Transfer Cristiano Ronaldo do Al-Nassr budzi mieszane uczucia. Portugalczyk zgodził się na obniżenie poziomu sportowego dla gigantycznej pensji w wysokości 200 mln dolarów rocznie. Patrząc z perspektywy Saudyjczyków, można się zastanawiać, czy 37-latek faktycznie wart jest takich pieniędzy. Jedno jest pewne. Al-Nassr właśnie przestało być anonimową drużyną.
Nie trzeba być jasnowidzem, żeby przewidzieć, że przyjście takiego gracza wywoła wokół klubu spore zainteresowanie. W dobie mediów społecznościowych jest ono w pewnym stopniu wymierne. Wystarczy porównać liczby na Instagramie. Internauci zauważyli, że Al-Nassr przed zakontraktowaniem pięciokrotnego laureata Złotej Piłki nie miało na tym portalu społecznościowym nawet miliona obserwujących. Ich liczba wynosiła ok. 884 tys. Jeden podpis spowodował, że zaczęła ona gwałtownie rosnąć.
W tym momencie wynosi ona 5,7 mln, a followersów cały czas przybywa. Użytkownicy Twittera już okrzyknęli to zjawisko "efektem Ronaldo". Klub oczywiście już wykorzystuje przypływ nowych kibiców i nieustannie produkuje koszulki z numerem 7 na plecach i nazwiskiem Ronaldo. Najwięksi fani Portugalczyka z pewnością się w nie zaopatrzą, a transfer chociaż częściowo zacznie się spłacać.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Cristiano Ronaldo podpisał kontrakt z Al-Nassr w piątek, 30 grudnia. Wcześniej od 22 listopada pozostawał bez klubu, po tym jak zerwał umowę z Manchesterem United. 37-latek stał się najlepiej zarabiającym piłkarzem świata. W sumie przez 2,5 roku powinien zarobić pół miliarda dolarów. Prawdopodobnie w nowych barwach zadebiutuje 5 stycznia 2023 roku przeciwko Al-Ta'ee.