Jeden punkt, za remis u siebie z Hapoelem Beer Szewa, uzbierała Austria Wiedeń w pierwszych czterech kolejkach fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. W czwartek zespół Manfreda Schmida będzie musiał pokonać w Wiedniu Lecha Poznań (godz. 18:45), aby móc marzyć o awansie do 1/16 finału. Łatwo Austrii nie będzie, gdyż zespół z Generali Arena zmaga się ze sporymi problemami kadrowymi - będzie musiał radzić sobie m.in. bez kapitana i lidera defensywy Lukasa Muhla.
- Moim zdaniem faworytem tego meczu jest Lech - mówi Sport.pl Mieszko Pugowski, ekspert od austriackiego futbolu i autor twitterowego profilu "AustriackaPilka". - Liczę, że Austrii uda się uciułać remis, ale na nic więcej nie ma co liczyć - przyznaje.
A wszystko dlatego, że już sam awans do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy był dla Austrii Wiedeń sporym sukcesem. To dlatego, że 24-krotny mistrz Austrii (po raz ostatni w sezonie 2012/13) jest aktualnie klubem środka tabeli austriackiej Bundesligi.
- Austria sportowo, jak i pod względem potencjału, jest średniakiem ligowym - wywalczenie miejsca w Lidze Konferencji Europy to dla niej spore osiągnięcie, a cokolwiek więcej to wynik znacznie ponad stan. Obecnie nazwałbym ich piątą siłą Bundesligi, za Salzburgiem, Sturmem Graz, Rapidem Wiedeń i LASK Linz - zaznacza Pugowski.
Klub odbudowuje się po dość sporych problemach finansowych, które jeszcze pogłębiło zerwanie umowy z rosyjskim Gazpromem po inwazji Rosji na Ukrainę. Austria zyskała w ten sposób szacunek, ale straciła 7,5 mln euro, a z powodu długów w obecnym sezonie ma odjęte trzy punkty w ligowej tabeli.
- Te finanse jeszcze będą trochę nad nimi ciążyć, ale dalszych kar być nie powinno - przyznaje Mieszko Pugowski. - Problem był spory, dwa lata temu Austrii realnie groziła utrata miejsca w Bundeslidze, potem to się ustabilizowało, ale zerwanie umowy z Gazpromem znowu sprawiło, że w klubowej kasie brakowało pieniędzy. Obecnie sytuacja jest raczej stabilna - opowiada.
Delikatna sytuacja finansowa Austrii sprawiała, że w poprzednich sezonach wzmacniała się ona jedynie zawodnikami dostępnymi za darmo. Dopiero w letnim oknie transferowym klub wydał ponad 2 mln euro za tercet z LASK Linz (Marko Raguz, Andreas Gruber, James Holland) oraz bramkarza Bayernu Monachium Christian Fruechtla.
Fruechtl i Gruber są ważnymi postaciami w zespole, ale znów Austria miała w tym wszystkim sporo pecha, bo najdroższy z tej grupy Raguz, który zapewne miał być podstawowym napastnikiem, od dłuższego czasu jest kontuzjowany. Mało? No to inny z napastników, 19-letni Muharem Husković, którym interesowały się już kluby włoskie, miał dwa tygodnie temu na tyle poważny wypadek samochodowy, przez który doznał m.in. pęknięcia śledziony oraz zerwania więzadła krzyżowego tylnego, a także był w śpiączce farmakologicznej. Do końca sezonu najpewniej już nie zagra. Z podstawowych piłkarzy przeciwko Lechowi nie wystąpi także kontuzjowany kapitan i kluczowy stoper Lukas Muhl, a w przypadku pomocników Aleksandara Jukicia i Andreasa Grubera decyzja zapadnie tuż przed meczem.
W tych okolicznościach najlepsze liczby w ofensywie notuje 23-letni ofensywny pomocnik Dominik Fitz, który we wszystkich rozgrywkach strzelił już sześć goli i zaliczył siedem asyst. Jest najlepszym strzelcem i najlepszym asystentem Austrii, choć akurat w europejskich pucharach idzie mu średnio. - Fitz jest "10" w drużynie, której brakuje dobrego napastnika, dlatego też to jemu przypada sporo sytuacji strzeleckich, a także bierze na siebie wykonywanie rzutów karnych. Dodatkowo Austria gra często na trzech ofensywnych pomocników, a przez to ten ruch przed polem karnym potrafi być spory - mówi Pugowski. - Mówimy jednak o austriackiej Bundeslidze, gdzie pada tyle bramek, że o takie liczby nie jest szczególnie trudno - zastrzega.
Co ciekawe, do zmiany wykonawcy jedenastek w Austrii doszło po meczu w Poznaniu, gdzie kluczowego karnego w pierwszej połowie nie wykorzystał Manfred Fischer.
Na kogo, oprócz Fitza, Lech musi uważać najbardziej? - Austria stawia nacisk na skrzydła, szczególnie mocną ma prawą stronę, gdzie gra Reinhold Ranftl i zazwyczaj Andreas Gruber, którego występ w czwartkowym meczu stoi pod znakiem zapytania. Sporym talentem jest również młody środkowy pomocnik, Matthias Braunoder, który strzelił jedyną bramkę dla Austrii w Poznaniu - analizuje Mieszko Pugowski, który też nie ma wątpliwości co do słabego punktu drużyny z Wiednia.
- Problemem Austrii zdecydowanie jest obrona - wolna, słabo się ustawiająca, często nierozgarnięta. Moim zdaniem jej najsłabszymi zawodnikami są Galvao, który jest po prostu średnim obrońcą i często symbolem wymienionych przeze mnie problemów formacji obronnej, a także Marvin Martins, który nie radzi sobie jako lewy obrońca/wahadłowy w systemie, którym próbuje grać Austria - podsumowuje nasz ekspert.
Co ciekawe, austriackie media z kolei w ostatnich dniach mocno zainteresowały się Manuelem Polsterem, 19-letnim skrzydłowym Austrii, sprowadzonym latem z VfB Stuttgart. A wszystko za sprawą zbieżności nazwisk z jedną z największych legend klubu - Antonem "Tonim" Polsterem, który jako wychowanek Austrii strzelił dla tego zespołu 119 goli, a w kadrze narodowej zaliczył aż 95 występów i 44 gole. Manuel i Anton ze sobą spokrewnieni nie są, ale młodzian w ostatnim meczu ligowym z LASK Linz (2:2) strzelił pierwszego gola dla nowej drużyny, co tylko pobudziło porównania z klubową legendą. Przeciwko Lechowi Manuel Polster powinien wystąpić od pierwszej minuty, polując na pierwsze trafienie przed własną publicznością.
Dla Austrii Wiedeń w meczu z Lechem liczy się tylko zwycięstwo. - To dla nas decydujący mecz, ale Lech też będzie musiał wygrać - zaznacza jej trener Manfred Schmid. Komu ta sztuka się powiedzie? Początek czwartkowego meczu Austria Wiedeń - Lech Poznań o godzinie 18:45, relacja na żywo na Sport.pl.