Absurd. Oddał strzał i zaczął się cieszyć. Sędzia nie wiedział, co się dzieje [WIDEO]

Do kuriozalnej sytuacji doszło w spotkaniu na czwartym poziomie rozgrywkowym w Argentynie. W rywalizacji pomiędzy Victoriano Arenas a General Lamadrid sędzia uznał kontrowersyjnego gola. Sytuacja jest niejednoznaczna i podzieliła komentujących.

W ostatnich latach piłka nożna na najwyższym poziomie bardzo mocno rozwinęła się pod względem technologicznym. Mowa tu przede wszystkim o pomocach sędziowskich takich jak goal-line czy VAR, które mają zapobiec poważnym błędom. To, czym dysponują arbitrzy na najwyższych szczeblach, nie jest jednak dostępne dla tych z niższych poziomów, gdzie co jakiś czas zdarzają się bardzo kontrowersyjne sytuacje.

Zobacz wideo Najważniejszy piłkarz Barcelony. "Największy talent La Masii od czasu Messiego" [Sport.pl LIVE]

Gol-widmo w czwartej lidze argentyńskiej. Budzi duże wątpliwości

Kolejne tego typu zdarzenie miało miejsce w niedawnym spotkaniu pomiędzy General Lamadrid a Victoriano Arenas na czwartym poziomie rozgrywkowym w Argentynie. W 66. minucie, przy stanie 1:0 dla Lamadrid, na indywidualną akcję zdecydował się jeden z zawodników gości. Akcja zakończyła się strzałem, po którym piłka wylądowała obok bramki.

Po chwili zawodnicy Arenas zaczęli celebrować zdobycie gola. Wszystko pomimo tego, że sędzia nie wskazał na środek boiska. Zrobił to dopiero kilka sekund później, spotkało się to z dużym sprzeciwem piłkarzy Lamadrid.

Sytuacja podzieliła internautów komentujących wideo. Część z nich uważa, że bramki nie było. Ci, którzy widzieli gola, nie zawsze byli w stanie dostrzec to od razu. - Wpadła, ale dopiero na stop-klatkach byłem w stanie to stwierdzić - napisał jeden z nich.

Więcej podobnych treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Niektórzy podkreślają, że sytuacja jest bardzo trudna do oceny - Perspektywa. Nie da się tego ocenić po stopklatce, trzeba patrzeć na całe wideo. - stwierdził inny z użytkowników.

Warto dodać, że ostatecznie kontrowersyjny gol miał dużą wagę. Mecz zakończył się wygraną Arenas 2:1.

Gole-widmo zdarzały się wszędzie. Nawet w finale mistrzostw świata

Obecnie stosowane rozwiązania technologiczne mają zapobiec kontrowersjom takim, jak ta z czwartej ligi argentyńskiej. Wszystko po to, aby ograniczać wpływ błędów na rozstrzygnięcia na znacznie wyższym poziomie rozgrywkom. Najsłynniejszym tego typu przykładem jest trafienie Geoffa Hursta z finału mundialu w 1966 roku. W dogrywce finałowego spotkania z Niemcami, przy stanie 2:2, Anglik oddał strzał na bramkę rywali. Piłka odbiła się od poprzeczki i spadła w okolice linii bramkowej.

 

Piłkarze nie wiedzieli, czy mają kontynuować grę. Ostatecznie sędzia główny Gottfried Dienst, po konsultacji z liniowym Tofikiem Bahramovem, uznał to trafienie. Po latach sprawą zajęli się eksperci od balistyki, którzy ocenili, że w tej sytuacji bramka nie padła.

Czasem na błąd sędziego mają wpływają inne elementy, jak defekt siatki. Taka sytuacja miała miejsce w 2013 roku w spotkaniu pomiędzy Hoffenheim a Bayerem Leverkusen. W 70. minucie po uderzeniu głową Stefana Kiesslinga piłka przeleciała obok bramki Hoffenheim, lecz zaplątała się w dziurawą siatkę i po chwili wylądowała za plecami golkipera. 

 

Wymowna jest reakcja napastnika, który początkowo złapał się za głowę. Po chwili wspólnie z kolegami cieszył się z gola, a to za sprawą błędnej decyzji arbitra Felixa Brycha. Być może to właśnie dziura w bramce była głównym sprawcą zamieszania w spotkaniu General Lamadrid z Victoriano Arenas. Tam reakcja strzelca jest zupełnie inna, niż Kiesslinga - od początku był przekonany, że nie spudłował.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.