Po raz pierwszy w historii polski arbiter prowadził finał mistrzostw świata. Szymon Marciniak zebrał bardzo dobre recenzje za prowadzenie meczu Argentyny z Francją (3:3, r. k. 4:2). Był chwalony przez największe autorytety sędziowskie w Europie i byłych arbitrów, m.in. przez Pierluigiego Collinę i Howarda Webba. W Polsce już pojawiają się pytania, czy powinien być dodatkowo wynagrodzony za swoją dobrą pracę na mundialu.
Tomasz Mikulski, szef Kolegium Sędziów PZPN, także jest pod wrażeniem formy Marciniaka, jaką prezentował w niedzielę.
- Szymon sędziował znakomicie i nie ma w tym słowie cienia przesady i osobistych emocji. To był jego wybitny występ, mimo że mecz był wymagający zarówno ze względu na presję, jak i liczbę sytuacji, które w tym spotkaniu się wydarzyły i wymagały szybkiej, a przede wszystkim właściwej reakcji arbitra. Szukanie drobiazgów byłoby nie na miejscu w momencie, gdy sędzia tak dobrze kontrolował zawody i był szefem na boisku. Przywrócił wiarę, że takie prawdziwe, klasyczne sędziowanie jest we współczesnej piłce ciągle możliwe - chwalił w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Pewne jest, że polski sędzia otrzyma nagrodę finansową od FIFA za wszystkie poprowadzone mecze w Katarze - Francja-Dania w fazie grupowej (2:1), Argentyna-Australia w 1/8 finału i wspomniany finał MŚ. W związku z tym zaczęły pojawiać się pytania, czy będzie dodatkowa premia dla Marciniaka od PZPN-u.
Choć w wywiadzie w "PS" pytanie o premie padło pół żartem, pół serio, to nie można niczego wykluczyć. Perspektywa na premię jest, ale Mikulski nie chciał zdradzać żadnych szczegółów.
- Pomyślę o tym, ale niczego nie będę obiecywał, bo nie jestem premierem… (śmiech) - mówił, nawiązując do afery premiowej, jednego z głośniejszych tematów w polskiej piłce w ostatnich dniach.
Marciniak i jego zespół będą mieli trochę wolnego po mundialu w Katarze. Później wyjadą na zgrupowanie sędziowskie do Turcji i odbędą kurs dla sędziów UEFA Elite. Dopiero potem wrócą do regularnego sędziowania.