- Może Robert Lewandowski chce zostać politykiem? To dziwne, że piłkarze, którzy zawsze powtarzali, że sport powinien być oddzielany od polityki i zachowywali się poprawnie, nagle w jednej chwili zmienili zdanie - powiedział obrońca Spartaka Moskwa i reprezentacji Rosji - Gieorgij Dżykija.
29-latek w ten sposób skomentował zachowanie kapitana reprezentacji Polski i całej naszej drużyny, która odmówiła występu przeciwko Rosji w meczu barażowym o awans na mistrzostwa świata w Katarze.
Do meczu miało dojść 24 marca w Moskwie. Miało, ale nie doszło po tym, jak Polacy zapowiedzieli, że nie zagrają z Rosją po ataku tego kraju na Ukrainę. Za naszą decyzją poszły nie tylko inne reprezentacje, ale też całe federacje, bo i UEFA, i FIFA zawiesiły Rosję w prawach członka. Kluby z tego kraju wciąż nie mogą uczestniczyć w europejskich pucharach, a drużyna narodowa nie tylko nie zagrała na mundialu, ale nie wystąpi też na Euro 2024.
- Kiedy jesteś sportowcem na tym poziomie, nie musisz uprawiać kampanii i zabiegać o głosy. Jeśli masz prywatną opinię, zachowaj to dla siebie. To samo tyczy się Bośniaków, którzy nie chcieli zagrać z nami meczu towarzyskiego. Uważam, że wystarczyłoby, gdyby zawodnicy skontaktowali się ze swoimi federacjami. Po co mówić o tym tak głośno? - pytał Dżykija w rozmowie z portalem Sport-express.
I dodał: - Ale spokojnie, podałbym rękę Lewandowskiemu. Nie wiem, czy uścisnąłby mi dłoń, czy nie, ale zostawiłbym to do jego decyzji.
Jeszcze kilkanaście dni temu rosyjska federacja rozważała odejście od UEFA i dołączenie do AFC, czyli azjatyckiej federacji. Chociaż decyzja była odwlekana w czasie, a w kraju trwała wielka dyskusja, to Rosjanie na aż tak radykalny krok się nie zdecydowali.
Przez to wciąż nie wiadomo, czy drużyna z tego kraju będzie miała szansę wystąpić na MŚ w 2026 r. Na Euro 2024 Rosjanie na pewno nie zagrają, ponieważ nie zostali dopuszczeni do eliminacji przez UEFA.