Firma bukmacherska wykazała, że z powodu zawieszenia rozgrywek przez pandemię koronawirusa wiosną 2020 r. zanotowała straty finansowe. W związku z tym wystąpiła do PZPN-u z żądaniem zapłaty, łącznie z odsetkami. Jednak istnieje możliwość, że obie strony dojdą do porozumienia, zanim dojdzie do rozprawy w sądzie.
Firma STS, bukmacher, który jest oficjalnym sponsorem reprezentacji Polski, domaga się od PZPN-u zwrotu 230 tys. 597 zł i 83 gr za nierozegrane mecze w pierwszym kwartale 2020 r. Dolicza też odsetki uwzględniane od 31 lipca 2020 r.
Według strony pozywającej skoro rozgrywki zostały oficjalnie zawieszone i mecze się nie odbywały, należy się jej zwrot wynagrodzenia, które zapłaciła PZPN-owi. Związek jednak nie zgadza się z taką argumentacją.
Jak podaje Antoni Bugajski z "Przeglądu Sportowego", PZPN powołuje się na treść zawartej umowy, według której "ani PZPN, ani Ekstraklasa SA nie mają żadnego obowiązku konsultowania jakichkolwiek zmian w terminarzu czy nawet anulowania rozgrywek z firmą STS". W dodatku mecze odbyły się, tylko w późniejszym terminie.
Pozew trafił do XXIV Wydziału Cywilnego Sądu Okręgowego w Warszawie. Termin rozprawy jest wyznaczony na 20 stycznia 2023 r. Jednak niewykluczone, że sąd w ogóle nie będzie musiał zajmować się tą sprawą. Pozew nie został wycofany, ale obie strony pracują nad porozumieniem.
Według "PS" federacja i bukmacher intensywnie pracują nad polubownym rozwiązaniem sporu. To zdecydowanie poprawiłoby relacje między PZPN-em a STS-em, które współpracują ze sobą od 2014 r. Wówczas bukmacher został ogłoszony oficjalnym sponsorem reprezentacji Polski. Do tego dochodzi chęć ochrony "dobrze pojętego wspólnego interesu".
W ostatnich dniach pojawiły się doniesienia o ustawianiu wyników spotkań, co jest niekorzystne dla obu stron. PZPN zaobserwował zwiększoną aktywność międzynarodowych grup przestępczych, które poprzez korupcję próbują wpłynąć na piłkarskie mecze, które są przedmiotem zakładów bukmacherskich.
PZPN i bukmacherzy czerpią korzyści finansowe z tytułu zakładów. Związek pobiera opłatę od takich firm za możliwość korzystania z wyników meczów na różnych szczeblach rozgrywek w oferowanych zakładach piłkarskich. Polska federacja dorobiła się na tym milionów złotych. Sprawa jest jednak prawnie skomplikowana. Od dawna zajmuje się nią Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK).