Takie gole nie zdarzają się zbyt często. W meczu drugiej ligi słowackiej pomiędzy Slovanem Bratysława B i Komarno, bohaterem został golkiper gospodarzy, Matus Ruzinsky. 30-latek zdobył swojego pierwszego gola w karierze i zrobił to w najlepszym możliwym momencie. W doliczonym czasie gry uratował remis dla swojej drużyny.
Przyjezdni doskonale rozpoczęli mecz i już w 17. minucie wyszli na prowadzenie za sprawą trafienia Tamasa Nemetha. Wynik 1:0 utrzymywał się aż do samego końca spotkania. Sędzia doliczył do regulaminowego czasu gry kilka minut. Piłkarze Slovana szukali wyrównania do samego końca i udało im się wywalczyć rzut rożny. W pole karne Komarno pobiegł nawet wspomniany bramkarz, Ruzinsky. Nikt nie spodziewał się jednak, że to właśnie on zostanie w tej akcji bohaterem.
Martin Kusnir dośrodkował z narożnika boiska w 92. minucie. Podanie przedłużył jeszcze jeden z jego kolegów i piłka spadła na głowę Ruzinskiego. Golkiper w wielkim zamieszaniu zdołał przytomnie skierować ją do bramki. Piłkarze Komarno nie wiedzieli, co właściwie się wydarzyło. Załamali ręce i nie mogli uwierzyć, że stracili gola w niemal ostatniej akcji meczu i to po strzale bramkarza. Mecz zakończył się wynikiem 1:1 i podziałem punktów. Niesamowitą akcję można zobaczyć na nagraniu poniżej.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
- Na początku nie miałem pojęcia, co się stało. Myślałem, że straciłem piłkę, leciała i nagle znalazła się w bramce. I co teraz? Nie rozumiałem. Czy to gol? Czy on się liczy? Gdzie mam teraz iść? Co powinienem zrobić? Taka sytuacja nigdy mi się w życiu nie zdarzyła. Prawdopodobnie nadal to do mnie nie dociera - powiedział szczęśliwy Matus Ruzinsky w rozmowie z portalem sme.sk.
Slovan Bratysława B zajmuje po tym meczu 9. miejsce na zapleczu słowackiej ekstraklasy z dorobkiem 17 punktów. Komorno jest na miejscu 3. z 20 punktami i liczy się w walce o awans do elity. Do pierwszego miejsca, które da bezpośredni awans, traci cztery punkty. Liderem jest zespół FC Kosice.