaka po niecałych trzech latach. Oczywiście jego decyzja spowodowana była głównie problemami prawnymi, ale faktem jest też, że ani w Ajaksie, ani tym bardziej w Sevilli piłkarz nie czuł się tak dobrze jak w Moskwie. "Nasz bohater wrócił do miasta" - ogłaszał Spartak na początku 2021 r.
- Pochodzę z Surinamu, wychowałem w Holandii, ale moje serce jest rosyjskie. Nie mam wątpliwości, kim jestem i kim się czuję - dodawał Promes. Chociaż przez lata pobytu w Moskwie nie nauczył się języka rosyjskiego, to jego ulubionym słowem jest "brat".
Być może dlatego, że Promes ma ich wielu. Zwłaszcza tych szemranych, którzy przypomnieli sobie o nim, gdy stał się gwiazdą, zaczął zarabiać wielkie pieniądze i poszerzył siatkę kontaktów o nowy kraj. Dziś, mimo wielkich problemów z prawem, Promes wciąż jest aktywnym zawodnikiem. W obecnym sezonie strzelił aż 17 goli i miał 7 asyst w 23 występach.
Chociaż Priemjer-Liga jest odcięta od Europy po ataku Rosji na Ukrainę, to Promes ani myśli o powrocie do Holandii. Zwłaszcza że drzwi do tamtejszej kadry ma już zamknięte. Jego kariera w reprezentacji Holandii zatrzymała się na 50 występach i siedmiu bramkach, a zakończyła się przez problemy z prawem.
Tamtejsza federacja piłkarska zapowiedziała, że Promes nie zagra dla "Oranje" do wyjaśnienia wszystkich spraw. To właśnie dlatego skrzydłowy nie wystąpił na ostatnich mistrzostwach świata. Dziś zostaje mu już tylko uwielbienie kibiców Spartaka, dla którego strzelił łącznie 98 goli w 199 występach. Pytanie, czy Rosjanie uchronią go przed odpowiedzialnością za łamanie prawa i pozwolą na poprawienie efektownych statystyk.