Sensacyjne wieści dochodzą z Portugalii. Tamtejsze media podają, że były szkoleniowiec m.in. FC Porto, Chelsea, czy Zenita Sankt Petersburg, miałby być zamieszany w handel narkotykami. Koperta z nielegalną substancją została nadana z jego domu i miała trafić do Brazylii. Sprawa jest dużo bardziej skomplikowana, niż się wydaje.
Jak poinformował portugalski dziennik "Correio da Manha", prokuratora prowadzi śledztwo w sprawie 44-letniego trenera. Chodzi o przesyłkę, w której znajdowała się niewielka ilość haszyszu, narkotyk, jest silnie uzależniający i nielegalny w Portugalii. Handel nim grozi więzieniem. Na kopercie znajdowały się dane trzech różnych osób. Jedną z nich był właśnie Andre Villas-Boas. Normalnie sprawa pewnie byłaby przesądzona, ale nie w tym wypadku.
Zdaniem mediów szkoleniowiec jest wskazywany jako potencjalny następca Pinto da Costy na stanowisku prezesa FC Porto. Nieoficjalnie mówi się, że narkotyki mógł podrzucić inny z kandydatów do przejęcia władzy w klubie. Ktoś, kto poczuł się zagrożony kandydaturą Villasa-Boasa. Prokuratura bada sprawę także pod tym kątem.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Andre Villas-Boas nie ma pracy od lutego 2022 roku. Wtedy to rozstał się z Marsylią, w której pracował niecałe dwa lata. Największe sukcesy odnosił w ojczyźnie. W 2010 roku zdobył z FC Porto Superpuchar Portugalii, rok później mistrzostwo kraju, krajowy puchar oraz Ligę Europy. Mówi się również o jego możliwym przejęciu reprezentacji Polski po Czesławie Michniewiczu.
Mocną stroną Villasa-Boasa jest już spore doświadczenie, mimo stosunkowo młodego wieku jak na trenera - w październiku skończył 44 lata. Prowadził także gwiazdy światowej piłki. Ryzyko polega na tym, że nigdy wcześniej nie pracował jako selekcjoner reprezentacji. W wieku 21 lat był przez moment dyrektorem technicznym reprezentacji Brytyjskich Wysp Dziewiczych.