FC Barcelona w środowy wieczór stanie przed bardzo trudnym zadaniem, które bardzo mocno może wpłynąć na ich przyszłość. Na szali w meczu z Interem Mediolan jest pozostanie w Lidze Mistrzów. Odpadnięcie z tych rozgrywek w przypadku "Dumy Katalonii" oznacza nie tylko poddanie w wątpliwość nowego projektu sportowego, ale także powiększenie się problemów finansowych ekipy ze Spotify Camp Nou.
Xavi Hernandez przed starciem z Interem jest świadomy presji, jaka ciąży na nim oraz jego zespole. Na konferencji prasowej trener nie chciał już wracać do dyskusji na temat sędziów w pierwszym starciu z mediolańczykami. Ocenił potencjał przeciwnika i zdradził, jak chciałby aby wyglądał jego zespół.
- Oczekujemy Interu bardzo podobnego do tego, który widzieliśmy w Mediolanie. Są defensywni i będziemy musieli zobaczyć, jakiego systemu używają, ale mamy alternatywy. Musimy być odważni, ruszać do ataku, to dla nas finał i nie mamy miejsca na błąd. Mam nadzieję, że będzie to dla nas magiczna noc - wyjaśnił 42-latek.
Szkoleniowiec opowiedział dziennikarzom także o problemach Barcelony w pierwszym meczu. Zwrócił uwagę na rolę poszczególnych zawodników oraz na to, jak drużyna powinna atakować, aby osiągnąć sukces.
- Ostatecznie chodzi nam o lepsze atakowanie. W pierwszej części nie zrozumieliśmy roli Raphinhy, czy Marcosa Alonso. Zmienimy coś, aby lepiej atakować, być bardziej agresywnym, strzelać więcej z zewnątrz. Stać nas na trzy punkty, musimy być odważni - mówi Hiszpan.
Xavi odniósł się także do tego, że wyjazdowe porażki w Lidze Mistrzów były spowodowane złym przygotowaniem do spotkań. Mecze u siebie mają wyglądać zupełnie inaczej. Trener Barcelony nie bierze pod uwagę nic innego niż zwycięstwo.
- Nie odrobiliśmy dobrze naszej pracy domowej, przegrywając dwa wyjazdowe mecze i musimy wygrać u siebie, aby stanąć na nogi. Jesteśmy w sytuacji kompromisowej. To finał i tak się z nim zmierzymy - stwierdza szkoleniowiec.
- Musimy być pozytywnie nastawieni. Wszystko widzę jako szansę. Jest presja i trudności, ale zmierzymy się z nimi w najlepszy możliwy sposób. Staram się oddać całą miłość graczom i zapewniam, że na Camp Nou musi być gracz numer dwanaście. Fani to zrozumieli, bilety są wyprzedane. W domu były bardzo dobre chwile, a jutro Camp Nou ma być kotłem. Damy z siebie wszystko, aby trzy punkty pozostały w domu. Istnieje pragnienie zemsty - wyznał Xavi, który uznał również, że w ciemno nie wziąłby wyniku 1-0. Zdecydowanie woli 2-0. Jest to oczywiście spowodowane tym, że w Lidze Mistrzów, gdy w grupie dwie drużyny mają tyle samo punktów na koncie liczą się bezpośrednie starcia. To one decydują o tym, kto ostatecznie awansuje do fazy pucharowej.