Katar śmieje się światu w twarz. "Pracownicy zaczęli się ukrywać"

Paweł Karpiarz
"Przełożeni krzyczą i obrażają, gdy pijemy wodę czy idziemy do toalety. Biją, abyśmy pracowali szybciej. Nie możemy odpocząć nawet dwóch minut. Jeśli odpoczywasz, słyszysz obelgi" - mówią anonimowo pracownicy budowlani w Katarze. Gospodarz mundialu robi wiele, aby FIFA ich głosu nie słyszała: na czas inspekcji wywozi pracowników do obozów, za głosy skargi karze więzieniem lub deportacją, oszukuje w papierach. A FIFA nie sprawia wrażenia, jakby nadto nadstawiała ucha.

Duże firmy budujące stadiony na mistrzostwa świata w Katarze aktywnie unikały inspekcji pracy, narażając pracowników z Afryki i Azji na poważne naruszenia praw człowieka – wynika z raportu "Equidem", organizacji pozarządowej walczącej o prawa człowieka. W 113-stronicowym raporcie czytamy, że pomimo reform wprowadzonych przez Katarczyków oraz innych działań, jakie rzekomo podjęła FIFA, sytuacja imigranckich pracowników się nie polepszyła.

Zobacz wideo Jak bardzo zaskoczył Michniewicz? "Wprowadził nas wszystkich nieco w maliny"

Spis treści raportu wygląda jak lista wszystkich możliwych grzechów, jakie można popełnić w prawie pracy. Zbyt mała liczba pracowników na jedną zmianę, przepracowanie, dyskryminacja ze względu na narodowość, przemoc fizyczna i psychiczna w miejscu pracy, oszustwa dotyczące pensji, nielegalne zatrudnienie, pogwałcenie zasad BHP. Przy każdym segmencie autorzy raportu przytaczają relacje pracowników.

Pracowałem czternaście godzin dziennie z 30-minutową przerwą na lunch. Jedliśmy stojąc. Podczas tych długich dyżurów nie miałem czasu na złapanie oddechu ani odpoczynek. Nie było wynagrodzenia za nadgodziny. Biorąc pod uwagę ilość pracy, powinni mi zapłacić znacznie lepiej.
Przełożeni dyskryminują przy zatrudnianiu i przydzielaniu pracy. Praca wykonywana na dużych wysokościach – gdzie praca jest ciężka i ryzykowna – nie będzie wykonywana przez Katarczyka ani pracownika mówiącego po arabsku. Nawet jeśli zostanie im to dane, mogą odmówić. Jeśli otrzymamy tę samą pracę, nie możemy odmówić. Jeśli odmówimy, nasze wynagrodzenie może zostać obniżone, ale tak się nie dzieje w przypadku pracowników mówiących po arabsku
W sezonie letnim jest bardzo gorąco. Firma zapewniła schronienia w niektórych lokalizacjach, ale jest tam za mało miejsca na odpoczynek dla nas wszystkich. Obywatele Kataru, Egiptu i Pakistanu mają zapewnione przez firmę klimatyzowane miejsca odpoczynku.
Pewnego razu widziałem, jak kierownik podniósł drewniany blok, by uderzyć murarza. Był zły, ponieważ murarz nie ukończył pracy na czas.
Przełożeni bili nas na oczach innych pracowników, aby wywrzeć na nas presję, abyśmy pracowali szybciej i ukończyli pracę na czas. To fizyczne znęcanie się nigdy nie zostało rozwiązane. Można było zgłosić, ale nic by się nie stało, bo sprawcami byli nasi przełożeni.
Przełożeni są tutaj bardzo niegrzeczni. Krzyczą i obrażają, gdy pracownicy piją wodę i idą do toalety. To codzienność. Pracownicy nie mogą odpocząć nawet przez dwie minuty na służbie. Jeśli znajdziesz się w stanie spoczynku, słyszysz obelgi. Zdarzyło mi się to wiele razy.
Pewnego razu, gdy byłem w pracy, bardzo się zmęczyłem i potrzebowałem przerwy. Podszedł do mnie szef obozu i zagroził mi obcięciem pensji na dwa dni. Groził nawet, że odeśle mnie do domu.
Praca i środowisko powodują ból psychiczny. W naszych umysłach i ciałach zawsze pojawia się uczucie napięcia i wyczerpania.

To tylko kilka z relacji pracowników m.in. z Kenii, Bangladeszu czy Nepalu. O tych i wielu innych sygnałach było i jest głośno w mediach. Organizacje walczące o prawa człowieka apelują do FIFA i katarskiego rządu o konkretne działania mające na celu poprawienie sytuacji imigranckich robotników. Ale z nijakim skutkiem.

Katarczycy przeprowadzili kilka reform, na co uwagę zwraca "Equidem". Zniesiono wymóg ubiegania się o zgodę pracodawcy na zmianę pracy lub opuszczenie kraju, zwiększono ochronę w prawie pracy dla pracowników domowych, stworzono niedyskryminacyjną płacę minimalną, uchwalono prawa i normy zakazujące pracy na zewnątrz w okresach ekstremalnych warunków pogodowych.

Tak katarskie firmy omijają inspekcje pracy

Tyle teoria. A praktyka? Pracownicy przepytani przez autorów raportu potwierdzają, że place budowy są regularnie odwiedzane przez inspekcje z rządu i FIFA. Ale firmy, które zatrudniają robotników, wiedzą, jak uniknąć zdemaskowania. - Istnieją niezależne inspekcje przeprowadzane przez komitet organizacyjny, ale nie są one skuteczne. Pokazują światu, że zapewniają dobre warunki dla naszych pracowników, ale tak naprawdę nie dostajemy nic – skarży się pracownik z Bangladeszu.

W jaki sposób firmy oszukują inspekcje? M.in. poprzez przenoszenie pracowników w inne miejsca podczas inspekcji, przygotowanie sprawdzanych miejsc do spełnienia standardów, karanie pracowników za składanie skarg. - Inspekcja przyjeżdżała co miesiąc, ale nie mogliśmy spotkać się z zespołem z FIFA ani z zespołem z Komitetu Najwyższego [komitet organizacyjny MŚ – red.], ponieważ przed ich przyjazdem zmienialiśmy miejsce pracy. Przy bramie stadionu stał pracownik firmy i kiedy przychodzili ludzie z FIFA lub Komitetu Najwyższego, informował naszych przełożonych. Przedstawiciele firmy wydali nam surowe instrukcje, abyśmy nie zwracali się do drużyny FIFA z żadnymi skargami. Powiedziano nam, że wobec każdego, kto złoży skargę, zostaną podjęte surowe działania – mówi pracownik z Indii.

Do uniknięcia kontaktu robotników z grupą inspektorów wykorzystywano nawet alarmy przeciwpożarowe.-  Jesteśmy zmuszeni do ciągłej pracy. Pewnego razu, gdy grupa FIFA przybyła na stadion Lusail [odbędzie się na nim finał mundialu – red.], na miejscu byli pracownicy, którzy byli świadkami śmierci i innych wypadków. Gdyby złożyli skargę, istniało ryzyko, że licencja firmy może zostać cofnięta. Aby tego uniknąć, wszyscy zostaliśmy wysłani do obozu co najmniej godzinę lub dwie przed przybyciem grupy FIFA. Wszystkich wysłano do obozu. Firma celowo uruchomiła alarm przeciwpożarowy. Kiedy ludzie go usłyszeli, wszyscy wyszli. Te ćwiczenia przeciwpożarowe są przeprowadzane regularnie, aby ludzie gromadzili się na wyznaczonych otwartych przestrzeniach. Potem kierownicy wyprowadzali autobusy i nas wywozili. Na początku ludzie wierzyli w te alarmy przeciwpożarowe. Po tym, jak zdarzyło się to ze dwa lub trzy razy, ludzie przestali wychodzić. Pracownicy zaczęli się ukrywać, aby mieć szansę na złożenie skargi do grupy FIFA. Wtedy firma zaczęła sprawdzać, czy ktoś jeszcze jest na miejscu. Jeśli ktoś został przyłapany na ukrywaniu się albo był odsyłany do domu, albo potrącano mu pensję – relacjonuje Nepalczyk.

Skarga oznacza surowe kary

Inny robotnik potwierdził, że na czas inspekcji pracownicy zostawali w obozie. - Kiedy inspektorzy odwiedzają nasze środowisko pracy i pytają nas o coś, mówimy tylko to, czego nauczyli nas pracodawcy – mówi imigrant z Bangladeszu.

I nic dziwnego, bo za wszelkie skargi grożą surowe kary. - Nikt nie zabiera głosu przy urzędnikach, ponieważ wiele osób zostało zwolnionych z pracy lub wysłanych na przymusowe urlopy i nie wezwano ich z powrotem. Nie protestujemy, bo boimy się utraty pracy. Oprócz gróźb i znęcania się nad pozostałymi pracownikami, gdy składana jest skarga, okazuje się, że pracownicy, którzy zgłoszą skargę, zostają oddani w ręce policji, a nawet mogą trafić do więzienia – mówi indyjski pracownik.

Na dokładkę, nawet jeśli inspekcja znajdzie jakieś uchybienia i każe je naprawić, to nie jest powiedziane, że tak się stanie. Według relacji pracowników na początku firmy jeszcze dostosowywały się do zaleceń. Ale z biegiem czasu ta praktyka zaczęła zanikać. Aż w końcu firmy przestały rozwiązywać problemy.

Jedno z najbogatszych państw świata okrada imigrantów

Potężnym problemem są też oszustwa przy wypłatach. Katarczycy początkowo płacili niektórym robotnikom za nadgodziny. Ale z czasem to się zmieniło. Doszło do tego, że wypłaty robotników były ucinane. Ale w dokumentach księgowano tyle, ile powinni dostać pracownicy. Kiedy przyjeżdżały inspekcje, pokazywano im papiery, z których wynikało, że wszystko jest w porządku. Sami inspektorzy też nie zdają się wykonywać należycie swojej pracy. Według relacji podczas inspekcji rozmawiają oni z menadżerami, a nie z samymi robotnikami, którzy mieliby najwięcej do powiedzenia na temat warunków, w jakich przyszło im pracować. Zmniejszyła się też częstotliwość kontroli.

- Nic się nie zmieniło po wizytach FIFA. Przez pierwsze kilka dni rozmawiali tak, jakby zamierzali dokonać prawdziwych zmian. Ale tak naprawdę nic się nie stało – podsumował robotnik z Nepalu.

Autorzy raportu skonfrontowali wyniki swojego śledztwa z firmami budowlanymi, komitetem organizacyjnym i FIFA. Najwyższy Komitet w odpowiedzi do raportu wyraził ubolewanie, że autorzy nie kontaktowali się wcześniej, chociaż analizowanym okresem był wrzesień 2020 – październik 2022. Katarczycy wprost piszą, że ich zdaniem celem organizacji było napisanie wysoce krytycznego raportu, a po takim czasie przypadki zbadane przez "Equidem" nie mogły być sprawdzone przez komitet. Wskazuje on też nieścisłości w raporcie, takie jak na przykład fakt, że jedna z firm budowalnych nie miała nic wspólnego z budową danego stadionu, na co wskazywali autorzy. Komitet twierdzi też, że znajduje się w nim wiele relacji tych samych osób. W końcu w podsumowaniu czytamy, że raport zdaniem Katarczyków jest "niezrównoważony". Z kolei FIFA w ponad dwustronicowej odpowiedzi ograniczyła się do zapewnienia, że współpracuje z Komitetem Najwyższym, a praktyki opisane przez "Equidem" nie są akceptowalne. FIFA stoi na stanowisku, że komitet jest "niebywale przejrzysty" i wymienia w oświadczeniu działania, jakie podjęli Katarczycy.

Najlepszym podsumowaniem zdaje się być podana przez "Equidem" informacja, że Katar i FIFA wydały  na przygotowania do mundialu 229 miliardów dolarów. FIFA i jej partnerzy oczekują zysku w wysokości 17 mld dol. A pracownicy, którzy budowali stadiony i umożliwili organizację imprezy, stracili zarobki, nierzadko też godność, zdrowie, a niektórzy życie.

"Ciągłe i powszechne łamanie praw pracowniczych, praca pod groźbą kary i rażące uchylanie się od inspekcji pracy są przewidywalnym skutkiem polityki Kataru. Obejmują one odmawianie pracownikom prawa do zrzeszania się, zezwalanie na dyskryminację w rekrutacji i zatrudnieniu ze względu na narodowość i status migracyjny oraz znaczną inwigilację pracowników i groźby represji ze strony państwa i pracodawców za mówienie o warunkach pracy. Praktyki te są wykorzystywane przez pracodawców do tworzenia zniewolonej i kontrolowanej siły roboczej i wydają się być zakorzenione. To wrogie środowisko dla migrantów. Oprócz ostrej nierównowagi sił między pracownikami a pracodawcami poważnie podważa ono inicjatywy ochrony praw podejmowane przez Katar i FIFA. Niezależnie od tego, czy było to zamierzone, czy nie, fakt, że takie powszechne nadużycia utrzymują się w miejscach pracy tak ściśle regulowanych przez Katar, FIFA i ich partnerów, sugeruje, że reformy podjęte w ciągu ostatnich pięciu lat działały jako przykrywka dla potężnych firm, które chcą wykorzystywać pracowników migrujących bezkarnie" – podsumowano.

Więcej o:
Copyright © Agora SA