Lech Poznań w czwartek rozegrał kolejny mecz w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy. Mistrzowie Polski tym razem zmierzyli się na wyjeździe z Austrią Wiedeń. Mecz ten był niezwykle ważny, gdyż zwycięstwo mogło już dziś zagwarantować Lechitom awans do kolejnej rundy. Stałoby się tak, jeśli w drugim meczu grupy C, punkty w starciu z Villarrealem straciłby Hapoel Beer Szewa.
Hiszpanie o dziwno przed własną publicznością nie dali rady pokonać izraelskiego zespołu i padł remis 2:2. Lech natomiast też tylko zremisował z Austrią 1:1. Piłkarze Johna van den Broma ze świętowaniem awansu będą musieli zatem poczekać przynajmniej do ostatniej kolejki. Hapoel bowiem wciąż ma szanse ich wyprzedzić. Na koniec zagra u siebie z ekipą z Wiednia, podczas gdy Lech podejmować będzie Villarreal.
Po czwartkowym meczu można czuć rozczarowanie. Lech już dziś mógł osiągnąć spory sukces. Na pocieszenie drużynie zostaje spore osiągnięcie Mikela Ishaka. Szwed, strzelając gola w 48. minucie meczu z Austrią Wiedeń, kolejny raz powiększył swój dorobek bramkowy w Lidze Konferencji Europy. Kapitan Lecha ma na koncie już 4 gole, co daje mu fotel lidera klasyfikacji strzelców rozgrywek.
Ishak nie zasiada na nim jednak sam. Znalazł się w gronie sześciu zawodników, którzy do tej pory zdobyli po 4 bramki. Dodając do tego jednak dwie asysty, które także zanotował, w klasyfikacji kanadyjskiej jest jednym z trzech najlepszych piłkarzy LKE. Jest to imponujące osiągnięcie. 29-latek utrzymuje wysoką formę strzelecką od dawna i jest pewnym punktem Lecha Poznań. Koledzy z drużyny zawsze mogą liczyć na swojego kapitana.