W latach 2014-2019 Antoine Griezmann był piłkarzem Atletico. Dobrą grą w stołecznym klubie, z którym wygrał m.in. Ligę Europy, zapracował na transfer do FC Barcelony. Po dwóch niezbyt owocnych latach w stolicy Katalonii trafił na wypożyczenie do swojego poprzedniego klubu.
W pierwszym sezonie po powrocie do drużyny prowadzonej przez Diego Simeone Francuz spisywał się przyzwoicie i w 39 meczach strzelił osiem goli oraz zanotował dziewięć asyst. Problemy pojawiły się w drugim sezonie, gdy madrytczycy zaczęli poważnie zastanawiać się nad wykupieniem go z Barcelony.
W umowie była zawarta klauzula 40 mln euro. Zostałaby ona jednak aktywowana tylko w wypadku, gdyby zagrał minimum 45 minut w 50 procentach meczów, w których będzie dostępny. Z tego powodu w ostatnich tygodniach madrytczycy często stosowali manewr, w którym wpuszczali go na boisku dopiero po godzinie gry.
Więcej podobnych treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Nie była to zbyt komfortowa sytuacja dla żadnej ze stron, przez co zdecydowano się na inne rozwiązanie sprawy. W ostatnich dniach oba kluby osiągnęły porozumienie ws. wykupu zawodnika. Atletico w poniedziałek ogłosiło, że podpisało z 31-latkiem kontrakt do końca sezonu 2025/26. Według mediów stołeczny klub zapłaci Barcelonie za napastnika za 20 mln euro. Do tego dojdą 4 mln euro w formie bonusów.