Dariusz Szpakowski to jeden z najbardziej uznanych komentatorów w Polsce. W trakcie długoletniej kariery pracował m.in. przy dwunastu mundialach. Z tej okazji podczas turnieju w Katarze otrzymał specjalną nagrodę, którą wręczył mu Brazylijczyk Ronaldo.
Gdy Szpakowski zaczynał pracę przy meczach reprezentacji Polski, zetknął się z Janem Ciszewskim, czyli dziennikarzem uznawanym za pioniera polskiego komentatorstwa, który relacjonował m.in. mecze Polaków na mistrzostwach świata w 1974 roku. W rozmowie z kanałem Foot Truck przyznał, że to właśnie z tym komentatorem jest związana jedna z najbardziej kuriozalnych sytuacji w jego karierze. - W trakcie jednego z meczów przedstawiłem się jako Dariusz Ciszewski, pomyślałem sobie "rany boskie". Jeszcze powiedzieli mi to po transmisji, w ogóle nie spałem całą noc - wyjawił.
Zdarzenie to miało miejsce w 1989 roku podczas spotkania Polski z Anglią (0:3), które rozegrano na Wembley. Komentator wspominał, że przed rozpoczęciem transmisji wystąpiły problemy techniczne. - Pierwszy raz byłem na tym stadionie, nie miałem łączności z krajem, poza tym wysoka częstotliwość na słuchawkach, nerwy, latanie, technicy - powiedział. To sprawiło, że czuł się poddenerwowany.
Szpakowski dodał, że w ramach przygotowania oglądał spotkanie z 1973 roku, w którym Polska zremisowała 1:1 z Anglią na Wembley. Gdy tuż przed początkiem meczu udało się nawiązać połączenie, chciał nawiązać do wydarzeń sprzed 16 lat. - Miałem przygotowaną całą historię, Jan Ciszewski przed laty, teraz ja. Nie miałem świadomości, że przedstawiłem się Dariusz Ciszewski - wyjaśnił.
Choć przez ten błąd komentator nie przespał nocy, to przy okazji kolejnego programu potraktował całą sytuację z dystansem. - Powiedziałem wtedy, że byłem na wielu stadionach świata, ale żaden nie robi takiego wrażenia, jak Wembley. Tam człowiek zapomina, jak się nazywa - spuentował.
Więcej podobnych treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl