Skandal w USA. Trener reprezentacji bije się w pierś. "Żałuję"

"Jest to trudny krok, ale moja żona Rosalind i ja chcemy jasno i bezpośrednio podzielić się prawdą. To historia, która należy do nas, ale mam nadzieję, że to też lekcje, które mogą być cenne dla innych" - napisał Gregg Berhalter, selekcjoner reprezentacji USA w oficjalnym oświadczeniu. To reakcja na pojawiające się informacje, że w przeszłości miał pobić swoją małżonkę.

Reprezentacja Stanów Zjednoczonych dotarła do 1/8 finału podczas mistrzostw świata w Katarze. Mimo to nie wiadomo, czy Gregg Berhalter dalej będzie prowadził zespół - jego umowa wygasła 31 grudnia i federacja nie wydała jeszcze komunikatu w tej sprawie. Obecnie trwa dochodzenie dotyczące skandalu z udziałem trenera sprzed kilkudziesięciu lat. Chodzi o pobicie żony. Podczas mundialu ktoś miał skontaktować się z amerykańskim związkiem i ujawnić tajemnice Berhaltera.

Zobacz wideo

Gregg Berhalter komentuje sprawę związaną z przemocą domową. "Żałuję"

49-letni Amerykanin wydał we wtorek 3 stycznia oficjalne oświadczenie w sprawie incydentu z 1991 roku. "Podczas Mistrzostw Świata osoba skontaktowała się z U.S Soccer, mówiąc, że ma informacje, które 'mnie pogrążą" - to widoczne działanie, aby wykorzystać coś bardzo osobistego sprzed lat, aby doprowadzić do końca moją przygody z amerykańską piłką nożną. Jest to trudny krok, ale moja żona Rosalind i ja chcemy jasno i bezpośrednio podzielić się prawdą. To historia, która należy do nas, ale mam nadzieję, że są lekcje, które mogą być cenne dla innych" - rozpoczął Berhalter.

Więcej artykułów o podobnej treści znajdziesz na portalu Gazeta.pl.

Selekcjoner dokładnie opisał, co wydarzyło się podczas jednej z imprez 32 lata temu. "Jesienią 1991 roku poznałem moją bratnią duszę. Skończyłem 18 lat i byłem studentem pierwszego roku, kiedy po raz pierwszy spotkałem Rosalind. Rosalind była i jest niesamowitą osobą - zdeterminowaną, empatyczną, zabawną - i natychmiast się połączyliśmy. Czułem się, jakbyśmy znali się od lat. Spotykaliśmy się od czterech miesięcy, kiedy wydarzył się między nami incydent, który ukształtował przyszłość naszego związku. Pewnej nocy, pijąc w lokalnym barze, Rosalind i ja pokłóciliśmy się o coś, a ja kopnąłem ją w nogi" - czytamy.

"Nie ma żadnych wymówek dla moich działań tamtej nocy. To był wstydliwy moment, którego żałuję do dziś. W tym czasie natychmiast przeprosiłem Rosalind, ale zrozumiałe, że nie chciała mieć ze mną nic wspólnego. Powiedziałam rodzicom, rodzinie i przyjaciołom, co się stało, ponieważ chciałam wziąć pełną odpowiedzialność za swoje zachowanie. Rosalind poinformowała również swoich rodziców, rodzinę i przyjaciół. Chociaż władze nigdy nie były zaangażowane w tę sprawę, dobrowolnie szukałem porady, aby pomóc w nauce, rozwoju i doskonaleniu - jedna z najcenniejszych decyzji, jakie kiedykolwiek podjąłem. Do dziś tego typu zachowania nigdy się nie powtórzyły" - dodał Berhalter. Ostatecznie kilka miesięcy później Rosalind wróciła do trenera i niedługo potem wzięli ślub. W ostatni weekend świętowali 25. rocznicę ślubu. 

Do sprawy odniosła się także amerykańska federacja, która podkreśliła, że w grudniu zatrudniła agencją prawniczą, która bada sprawę Berhaltera i aktu przemocy. ""Dzięki temu procesowi U.S. Soccer dowiedział się o potencjalnym niewłaściwym zachowaniu wobec wielu członków naszego personelu przez osoby spoza naszej organizacji. Traktujemy takie zachowanie poważnie i rozszerzyliśmy nasze dochodzenie o te zarzuty" - czytamy w oświadczeniu. Amerykanie podkreślili, że w styczniu podejmą decyzję w sprawie tego, kto poprowadzi kadrę narodową.

Więcej o: