- Podobne obrazki mogę wam pokazać w wielu krajach. Pewnie nawet tu, niedaleko stąd. To nie jest coś, czego nie można załatwić. Wystarczy to trochę podmalować. Te dwa palniki na gaz, co pan pokazał, pewnie też nadają się do wymiany - mówił prezes Francuskiej Federacji Piłkarskiej (FFF) Noel Le Graet. Komentował film nagrany w Katarze przez dziennikarza śledczego największego francuskiego nadawcy telewizyjnego, France 2 przedstawiający warunki funkcjonowania pracowników obsługujących mundial. - Ja myślę przede wszystkim o piłce. Oczywiście, że zgadzam się z problemami, które pan nakreślił, ale gdyby nie futbol, to sytuacja tam byłaby dla wszystkich jeszcze gorsza. Porozmawiamy z kierownikiem naszego hotelu. Pokażemy te nagrania. Mamy jeszcze czas, żeby to naprawić - dodał już trochę bardziej czujnie Le Graet.
Z jednej strony to, co zaprezentowali dziennikarze śledczy France 2 i Radio France było tematem wielu publikacji. Z drugiej na nieco ponad miesiąc przed mundialem i z konkretnymi przykładami ich wideo robi większe wrażenie. Reportaż cyklu "Complement d’Enquete" pod tytułem "Katar 2022, francuski skandal?" wyemitowany niedawno w tamtejszej telewizji, pokazuje nie tylko warunki funkcjonowania imigrantów w Katarze, ale też to, co dzieje się w konkretnych firmach, które na mistrzostwach świata miały obsługiwać reprezentację Francji. Francji, która według kolejnych sugestii zawartych również w tym reportażu, mogła mieć znaczący wpływ na przyznanie Katarowi mundialu. O tym jednak później.
Kręcony głównie ukrytymi kamerami reportaż zwraca uwagę na problem zwykłych ludzi. W poruszaniu się po stolicy kraju dziennikarzom pomaga zresztą pracownik jednej z katarskich firm ochroniarskich. Mężczyzna pracuje w Dausze od dziewięciu miesięcy, w tym czasie miał trzy dni wolnego. "Tak wygląda współczesne niewolnictwo" - przyznaje i zabiera dziennikarzy do strefy przemysłowej, gdzie kończy się katarska zieleń i sielanka, a obowiązuje ścisły zakaz filmowania. W teorii warunki funkcjonowania pracowników w Katarze określają przepisy, które po licznych interwencjach organizacji takich jak Amnesty International, czy publikacjach największych na świecie mediów, zostały nieco poprawione. To dzięki licznym alarmom podniesiono wynagrodzenia robotników, czy złagodzono prawo czyniące z pracowników niemal własność pracodawców. Problem wyzysku jednak dalej istnieje, a najlepiej widać go obecnie w branży ochroniarskiej. To ona generuje teraz największe potrzeby w związku z zaczynającym się 20 listopada mundialem i jest najbardziej oderwana od przepisów.
Przepisy dotyczące zakwaterowania gwarantują każdemu pracownikowi, że na 6 metrów kwadratowych mieszkania może przypadać jedno łóżko. W dodatku musi być wygrodzone czy osłonięte od innych tak, by mieć zapewnioną prywatność. Odpowiednie paragrafy gwarantują też robotnikom dostęp do lodówki, umywalki, prysznica, ale także pralni czy choćby pralki. Francuscy dziennikarze zderzyli teorię z praktyką przy okazji wizytacji lokum ich przewodnika. U niego na 10 metrach kwadratowych na piętrowych łóżkach mieszka siedem osób. Stołówką jest dla nich podłoga, a w pokoju, w którym kilka miesięcy temu zepsuł się klimatyzator, mają 35 stopni i karaluchy. Pralką jest wiadro, a stan innych urządzeń sanitarnych widać na poniższych kadrach z reportażu.
Katar 2022, warunki życia proacowników screen rep. France 2
"Nawet jeśli katarski rząd o tym wie, nawet jeśli opisują to w zagranicznych gazetach, to jest tu tak od lat" - mówi jeden z mężczyzn. Pracownicy tej agencji ochroniarskiej przyznają też, że nigdy nie dostali pieniędzy za nadgodziny i pracują więcej niż maksymalne w przepisach 60 godzin tygodniowo, czyli 10 godzin na dzień. Szefowie ich firm robią na nich dobry interes. Płacąc ochroniarzowi 400 dolarów miesięcznie, firma w tym czasie np. od hotelu zgarnia za pracownika ok. 4000 dolarów. Jak łatwo się domyślić, tylko drobna część różnicy między tymi kwotami idzie na utrzymanie i zakwaterowanie pracowników. Firma ochroniarska, która zatrudnia opisywanych w reportażu ochroniarzy, współpracuje w Katarze m.in. z siecią hotelową Accor. W reportażu słychać zarejestrowaną jakiś czas temu wypowiedź prezesa tej grupy Sebastiena Bazina. "Mamy zewnętrzne audyty, warunki zakwaterowania naszych pracowników spełniają najlepsze standardy" - mówi, komentując katarskie wątki.
Twórcy reportażu przypominają, że Bazin pracował niegdyś dla Colony Capital, funduszu inwestycyjnego, który w 2006 roku został udziałowcem Paris Saint Germain. Klub piłkarski z Paryża był w tamtym czasie zadłużony, sportowo notował fatalny okres, bronił się przed spadkiem z Ligue 1. Bazin w tamtych latach został nawet prezesem klubu i w 2011 roku za dobre pieniądze pomógł sprzedać go Qatar Sports Investments. Autorzy reportażu łączą katarskie inwestycje w PSG, z negocjacjami politycznymi na linii Katar- Francja. Przedstawiają notatkę z biura zakochanego w klubie ówczesnego prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego, według której plan spotkania w Pałacu Elizejskim między nim a premierem Kataru i księciem Tamimem Bin Hamadem Al Thanim oraz ówczesnym prezesem UEFA Michelem Platinim, zakładał omówienie współpracy sportowej oraz "kandydatury Kataru na gospodarza mistrzostw świata i sprzedaż systemów obrony przeciwrakietowej i samolotów bojowych Katarowi". Katar kupił od Francji omawiane samoloty cztery lata po tym spotkaniu.
Przypomnijmy, że francuska prokuratura od 2019 roku bada proces przyznawania Katarowi mundialu. Skupia się w nim nad możliwymi wątkami czynnej i biernej korupcji. Podobne śledztwo od kilku lat prowadzi też prokuratura w Szwajcarii. Media już od dawna zastanawiają się natomiast, dlaczego Michel Platini oraz kilka osób z jego otoczenia, choć najpierw popierały kandydaturę USA, ostatecznie zagłosowały za mundialem na Półwyspie Arabskim? W reportażu France 2 komentuje to również Sepp Blatter, ówczesny prezes FIFA, który dziennikarzowi odpowiada pytaniem na pytanie. "A gdyby wezwał cię prezydent twojego kraju i poprosił o pewną przysługę, to co byś zrobił?". Platini zaprzeczył jednak wersji wydarzeń, by czuł naciski polityczne lub odnosił personalne korzyści z głosowania na Katar. Negował też, że jego syn Laurent dostał dyrektorską posadę w katarskim koncernie odzieży sportowej Burrda jako podziękowanie za wniesione przez niego głosy.
Wracając do tego, co przed mundialem dzieje się w kraju gospodarza, francuscy reporterzy pokazali też, jak wygląda organizacja codziennego życia tamtejszych pracowników. Przed ich barakami jest pełno śmieci i gruzu, często można spotkać tam coś w rodzaju małych targowisk, na których w upale sprzedawane jest m.in. mięso (choćby głowa owcy), którego pozbywają się markety w Dausze. Chociaż sprzedawcy towaru cały czas specjalnymi packami muszą odganiać od niego muchy, chętnych na dodatkowe, tanie wyżywienie nie brakuje. Nocą w strefach nazywanych Las Vegas można kupić też alkohol. Katar to kraj muzułmański, w którym obowiązuje ścisły zakaz spożywania alkoholu przez obywateli. Sprzedawany jest niemal wyłącznie w hotelach turystom. Zdaniem handlujących alkoholem przemytników, władze Kataru wiedzą o procederze, ale wolą przymykać na niego oko, by nie mieć problemów z protestującymi i narzekającymi na łamanie praw robotnikami. Cena najtańszego piwa sprzedawanego z bagażnika aut zaczyna się tu od 10 dolarów, czyli 50 złotych za puszkę.
Katar 2022, życie robotników screen rep. France 2
Dziennikarze dotarli też do pracowników firmy ochroniarskiej, która pracuje dla hotelu, w którym będzie stacjonować na mundialu piłkarska reprezentacja Francji. Za pięciogwiazdkowym luksusem i spokojem też kryły się fatalne warunki zakwaterowania jej ochroniarzy. To do tych zdjęć początkowo dość osobliwie odnosił się prezes FFF. Oprócz uwagi o potrzebie podmalowania niektórych pomieszczeń farbą, przyznał, że federacja zbada sprawę. Nalegała na to też zresztą minister sportu. Francuzi niedawno poinformowali, że wyślą do Kataru swych przedstawicieli, którzy zajmą się sprawdzeniem, czy wszyscy z sześciu usługodawców piłkarskiego związku "przestrzegają praw socjalnych pracowników". Teraz przekazano, że kontrole spowodowały, iż już zrezygnowano z usług firmy ochroniarskiej. Potwierdzono właściwie to, co ustalili dziennikarze. Firma, "kwaterowała ludzi w fatalnych warunkach, zatrzymywała ich paszporty, nie przestrzegała dni odpoczynku", napisała FFF w liście przesłanym do redakcji France 2.
Francuska federacja zareagowała, gdy o sprawie zrobiło się głośno. Trudno stwierdzić, czy skorzystanie z usług innej firmy ochroniarskiej wpłynie na poprawę warunków życia pracowników w Katarze, ale to kolejny krok sportowego świata, by nagłaśniać problemy tego kraju. Wcześniej swój sprzeciw wobec złego traktowania ludzi przez szejków wyrazili Duńczycy. Tamtejszy związek zdecydował się zrezygnować z dystrybucji biletów na mundial dla kibiców, a firma produkująca stroje dla reprezentacji postanowiła wyszyć na koszulkach logo sponsorów w niemal niewidoczny sposób.
Sporo o łamaniu praw człowieka w Katarze mówili też Holendrzy. Były już trener tej reprezentacji Frank De Boer oznajmił na jednej z konferencji, że dobrze jest poruszać ten problem, a wyjazd tam może pomóc w zwróceniu uwagi na sprawę.
Francuzi poinformowali też ostatnio, że nie będą organizować w kraju stref kibica i promować mundialu pokazami meczów dla kibiców. Mistrzostwa świata w Katarze, które rozpoczną się 20 listopada, potrwają do 18 grudnia.